❀ Rozdział 3 ❀

390 27 12
                                    

Koniec września był piękny. Ciepłe słońce przyjemnie ogrzewało błonia, więc większość uczniów postanowiła korzystać z tych ostatnich pogodnych chwil jesieni. Wyglądając za okno, Rose miała wrażenie, że znajduje się tam ponad połowa Hogwartu. W końcu kto chciałby w taki dzień siedzieć w zamku?

Rose, Harry i Ron byli jednak tymi nieszczęśnikami. Tego popołudnia musieli zmierzyć się z ich znienawidzonym przedmiotem- wróżbiarstwem.

Kiedy od piętnastu minut horoskopy i tabele księżycowe Rose nadal były puste, ta z bezsilności uderzyła głową o biurko. Harry i Ron popatrzyli na nią, a w ich oczach widniała ta sama beznadzieja.

- Damy radę. Spróbujmy jeszcze raz - westchnęła.

Wtedy Harry i Ron jęknęli jak na zawołanie. Uśmiechnęła się chcąc dodać im trochę otuchy, mimo że jej samej też brakowało już chęci.

- Zawsze możecie spróbować wpisać w pierwszy dzień tabeli, że skoczycie z Wieży Astronomicznej. Są małe szanse że przeżyjecie, więc nie będziecie już musieli wypełniać następnych pól - zaproponowała, chichocząc z własnego żartu.

- To jest myśl! - zawołał niespodziewanie Ron. Dziewczyna podniosła na niego wzrok znad zasłony czarnych loków. - Myślę, że pora wrócić do starych, sprawdzonych sposobów wróżenia - oznajmił uroczyście.

- Co... że zmyślić? - zapytał Harry.

- No jasne - odpowiedział dumny z siebie.

Rose westchnęła, zachwycona tym pomysłem. Uśmiechnęła się szeroko.

- Jesteś cudowny, Ron. Że też na to wcześniej nie wpadliśmy! - powiedziała, uderzając się w czoło. Ron, dumny z siebie, wyprostował się jak struś, przez co zaczął trochę przypominać Percy'ego.

Kilka minut później mieli zapełnione już połowę tabeli, wymyślając sobie na zmianę nowe nieszczęścia. Szybko dotarli na sam dół kartki. Rose postawiła pospiesznie ostatnią kropkę i wyłożyła się wygodnie na fotelu.

- Jakie życie jest piękne. Idziemy na błonia? - zapytała, odzyskując dawny entuzjazm.

- Mówi osoba, która przed chwilą proponowała skok z Wieży Astronomicznej - przypomniał Harry.

Uśmiechnęła się niewinnie.

- Proponowałam go wam, o sobie nic nie mówiłam.

Usłyszeli jakiś hałas, a chwilę później do salonu wkroczyła Hermiona. Podeszła do ich trójki i opadła na wolny fotel.

- Nie mieliście czasem robić wróżbiarstwa?

- Skończyliśmy już - odparł Ron potulnie.

Hermiona sięgnęła po arkusz z horoskopem Harry'ego i zaczęła czytać. Jej brwi podnosiły się coraz wyżej, gdy wertowała kolejne linijki tekstu.

- Coś dużo wypadków cię czeka w następnym miesiącu, Harry - powiedziała rozbawiona i lekko załamana ich postawą.

- Trelawney lubi takie wątki - wtrąciła Rose.

- Będziesz się topił dwa razy?

- Gdzie? - zapytał Harry, patrząc w swoją pracę. Szybko przekreślił jedno zdanie i zastąpił je innym, podobnie absurdalnym.

- Nawet profesjonalnemu jasnowidzowi zdarzają się pomyłki - wyjaśnił Ron, widząc nieprzychylne spojrzenie Hermiony.

- To jak z tymi błoniami? Idziecie? - spytała Rose.

I spędzili tam już resztę dnia.

❀❀❀

Przez następne tygodnie, zgodnie z oczekiwaniami, temperatura na zewnątrz coraz bardziej spadała. Kłęby ciemnych chmur zaczęły spowijać okolice zamku, a typowy dla Londynu deszcz zacinał za oknami. W murach Hogwartu, dla odmiany, atmosferę wciąż rozgrzewał jeden, niekończący się temat - Turniej Trójmagiczny.

White Rose, Red Rose ❀ Ron WeasleyWhere stories live. Discover now