10. Zostań.

2.1K 100 18
                                    

ROZDZIAŁ NIE SPRAWDZONY!!

Chase

Miałem trzy sprawy na głowie.
Pierwszą było odnalezienie przyczyny śmierci mojej mamy. Wiedziałem kto ją zabił. Ale nie wiedziałem dlaczego. Drugą było morderstwo polecane przez ojca. A ostatnia była mała niebieskooka piękność. Chciałem być blisko. Chciałem ją chronić. Przy niej czułem coś dziwnego. Dawno tego nie czułem i nie wiedziałem czy chciałem to na nowo poczuć. Te uczucia były zakazane. Ona była dla mnie zakazana. Wczoraj.. wczoraj była tak blisko. Przepadłem. Przepadłem w jej oczach.

Bałem się właśnie tego. Tego, że poddam się uczuciu. Uczucia były słabością. Przyćmiewały zdrowy rozsądek. A ja nie chciałem być słaby. Od śmierci matki nie mogłem być. Walczyłem dla niej. Nie płakałem od prawie 11 lat i tak miało zostać. Obiecałem sobie że nie uronie łzy. Nigdy.

Zabrałem jej tego kwiatka. Nawet nie wiedziałem po co. Może poprostu żeby czuć że jest obok?

Czekałem właśnie w aucie i obserwowałem sale baletową. Dziś chciałem znów zobaczyć ją pośród kwiatów.

Uniosłem wzrok zauważając Cassie. Moje końciki ust uniosły się nie spodziewanie do góry. Gdy zdałem sobie z tego sprawę od razu przybraniem na twarz obojętność.

Żadnych uczuć, żadnych emocji.

Powtarzałem w myślach choć dobrze wiedziałem że nie było to zależne ode mnie.

Mój szok był nie mały gdy dziewczyna od razu wsiadła do samochodu i odjechała.
Nie czekając ani chwili dłużej ruszyłem za dziewczyną. Zastanawiałem się co musiało się wydarzyć aby czarnowłosa nie mogła pozwolić sobie na chwilę swobody.

Po kilku minutach w końcu stanęła. Zaparkowałem auto ulice dalej. Wysiadłem i zacząłem się przybliżać.
Wchodziła do jakiegoś ogromnego domu.

Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer do mojego zaufanego informatyka.

Podałem mu numer domu i czekałem na wiadomość. Musiałem wiedzieć kogo był ten dom.

Mark: Nie jaki Edward Wilson.

Pod spodem było jego zdjęcie.

To był ten szczeniak, który przyczepił się Cassie. Tylko dlaczego ona tam poszła. Widziałem jak przewróciła oczami gdy po nią przyjechałem.

Od razu przypomniałem sobie że w tak drogich domach musiały być kamery. Czasami też mógł znajdować się podsłuch, musiałem chociaż spróbować. Napisałem do Marka a już po chwili wszytko widziałem na telefonie. Wróciłem do samochodu i przyglądałem się tej dwójce siedzieli na podłodze. Obok siebie. Wczoraj tak siedziała ze mną. Blondyn miał na kolanach laptopa a Cassie kilka papierów. Robili chyba jakiś projekt.

Minęła godzina a oni nadal trwali w tej samej pozycji.

Nagle przyszedł mi SMS od Marka. Załatwił podsłuch.

- Co jutro robisz Cas? - spytał a ja miałem ochotę coś mu zrobić.

- Em..jutro mam urodziny i raczej będę świętować ten dzień z rodzicami. - odpowiedziała, ale jej głos był niepewny. Coś było nie tak.

- Czemu nie powiedziałaś?

- Nie lubię urodzin.

- Ale to przecież najlepsze święto jak można tego nie lubić? - naciskał. Widziałem że dziewczyna czuła lekkie zirytowane było to widać po mimice jej twarzy a i tak była dla niego miła.

- Poprostu za nimi nie przepadam czy możemy już skończyć ten projekt muszę jechać do domu.

Chłopak po chwili złamał jej dłoń, a ja miałem ochotę wyjść z samochodu i strzelić mu w mordę. Nie miał prawa jej dotykać nie miał prawa nawet na nią patrzeć. Nie wiedziałem dlaczego tak reagowałem. Chciałem ją dla siebie. Tylko dla siebie. Ale przecież nie mogłem.

Po chwili zobaczyłem, że Cassie wyswobodziła się z jego uścisku.
Moja gwiazdka.

- Muszę już naprawdę jechać. - powiedziała po czym ruszyła w stronę wyjścia.

Rozłączyłem się z kamerami i podsłuchem. Poczekałem chwilę i gdy ujrzałem dziewczyna wsiadającą do Camaro spokojnie odjechałem.

