Rozdział 13

18 1 0
                                    

W tej chwili przyszli razem Kakashi i Sai.

-Chodźmy po kolejną misję.

Jak powiedział kasztan tak zrobiliśmy. I po paru minutach byliśmy na miejscu.

-Hmmmmm jak by tu misję wam dać? Może będziecie opiekować się psa
-Jiji a nie możemy bardziej trudniejszej misji?
Zapytałem się nawet nie dając dokończyć Jiji.

-Naruto trochę więcej szacunku dla hokage.

Upomniał mnie jak zwykle kaszalot.

-Naruto nie wiem, czy jesteście jeszcze gotowi. Jak myślisz Kakashi?

Spojrzałem się na niego z chęcią mordu. Jeśli serio powie że nie jesteśmy jeszcze gotowi, to pozna co to znaczy prawdziwy gniew Uzumakiego.
Myślę, że gdyby moje włosy były oklapnięte. To myślę, że by teraz unosiły się.

Chyba serio potrafi czytać mi w myślach, ponieważ w tej chwili przełknął głośno ślinę i zaczął się stresować.

-Myślę, że Sasuke i Naruto są już gotowi. A Sai to na pewno, bo był przecież w anbu.

Czyli ze słów kosztana wynika, że dostaniemy trudniejszą misję. I dobrze, nudziły mi się już te banalne misje.
A poza tym wychodzi na to, że tą misję zfobędziemy dzięki Saiowi

-No dobrze, w takim razie dam wam misję rangi C. Będziecie eksportować do kraju fal i później ochraniać przy budowie mostu. Panie Tazuma (chyba tak miał na imię co nie?) proszę wejść.

Podczas podawania zwoju z dokładniejszą rozpiską Kakashiemu, wszedł do pokoju jakiś pijaczyna.
NA MĘDRCA JAK ON TAK BARDZO MOZE CUCHNIEC SAKE?
Zatkałem sobie nos ręką.

-Serio te bahory mają mnie ochraniać? Przecież nic nie umieją. No może ci czarni, ale ten blondas na miliard procent nic nie umie i nie potrafi.- łał, ale zajebiste powitanie jak na początek misji i spędzenie razem kilku dni.

-Może wyszedł z burdelu, że tak śmierdzi alkocholem- "szepnął" znaczy powiedział na głos Sai.
A ja z Sasu staraliśmy się powstrzymać śmiech . Kaszalot jak zwykle spiorunował nas wzrokiem.

-Jestem Jouninem, nie bez powodu zdobyłem tą rangę, więc w razie czego ja obronie was.

Po tym jak zadeklarował się hokage kazał nam wyjść.
-spotykamy się za dwie godziny przed bramą
- haj
Każdy odpowiedział zgodnie i w tym samym czasie.
Później rozeszliśmy się.

Spakowałem do plecaka śpiwór, ubrania, jedzenie i picie.
Czemu wybrałem śpiwór zamiast namiotu? Ponieważ namiot długo się rozkłada i zajmuje więcej miejsca. A śpiwór jest bardziej poręczny.

Jak spakowałem się zostało mi 1 godzina więc stwierdziłem że poczekam przed bramą.

Jak byłem na. miejscu to po chwili przyszedł do mnie strażnik.
-co tu taki demon jak ty chce zrobić? Uciec?

W momencie zapytania mnie uderzył mnie.
Był to silnu cios. Po drugim przewróciłem się a on podszedł do mnie i zaczął bić mnie mocniej i szybciej.

Nie przejmował się tym, że jestem z jego wioski i że mam ochraniacz. Tylko bił mnie dalej a ja nie miałem już siły.

W pewnym momencie przestał mnie bić. Podszedł do moich rzeczy i zaczął je rozsypywać. Ale przerwał mu głos kakashiego.

-Przestań, bo będę musiał o wszystkim poinformować hokage.

-Ale co cię obchodzi los tego demona Kakashi-san?

-BO TO JEST MÓJ UCZEŃ.!
Sensei krzyknął, przez co tamten się wycofał.

-Naruto wszystko dobrze?
Podszedł do mnie zbierając moje rzeczy z ziemi. Po chwili pomógł mi wsać.

----------------------------------------------------------------------------
Ohayo!

Dzisiaj krutszy rozdział, ale ostatnio nie mam siły na pisanie więc mmie zrozumcie. Nie wiem kiedy kolejny rozdział.

Dobrej nocy/dnia

Wszystko pamiętamWhere stories live. Discover now