łyżwy

73 10 10
                                    

Randka na łyżwach. Taką zawsze chciał przeżyć Jisung, szczególnie kiedy miał okazję widywać pary, które właśnie na taką się udały. Zimno wcale mu nie przeszkadzało, gdyby trzymał się z Minho za ręce to na pewno byłoby mu gorąco. To ciche marzenie mogłoby się spełnić gdyby nie fakt, że...

Szli na łyżwy całą paczką.

Oczywiście, że nie przeszkadzało mu towarzystwo innych, kochał chłopaków, choć naprawdę chciałby spędzić jeden dzień sam na sam ze starszym. Nie miał jednak odwagi o to zagadać, nawet jeśli wiedział, że nie musi się wstydzić czy bać. Szedł na końcu razem z Felixem i Hyunjinem, dyskutując o sprawdzianie, który czekał ich po świętach, ale wzrok Hana cały czas uciekał w kierunku pleców Minho, który teraz rozmawiał o czymś z Chanem, najpewniej dotyczącego studiów albo może... jakiejś dziewczyny? Lub chłopaka, to bardziej prawdopodobne. Ciekawe czy był koreańczykiem, chociaż Lee pewnie miał w czym wybierać, więc to może jakiś anglik. Jisung nie wiedział dlaczego tak właściwie się nad tym zastanawia, przecież nic nie wskazywało na to, że starszy mógł kogoś mieć, ale to chyba ta rozłąka i dzielące ich na co dzień kilometry sprawiały, że w ten sposób myślał.

— Ziemia do wiewióra! — pomachał dłonią Hwang tuż przed twarzą bruneta, który zamrugał kilka razy i spojrzał na niego. — Gdzie jesteś?

— Tu...

— Nie wydaje mi się — zaśmiał się Felix. — Pytaliśmy jak sobie radzisz z matmą?

— Ah, tak. Mogło być gorzej, ale lepiej też — przyznał, wzdychając cicho.

— Pewnie i tak lepiej ode mnie. Co mam zrobić?! Nie chce powtarzać klasy — jęknął Hyunjin, odchylając głowę do tyłu i wydając z siebie westchnienie pełne bólu.

Na lodowisko znajdujące się w runku dotarli kilka minut później, gdzie kolej obecnie jeżdżących powoli dobiegała końca. Wszyscy szybko wykupili dla siebie wejściówki, zaraz po tym wypożyczając łyżwy, które od razu zaczęli ubierać. Niedługo później wchodzili już na lód.

Jisung nie był zły w jeździe na łyżwach, radził sobie całkiem nieźle. Z pewnością szło mu lepiej niż Hyunjinowi, którego zawsze trzeba było trzymać za rękę i choć nie potrafił jechać sam, to rwał się do tego jako pierwszy. Han nigdy jeszcze się nie przewrócił, nawet podczas nauki, gdy zamiast sunąć po lodzie, to ledwo po nim biegał. Tym razem też nic nie zwiastowało tego, że miałby upaść, dopóki jego uwagi nie przykuła para, która tańczyła na samym środku lodowiska. Poruszając niespiesznie nogami obserwował dwoje zakochanych, przynajmniej na takich wyglądali, aż nagle poczuł na swoim policzku coś twardego. Wjechał w czyjeś plecy, odbijając się od nich i upadając do tyłu wprost na kość ogonową. Jego ofiara również miała bliskie spotkanie z lodem, ale na jego szczęście został w miarę szybko przytrzymany przez towarzyszy i nie wylądował na twardej powierzchni z takim impetem.

— Przepraszam... — jęknął Han, czując jak do jego oczu napływając łzy związane z silnym bólem.

— Masz za co! Uważaj trochę! — oburzył się mężczyzna, z którym zderzył się nastolatek, obracając się do niego przodem. — Oczywiście, nieuważny dzieciak... — burknął, wstając z lodu i otrzepując się.

— Naprawdę przepraszam, nie chciałem, zagapiłem się... — tłumaczył Han, podciągając nogi z nadzieją, że w ten sposób łatwiej mu będzie znieść ból. Przyłożył jedną z dłoni do pleców u samego dołu, drugą ocierając wilgotne oczy.

Mężczyzna już miał coś odpowiedzieć, ale wtedy z drugiej strony lodowiska usłyszeli wołanie Minho, który bez zastanowienia przejechał przez jego środek, omijając z gracją wszystkich i ignorując wszelkie wołania za nim. Podjechał do Jisunga, pochylając do niego i jedną z dłoni głaszcząc po włosach.

stray hearts || minsungWhere stories live. Discover now