motylki

47 7 12
                                    

Znaleźli się w pokoju Jisunga, który w ogóle się nie zmienił na przestrzeni lat aż do dzisiaj. W rogu pokoju wciąż znajdowało się łóżku, na którym teraz oboje siedzieli, znów rozmawiając w najlepsze. Nocna lampka na biurku rzucała na pokój delikatną poświatę, co dodawało ich posiedzeniu klimatu, na którym Hanowi bardzo zależało. Wpatrywał się w starszego jak w obrazek, uśmiechając cały czas gdy słuchał opowieści o studiach Minho. Nie wspominał o randkach czy kimś specjalnym, więc może faktycznie kogoś takiego nie było.

— Mam przyjaciółkę, Sarah, jest super — zaczął nagle Lee, siadając wygodniej. — Okazało się, że lubi dziewczyny i od dwóch miesięcy robimy podchody do takiej jednej Alice, która jej się podoba. Nie jest łatwo, Alice ma dużo koleżanek i nie wygląda na kogoś, kto też jest homo, ale jakoś próbujemy. Udało nam się kilka razy do niej zagadać, chociaż wydawała się wtedy czymś zajęta.

— Ciężko jest stwierdzić czy ktoś jest homo czy nie tylko na niego patrząc. Gdybym nie znał Felixa i ktoś spytałby mnie czy uważam, że jest gejem, chyba bym nie odpowiedział.

— A o mnie jakbyś powiedział?

— Co to za pytanie? — zaśmiał się Han, poprawiając się i tym samym siadając bliżej, przez co ich kolana się ze sobą zetknęły.

— Normalne. Skoro jesteśmy przy takim temacie, to pytam — odpowiedział mu Minho, pochylając się do niego i czekając na odpowiedź.

— Nie wiem... — mruknąłem Jisung, odrobinę speszony tym jak blisko znalazł się starszy. — Nie umiałbym stwierdzić...

— Na pewno? — dopytał Lee, pochylając się jeszcze bardziej do młodszego, który położył swoje dłonie na jego ramionach jakby chciał go odsunąć, choć tak naprawdę najchętniej zatrzymałby go przy sobie.

— Czemu tak ci zależy na odpowiedzi? — mruknąłem Jisung, powstrzymując się z całej siły żeby nie ścisnąć materiału bluzy starszego i nie przyciągnąć go bliżej siebie. Nie był jednak w stanie utrzymać emocji na wodzy, więc westchnął cicho pod nosem, zaciskając palce na ubraniu swojego gościa, któremu nie umknęła żadna z tych rzeczy. Wpatrywali się sobie teraz w oczy, milcząc przez dłuższą chwilę, po której w końcu Minho przysunął się jeszcze bardziej.

Nim Han się obejrzał, ich usta były ze sobą złączone. Zaczęło się od krótkich, motylich pocałunków, które powoli zaczęły przechodzić w bardziej odważne. Nie zapędzali się jednak za bardzo, głównie ze względu na Jisunga, który po raz pierwszy miał okazję się całować. Lee nie zamierzał jednak oszczędzać mu czułości, bo gdy oderwał się od warg nastolatka, zaatakował jego policzki, żuchwę i szyję. Pilnował się jednak, nie dając ponosić i ograniczając do delikatnych całusów, które wystarczająco zawstydzały i jednocześnie zadowalały Hana. Nie sądził, że w ogóle dojdzie między nimi do czegoś takiego, a tymczasem siedzi właśnie teraz na kolanach Minho, pozwalając mu na takie rzeczy i rozpływając pod wpływem każdego dotyku.

— Wszystko dobrze? — spytał starszy po wielu długich chwilach milczenia.

— Tak, oczywiście — zapewnił Jisung, zaciskając palce na kapturze bluzy starszego. — Ja... chciałbym spróbować tak jak ty — dodał po chwili, czując jak jego policzki płoną od rumieńców.

— Śmiało — odpowiedział mu jasnowłosy, uśmiechając czule. Nastolatek jedynie kiwnął głową i pochylił się, dotykając ustami skóry na policzku starszego. Zaczął całować te same miejsca, w ten sam sposób. Miał jednak cały czas wrażenie, że nie robi tego za dobrze, choć zadowolony wyraz twarzy Minho, na którego co jakiś czas zerkał, świadczył o czymś innym.

— Tak jest w porządku? — dopytał po chwili, odrobinę speszony.

— Jak najbardziej — zapewnił Lee, otwierając do tej pory zamknięte oczy i spoglądając na gospodarza. — Dlaczego pytasz?

— Chce się upewnić.

Minho jedynie kiwnął głową ze zrozumieniem, w następnej chwili znów przylegając swoimi wargami do tych Jisunga. Tym razem też się nie spieszyli, po prostu ciesząc tą chwilą we dwoje. Choć młodszy nie chciał kończyć, to był naprawdę zawstydzony. Dodatkowo odczuł zmęczenie wynikające z całego dnia, szczególnie związane z bolesnym upadkiem.

— Ja już pójdę — oznajmił Lee, widząc senny wyraz twarzy nastolatka, który przetarł swoje oko wierzchem dłoni.

— Nie chcesz zostać?

— Dziś nie, ale innym razem zostanę — powiedział, chcąc tym samym dać znać, że nie chciałby się z niczym spieszyć.

— Dobrze — zgodził się Han, po czym wstali razem z łóżka i wyszli z pokoju, następnie schodząc po schodach na dół do przedpokoju. Tam zatrzymali się, aby starszy mógł ubrać na siebie buty i kurtkę. Gdy to zrobił stanął przed Jisungiem, przez chwilę na niego patrząc, aż w końcu zdecydował się podejść, ułożyć dłonie na jego biodrach i złożyć czuły pocałunek na ustach młodszego, który ten zaraz oddał. Obdarzyli się jeszcze kilkoma słodkimi całusami, po których Minho zdecydowanie chciał zostać, ale naprawdę wolał wszystko dawkować.

— Dobranoc — powiedział cicho, patrząc jak Jisung otwiera mu drzwi.

— Dobranoc — odpowiedział Han, robiąc przejście starszemu. Gdy tylko ten zniknął za drzwiami, nastolatek je zamknął i oparł się o nie plecami, dłonie kładąc na swoich czerwonych policzkach.

Cholera, całował się z Lee Minho. Naprawdę się z nim całował, a jego żołądek pełny był tych słynnych motyli, których właśnie mógł doświadczyć.

stray hearts || minsungWhere stories live. Discover now