Rozdział 8

27 3 0
                                    

Mówiłam wam, że kocham maneskina? więc w mediach macie kolejny utwór ich.

Zapraszam do czytania.
----------------------------------------------------------------------------

-Witaj Teuchi-san (chyba tak się nazywał ten gość od ramenu) poproszę dużą misę ramen.

-Witaj Naru. Widzę, że przyprowadziłeś Sasuke.
-Tak, bo wygrał zakład i stawiam mu ramen.
-Zbankrutujesz chłopcze.
- Nie, bo dzisiaj ma zjeść max 2 rameny. Dla mnie to samo.
-Już się robi.

-urusotonkachi, czemu dajesz tej różowej tak sobą pomiatać?
-Akurat to nie jest twój interes- powiedziałem trochę chamsko i chłodno no ale już tak bywa.
-A jaką osobę chcesz zabić?- czemu on się tak pyta, to jest przesłuchanie czy co?
-to jest bardziej skomplikowane, a po drugie to ściśle tajna informacja.
- Czemu tajna informacja?
-nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz.

Dostaliśmy swoje rameny, które mnie uratowały przed dalszymi pytaniami.

-Itadakimasu- krzyknęliśmy w tym samym momencie.
Chociaż ja krzyknąłem a on powiedział, ale to mało ważna informacja.

Ja zjadłem oczywiście po paru sekundach od dostania
i poprosiłem o kolejną porcję.
-wiesz, że 2 porcje możesz zjeść?- zapytał w obawie o swoje pieniądze.

-wiem, ale chcę coś jeszcze zrobić, dla tego nie mogę siedzieć tu cały dzień.

-A co chcesz sprawdzić?
-Draniu, ktoś cię podmienił czy co? czemu mnie przepytujesz? czy to jest przesłuchanie?- chyba zadałem zbyt dużo pytań, chuj z tym
-Bo zdałem sobie sprawę, że praktycznie nic o tobie nie wiem.

-Ale wiesz więcej niż np.Shikamaru. A wracając do twojego pytania to chcę sprawdzić czy coś zmienił na tamtym polu, bo jak myślałem na głos to powiedziałem, że nic tam nie ma oprócz korzeni drzew o które można się zabić.

-ok w takim razie pójdę z tobą.

Po zjedzeniu i zapłaceniu ruszyliśmy w stronę pola.

Nadal jestem ciekaw czemu na polu mamy się spotkać. Czyżbyśmy musieli walczyć? przeciwko kasztanowi?. Ale przecież nie bez powodu ma swoją rangę więc jak mamy wygrać?
Czyżby chciał zmusić nas do współpracy. Jeśli tak to będzę musiał wykorzystać Sasuke do przekonania Sakury, żeby współpracowała albo przynajmniej nie przeszkadzała.
A może wykorzystamy ją jako mięso armatnie i będzie miała szanse na zdechnięcie.

-otku młotku!. Słuchasz mnie?-czyżbym aż tak zamyślił się, że nie słyszałem jak do mnie mówi?
-Nie słuchałem, bo zamyśliłem się.-nawet nie wiem po co się tłumaczę mu.
-no właśnie widzę. Już jesteśmy chyba- serio nie zauważyłem kiedy doszliśmy?
-tak jesteśmy. -Po chwili chodzenia i rozglądania się stwierdziłem- Nic nowego nie pojawiło się. Teraz nie rozumiem jeszcze bardziej czemu mamy spotkać się na opuszczonym polu?
-hn- bardzo kreatywna i długa odpowiedź mi dal.
-No nic. Skoro nic się nie zmieniło i nic nie przygotował to możemy wracać do domów.

Pożegnaliśmy się porozumieją się po Uchihowskiemu i tak jak powiedziałem rozeszliśmy się do domów.
Teraz tym bardziej nie mogę się doczekać jutra.
Przy rozmyślaniu ogarnąłem się i poszedłem spać.

