Rozdział 10

26 1 0
                                    

Wspieramy_Konta

Stwierdziłam, że ta piosenka maneskina pasuje do tego rozdziału. A teraz czytać.
----------------------------------------------------------------------------

Łaziłem z tą rybą chyba kolejną godzinę, aż nie poczułem jak coś wbija mi się w głowę. Ściągnąłem to coś z głowy i zobaczyłem, że to kto, którego szukamy.
Usadziłem go wygodnie w moich rękach i dałem mu rybę. Teraz pytanie gdzie jest reszta?
Szukałem ich z 30min. Znalazłem.

-Znalazłem kota więc chodźmy do hokage.
-Do- biedny kasztan. Nawet nie dane mu było, bo mu przerwano.
-Jak taki potwór i sierota mogła zrobić misję. Ty nawet nie umiesz gotować jedzenia a co dopiero wykonywać misje?
-Pójdziemy wszyscy do hokage. A ty Sakura zostaniesz po rozmowie i porozmawiamy razem z hokage.

Szliśmy w niezręcznej ciszy znowu. Ma już dosyć tego wszystkiego.

-Młotku jak udało złapać tego kota?
-No wiesz użyłem mózgu i poszedłem złowić rybę, bo koty lubią. A później sama przyszła do mnie.

Weszliśmy do gabinetu i oddaliśmy zwierzę właścicielce.

Potem każdy poszedł do domu. Nie każdy, bo tylko ja i Sasuke. No dobra tylko Sasuke, bo ja siedzę na drzewie i słucham jak ochrzaniają Sakurę.

-Sakura nie mów tak o Naruto. -Odezwał się hokage, jak została mu przedstawiona prawdziwa wersja zdarzeń.
- Ale to potwór. Tak prawda- Odezwało się różowe gówno.
-Czemu tak uważasz?- Tym razem kakashi zapytał się.
- Bo dorośli tak mówią.

Nie chce mi się słuchać dłużej jej tłumaczeń. I tak długo już tu siedzę, bo z 3 godziny. Nawet ciemno się zrobiło.
Dobra nie ma co czasu marnować. Jutro kolejna misja do wykonania więc czas do domu.

Idąc do domu usłyszałem bardzo ciekawą rozmowę. Toczyła się miedzy Itachim a kimś mi nie znanym.

-Raz przekonałeś mnie, żebym nie kazał ci wybić klanu, bo powiedziałeś, że opanujesz sprawę. A tu co znowu twój klan planuje atak na konohę, co skończy się wojną domową! Nie ma żadnego ale masz to zrobić i koniec kropka.

-Proszę dać jeszcze jedną szanse.

-Nie dostaniesz jej to po pierwsze. A po drugie to rozkaz i mało mnie obchodzi co myślisz. Masz to zrobić. Chyba, że chcesz, żebym sam wymordował klan z twoim bratem. Jeśli chcesz, żeby twój brat żył to wymorduj.

-Hai Danzo-sama.- Poddał się chyba z bezsilności. Po tych słowach zniknął w białym dymie ten typ spod latarni.

Wyszedłem z ukrycia i podszedłem do Uchihy.
-Słyszałem końcówkę rozmowy. Kto to jest? i czemu masz wybić swój klan?

-To był dowódca anbu, dokładniej Anbu korzenia do którego należałem. Nazywa się Danzo. Mam wybić klan, ponieważ chcą rozpętać wojnę domową. A ja jak głupi powiedziałem o tym hokage. Nie chciałem, żeby doszło do rozlewu krwi, ale chyba dojdzie.

-Czemu chcecie zrobić bund?

-Ponieważ ciągle odsuwają nas od władzy i zmniejszają prawa. - Powiedział całkiem zalamany.

-Może nie musisz wybijać klanu. Przecież jest dużo opuszczonych wiosek po wojnach. Znajdzcie jedną, odbudujcie ją i zamieszkajcie tam.

-Nie wiem czy to dobry pomysł.- Chyba muszę rozwiać jego wątpliwości.
-Lepsza ucieczka niż wymarcie jednego z najpotężniejszych klanów. Jak chcesz możesz powiedzieć Sasuke i kazać zostać tutaj.

-no dobra ale obiecaj mi, że zaopiekujesz się nim

-Obiecuję Itachi.

Następnego dnia rano, bo o 6.00 czekaliśmy ja z sasuke na resztę drużyny. Pod wieżą hokage, bo ma dać kolejną misje. Mam nadzieję, że zrobimy więcej niż jedną, bo muszę za coś opłacić mieszkanie i kupić jedzenie. Bo jak stwierdził Hiruzen, jak zostanę ninją będę dostawał pieniądze co miesiąc i będę sam się utrzymywał.
Jak miło prawda? No bo przecież kogo obchodzi los sieroty? No właśnie nikogo.

Oprócz tego dowiedziałem się, tym rasem przez przypadek, że Itachi i jego klan planują ewakuacje za 3 dni. Zamirzają mieszkać i odbudować wioskę wiru. Ale to będzie trudne, bo podobno bardzo ciężko ją znaleźć. Ale jak brat sasuke stwierdził, przynajmniej tak możemy Naruto podziękować. A po drugie będziemy bardziej bezpieczni. Może kiedyś zobaczę jak wygląda moja rodzinna osada.

-Usuratonkachi czemu płaczesz?- Zapytał sie sasuke dotykając mojej twarzy w celu wytarcia łez.

-Nic mi nie jest. Tylko przypomniałem sobie o czymś bardzo przykrym. Nieważne to jest.

- Yo. Przepraszam za spóźnienie. Dobra idziemy do hokage i bierzemy misje.- Pojawił się znikąd kaszanka

-A nie czekamy na Sakurę?- Na to pytanie kakashi i mój emosek spieli wszystkie mięśnie.
-Została zawieszona jako ninja.- Powiedział troche smutny i przygnębiony.

- To kto będzie ostatnim członkiem naszej drużyny?- Zapytał zaciekawiony sas.

- Tego dowiecie się już w gabinecie hokage.

Czemu on zawsze musi trzymać nas w napięciu?
Przecież to nieludzkie.
Dobra mniejsza z tym, teraz trzeba spiąć się po schodach. Będzie to ciężkie a zwłaszcza, że jest ich miliard.

Po dwóch minutach staliśmy w gabinecie.

-Noi gdzie jest ten człowiek?- Zapytałem się, no miałem nadzieję, że już czeka na nas.
-Zaraz powinien być. Naru zachowaj spokój i cierpliwość- upomniał mnie hokage.

- Mam pytanie jeszcze jedno. Czemu Sakura nie jest już ninją?- Zapytałem się nawet nie wiem czemu.
-A kto powiedział, że nie jest? Jest tylko zawieszona. Jak nauczy
się szanować wszystkich członków drużyny.- Nagle atmosfera zrobiła się jakaś ciężka.
W tej chwili wszedł nowy członek.

----------------------------------------------------------------------------

Ohayo.

Kolejny rozdział za nami jak się podoba?

Szczęśliwi, że Sakury będzie teraz jeszcze mniej?

I zgadujcie kto będzie nowym członkiem drużyny

Miłego dnia/nocy

Wszystko pamiętamWhere stories live. Discover now