rozdział XIV

48 4 2
                                    

      Marcin był bardzo inteligentny i podstępny, co sprawiało, że często łatwo osiągał swoje cele. Był do tego właściwie przyzwyczajony. Jednakże ten plan wymagał od niego znacznie większego zaangażowania. Musiał wejść na telefon Papryki. Umiejętności zhakowania czyjegoś urządzenia były błahostką dla takiej osoby jak uczeń Pika. Informatyka w tej szkole jest na najwyższym poziomie.

    Marcin stworzył link, który na pierwszy rzut oka wyglądał jak zwykły TikTok. Tak naprawdę imitował on tylko popularną stronę, a krył w sobie wirusa. Mateusz nie mógł przewidzieć, że otwierając link, jego telefon wpadnie w ręce Marcina Łaski.

Nie wszystko było dopracowane, dlatego nie udało mu się dostać do dobrze zabezpieczonych aplikacji, takich jak messenger. Istniała za to strona, na którą mógł wejść i porządnie namieszać. Otworzył kalendarz samorządu i zaczął przekładać terminy akcji. Nie chciał działać zbyt gwałtownie, więc tylko lekko je zmienił. Przesunął niektóre spotkania o godzinę później, a inne dalekie plany o kilka dni.

Marcin był częścią samorządu i nadal miał dostęp do kalendarza. Postanowił poczekać kilka dni, zanim zacznie rozpowiadać o tym ludziom. Oczywiście zamierzał zrzucić winę na Paprykę. Chłopak poświęcił wiele czasu na tę akcję. W ostatnich dniach praktycznie zrezygnował ze snu. Musiał jeszcze przygotować się do matury i konkursu gwiazd. Ostatni raz kompleksowo przejrzał wszystkie notatki, które sporządził tej nocy, i zaczął się przygotowywać do szkoły.

Gdy wkładał ubrania rozśpiewywał się nucąc piosenkę „Bandycka jazda”. Była to jego ulubiona piosenka, ale ze względu na tekst nie mógł jej wykonać na konkursie. Marcin nie uważał słów piosenki za kontrowersyjne, ale wiedział, że społeczeństwo tak je postrzega. Czuł, że inni ich po prostu nie rozumieją, dlatego utożsamiał się z utworem. Czuł się niezrozumiany i pomijany przez ludzi, dokładnie tak jak „Bandycka jazda”.
 
Wchodząc do szkoły, dokładnie wiedział, co musi zrobić. Wyciągnął telefon i pobiegł, aby odnaleźć Michała Kurskiego. Przebiegł wszystkie korytarze, zanim wreszcie znalazł go na olimpie. Z ciężką zadyszką przywitał się z przyjacielem.

– Cześć Michał. Słuchaj, mam sprawę…

– Cześć, cześć. Co się dzieje?

– Popatrz. – Włączył telefon i pokazał aplikację kalendarza. – Ktoś sabotuje pracę naszego samorządu. Tutaj dzień otwarty, przeniesiony 3 dni później. Spotkanie samorządu opóźnione 3 godziny. Jest tego o wiele więcej Michał.

– O Jezu. Czy Krzyś wie?

– Nie, nie miałem czasu z nim pogadać. Mógłbyś go proszę teraz znaleźć? Mam teraz matmę. Muszę tam być. Później popracuję nad tym, kto to mógł zrobić.

Kurski nie potrzebował więcej słów. Od razu popędził sprawdzić, gdzie klasa Krzysia ma lekcje. Po drodze układał sobie wszystko w głowie. „Jakim cudem ktoś zdobył dostęp do kalendarza?” Ta sprawa była okropnie poważna. Klasa 210. Dzwonek zadzwonił, lecz to go nie zatrzymało. Biegł, aż praktycznie nie wpadł na Krzysia.

– Michał? Hej? Wszystko dobrze?

– Krzysiu, ktoś pozmieniał terminy na naszym kalendarzu. Zrobił się jeden wielki chaos!

– O czym ty mówisz?

– Sam popatrz.

Krzyś wyciągnął telefon i otworzył aplikację. Jego ręce zaczęły drżeć. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Wszystko było poprzestawiane.

– Kto mógł to zrobić?

– Nie wiemy. Marcin będzie próbował to ustalić.

– Okej. Dzięki Michał.

Krzyś starał się sam wykombinować, kto to był. Przemyślał, kto mógłby mieć coś przeciwko niemu. W jego głowie pojawiła się lista podejrzanych. Musiał czekać kilka godzin na odpowiedź, które wydawały mu się wiecznością. Wydawały mu się one wiecznością. Marcin podbiegł do niego.

– Skorzystałem z komputera szkolnego, aby namierzyć adres IP urządzenia, z którego to zostało wykonane. Chodź ze mną. Cho-chodź ze mną.

Krzyś posłusznie podążył za chłopakiem. Marcin usiadł przed komputerem i zaczął tłumaczyć Krzysiowi dziwne cyferki, które pojawiły się na ekranie.

– … Nie wiem, do kogo należy to urządzenie, ale udało mi się zlokalizować miasto. Są to Myslovitz. Znamy kogoś z Myslovitz, kto mógłby mieć coś przeciwko nam? Postawię sprawę jasno. Bardziej chodzi o ciebie. Wszyscy wiedzą, że kalendarz to twoje pole, i że irytujesz się, gdy wprowadzamy tam nagłe zmiany. Ludzie zaczną najpierw podejrzewać ciebie o sabotaż kalendarza. Ja wiem, że to nie ty. Byłoby to głupie z twojej strony, ale oni tego nie muszą wiedzieć. Pomyśl, czy jest ktoś, kto mógłby działać przeciw tobie? Wywalić cię z posady przewodniczącego? Może sam chce tę funkcję? Jeśli posunął się tak daleko, to może nie chce, abyś go poznał. To może być ktoś tobie bliski. Musisz być czujny.

Krzyś zamarł. Wszystko wskazywało na jedną osobę. Na jego Mateusza. To nie mogło być prawdą. Chłopak spojrzał tylko na Marcina, po czym wybiegł z klasy. Musiał znaleźć Mateusza. Być może on mógłby mu wytłumaczyć, że to tylko nieporozumienie i że tak naprawdę to nie on.

__________________

__________________

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 29 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Enemies to lovers ~ Krzysiu Skinnyqueen & Mateusz PaprykaWhere stories live. Discover now