Rano następnego dnia obudziłem się zalany potem, bo znowu mi się śnił koszmar o dniu moich urodzin i śmierci rodziców. No nic nie poradzę, że ma traumę i jest dla mnie dużym bólem, bo przecież byłem noworodkiem i przeżyłem szok.
Dobra trzeba kończyć i zacząć szykować się, ponieważ jest 7.00.

Tak jak pomyślałem tak zrobiłem. Potuptałem do łazienki po drodze zgarniając czyste ubrania. Jak zwykle umyłem się i ubrałem, a potem jak zawsze zjadłem ramen z grupo przeterminowanym mlekiem.

Aktualnie jest 8.30 i się spóźniłem 3.30 godziny. Ale znając życie i kasztana to pewnie on nawet nie wstał z łóżka. A nie mówiąc jeszcze o tym, że po drodze zajdzie na cmentarz. Więc będzie na 11.00, dla tego mogę przyjść tam na 12.00 i wymyślić na poczekaniu jakąś głupią wymówkę.
A teraz mogę iść czytać kopie zwoi, które przepisałem jak byłem 5-letnim dzieckiem.

Pilnował mnie jak zwykle hokage, ale miał wtedy jakieś spotkanie, na którym nie mogłem być. Dla tego zostawił mnie na 10 godzin z kanapkami w biurze. I właśnie wtedy mi się nudziło więc wziąłem jakieś zwoje, które przepisałem. Później po wszystkim dowiedziałem się, że to były zwoje, które zawierały zakazane techniki.

Koniec tego rozmyślania. Czas wziąć się w garść i czas czytania.
Oto w taki sposób minęły mi 2 godziny. Aktualnie jest 11.00 i chyba przejdę się po wiosce. A później pójdę na miejsce spotkania. Tak minęło mi z 30 minut na spacerze. Aż wyszedłem z wioski. Czyli dotarcie na miejsce spotkania zajmie mi około 20 min. Ciekawe czy kaszanka jest już na miejscu.
Byłem na polu rowno o 12 i nawet szarak już był.

-spóźniłeś się! -zaczęła drzeć się różowa landryna. Ale ją zignorowałem tak jak wszyscy.
-cześć sasuke. Zrobiłeś tak jak powiedziałem.
-tak
-a co mu powiedziałeś i czemu się spozniles- czas wymyślić najgłupsza wymówkę.

-nic mu nie powiedziałem. A co do mojego delikatnego spóźnienia to najpierw czarny kot przebiegł mi drogę i musiałem iść lasem. Jak szedłem usłyszałem pisk zwierzęcia i okazało się że to wilk z małymi, które utknęły w głębokiej dziurze więc postanowiłem je uratować.

-ekhem bardzo ciekawa historia. Sakura przestań się drzeć- Jak on ją uciszył? ja się pytam jak?- Teraz posłuchajcie co mam do powiedzenia. Test na genina składa się z 2/3 części. Pierwsza jest teoretyczna, druga jest praktyczna. Przeszliście to w akademii. A trzecią mogą zrobić jounini i jak nie zdacie zostaniecie odesłani do akademii. Waszym celem jest zdobycie dzwonków- pokazał wtedy nam dwa dzwonki - przed 20.00

-Czemu są tylko dwa dzwonki? - zapytałem się trochę ciekaw.
- bo jedna osoba nie zda. A teraz start.

----------------------------------------------------------------------------

Ohayo

W końcu napisałam ten rozdział.

Następny rozdział postaram napisać na czas (co z tego, że mam napisane w zeszycie 5 kolejnych stron tej książki).

Wiecie co zauważyłam pisząc?
Jak byl ten test z dzwoneczkami to kaszalot nie powiedział, że muszą być to prawdziwe dzwonki czyli można wziąć np. liscia i zmienić go tak, żeby przypomniał dzwonek.
I wcale nie musieli walczyć.

Miłego dnia/nocy.

Wszystko pamiętamWhere stories live. Discover now