❀ Rozdział 50 ❀

49 5 2
                                    

Hermiona została z nią, dopóki trochę się nie uspokoiła. Potem Rose przebrała się w jakieś normalne ubrania i związała włosy w koka, wciąż nie patrząc w lustro. Już nie chciało jej się płakać, teraz czuła tylko pustkę.

- Pani Pomfrey? Chciałabym już wyjść - powiedziała Rose, zaglądając za szklaną ścianę, gdzie siedziała pielęgniarka. Ta podniosła na nią wzrok.

- Dobrze, moja droga. Wejdź tu na chwilę. Panna Granger też może.

Przez następne dziesięć minut madame Pomfrey wkładała jej w ręce różne eliksiry, które miały przywrócić jej kolanu całkowitą sprawność. Dała jej też maść na siniaki, a potem zasypała mnóstwem zaleceń. Rose była pewna, że nie spamięta ich wszystkich.

- I pamiętaj, panno Willis, aby oszczędzać kolano. Raz rozwalony staw już zawsze będzie dawał się we znaki.

Rose podziękowała, a potem wróciły na chwilę do jej szpitalnego łóżka. Hermiona podała jej torbę, do której zapakowała wszystkie buteleczki od pielęgniarki. W międzyczasie za oknem zrobiło się już całkowicie ciemno.

- Gotowa? - spytała Hermiona, zanim opuściły skrzydło. 

Nie odpowiedziała. Wzięła głęboki wdech i popatrzyła na przyjaciółkę.

- Hermiono... Pani Pomfrey wcześniej wspomniała mi, że Ron często tu zaglądał... - wydusiła Rose, patrząc w podłogę. Hermiona spojrzała na nią z zaskoczeniem.

- Och, tak. Nie mógł usiedzieć w pokoju wspólnym. Ciągle chodził jakiś struty. Strasznie się ucieszy, że już się obudziłaś.

Rose znów nie odpowiedziała. Ten temat okazał się być dla niej cięższy, niż myślała.

Hermiona popatrzyła na nią i z lekkim zawahaniem mówiła dalej.

-Wtedy, w ministerstwie, kiedy zemdlałaś, trzymał cię całą drogę do skrzydła. Tak mi Ginny mówiła, bo ja też tego nie pamiętam - wyjaśniła. - I to prawda, że cały czas do ciebie przychodził. Gdyby nie pani Pomfrey, chyba by się stąd nie ruszał. 

Słuchała tego i z każdym słowem Hermiony czuła się coraz gorzej. Wiedziała, że Ron naprawdę się o nią martwił, było to słodkie, uważała go za cudownego chłopaka, ale z jakiegoś powodu, po prostu czuła, że to nie może tak być. 

- Rose, co się dzieje?

Spojrzała na Hermionę, która z troską położyła jej rękę na ramieniu. Westchnęła. Następne słowa były dla niej naprawdę trudne. 

- Nie wiem, czy ja i Ron będziemy mogli być dalej razem po tym wszystkim. 

Hermiona zamrugała, przez chwilę trawiła te słowa, a potem odsunęła się i spojrzała na Rose jak na wariatkę.

- Co?!

- No, wszystko się zmie...

- Od kiedy wy jesteście razem?! 

Rose zamarła. Nie takiej reakcji się spodziewała. Przez chwilę obie gapiły się na siebie w totalnym szoku.

Zupełnie zapomniała, że z Ronem nie powiedzieli jeszcze nikomu o ich związku.

- No... Od piątku - wyznała Rose, walcząc z zalewającą ją na to wspomnienie falą ciepła.

Chciała przeprosić Hermionę, że nie powiedziała jej wcześniej, wyjaśnić swoje zachowanie, ale jakoś nie mogła wykrztusić ani słowa. 

Hermiona potrząsnęła głową.

- Rose... zamorduję cię, za to, że mi nie powiedziałaś...

- Ja nie wiem, czy to aktualne - wyznała boleśnie Rose.

White Rose, Red Rose ❀ Ron WeasleyWhere stories live. Discover now