Ruszyłem na siłownię. Musiałem się wyżyć. Wchodząc do środka nie obdarowałem nikogo spojrzeniem. W szatni ubrałem spodenki i ruszyłem do worka treningowego. Ściągnąłem jeszcze koszulkę aby było mi wygodniej i włożyłem rękawice.

Wyobrażałem, że tym workiem jest twarz tego blondaska.

Biłem chyba tak mocno jak jeszcze nigdy. Po godzinie byłem wyczerpany. Twarz i brzuch lśniły od potu. Ściągnąłem rękawice i sięgnąłem po leżąca na ziemi koszulkę. W szatni skorzystałem z prysznica zmywając z siebie emocje z dzisiejszego dnia.

Nie wiedziałem co czułem gdy widziałem jak siedział blisko niej a potem złapał ją za rękę. Miałem ochotę wszytko rozwalić. Czułem zazdrość? Ale ja nie mogłem jej czuć. Byliśmy dla siebie obcy. Więc dlaczego czułem jakby na tym świecie istniała tylko ona. Jakby tylko ona się liczyła?

Musiałem ją zobaczyć. Chciałem ją zobaczyć. Nie rozumiałem własnych uczuć. Dlaczego moje ciało tak reagowało. Dlaczego moje ciało chciało być blisko niej.

Wsiadając do dodga nie myślałem dużo. Czułem taką potrzebę a ona mogła się nie powtórzyć. Mógł to być ostatni dzień. Jej rodzice wracali dopiero jutro. Musiałem tylko wymyślić jak dostać się do środka. Była noc a ochrona pilnowała posiadłości.

Zostawiłem auto nie daleko i ruszyłem na tyły. Zabrałem z bagażnika jeszcze malutką bombę, naprawdę malutką. Rzuciłem nią na przód obok ochroniarzy. Gdy usłyszałem huk szybko przeskoczyłem przez płot. Ochroniarze zlecieli się na przód domu. Miałem kilka minut. Zauważyłem że jej okno było otwarte. Wspiąłem się po rynnie aby znaleźć się na balkonie. Lekko pchnąłem drzwi wchodząc do środka. Pokój pochłaniała czerń. Leżała na łóżku przykryta kołdra. Spała, a bynajmniej tak to wyglądało. Dziwiłem się, że huk jej nie obudził czy nie przestraszył. Usiadłem na brzegu i wpatrywałem w jej idealną twarz. Gęste, długie rzęsy, prosty i malutki nos oraz pełne usta na których zawiesiłem wzrok na długo. Za długo. Jej czarne włosy były porzucane po poduszce. Klatka piersiowa dziewczyny unosiła się spokojnie. Nie które pasemka włosów spoczywały na jej twarzy. Odgarnąłm je przesuwając opuszkami palców po policzku Cassie. Jej skóra była jak narkotyk. Była niezwykle uzależniająca. Delikatna. Wstałem chcąc opuścić pokój gdy zatrzymał mnie jej głos.

- Zostań.

Myślałem, że się przesłyszałem. Zatrzymałem się przy oknie. Dziewczyna nadal nie zmieniła pozycji. Ale po chwili upewniłem się, że ona naprawdę chciała abym został. Z nią. Obok niej.

- Proszę.

Bez słowa podszedłem do łóżka i położyłem się obok niej. Przesunęła się i objęła mnie rękami wtulając się w moją klatkę piersiową. Już się nie bała. Nie przerażałem jej. Wstrzymałem oddech, a moje wszystkie mięśnie się napięły. Dziewczyna chyba to wyczuła po zaczęła rysować jakieś znaczki na moim brzuchu. Boże, co ona ze mną robiła?

Poczułem się komfortowo i objąłem ją ramieniem. Wydawała się w nich taka drobna. Chciałem aby już w nich została.

Była zakazana. Tylko problem tkwił w tym, że ja kochałem wszytko co było zakazane.

Muskałem palcami jej nagie ramię. Chciałem aby ta chwila trwała jak najdłużej. Czułem się dobrze. Pierwszy raz od kąd zniknęła mama. Poczułem się, kurwa dobrze. Nie chciałem tego sobie odbierać. Nie chciałem jej sobie odbierać.

Była tylko kartą przetargową. No właśnie była nią. Już nie chciałem się nią bawić. Nie chciałem jej oddawać. Chciałem aby była moja.

Hejka!! Komu podoba się zazdrosny Chase ? XD

Chciałam również ogromnie podziękować za 10 tysięcy wyświetleń to dla mnie ogromną liczba. Dziękuję!!!
Do następnego 🎀

Dead LoveWhere stories live. Discover now