20

78 14 1
                                    

Yesly

Nie mogłam spóźnić się na próbę generalną, postanowiłam, że złapię Luke'a jak skończę.

Miałam się spotkać z panią Pennsley w szatni, ale to miejsce tętniło życiem. Ludzie byli wszędzie, przygotowywali i dekorowali przestrzeń, co utrudniało mi poruszanie się. Zajęło mi kilka minut, aby w ogóle znaleźć szatnię.

- Och, dobrze, że jesteś! - Pani Pennsley przywitała mnie, gdy pospiesznie weszłam.

- Tak. Przepraszam za spóźnienie. Czy mój strój jest gotowy? - zapytałam, lekko zdyszana. Pani Pennsley uśmiechnęła się w odpowiedzi. Wstała z krzesła, podeszła do szafy i wyciągnęła najpiękniejszą błyszczącą suknię w kolorze błękitu. Miała długi, przezroczysty tren zdobiony drobnymi diamentami, który elegancko opadał z tyłu.

- Podoba ci się? - zapytała, ale już widziała błysk w moich oczach.

- Nigdy nie widziałam piękniejszej - przyznałam, mój głos pełen zachwytu.

- Dobrze. Przebierzmy się i zacznijmy przygotowania do twojego wielkiego wieczoru - powiedziała.

Nie tracąc ani chwili, zabrałyśmy się do pracy.

Ubrana w tę przepiękną suknię i moje ukochane białe łyżwy, weszłam na lód na ostatnią próbę. Pierwsze nuty „Where's My Love" SYML-a zaczęły grać, piękna, przejmująca melodia odbijała się echem po lodowisku.

Wzięłam głęboki oddech, pozwalając emocjom zawartym w piosence prowadzić moje ruchy. Gdy sunęłam po lodzie, poczułam się wolna i pełna gracji. Każdy obrót, każdy skok, każdy zwrot był wyzwoleniem, wyrazem wszystkiego, co trzymałam w sobie. Suknia lśniła w blasku świateł, tren powiewał za mną jak szept marzeń.

Pennsley obserwowała mnie z boku, jej oczy śledziły każdy mój ruch. Jej obecność była moim źródłem siły, przypomnieniem o niezliczonych godzinach, które spędziłyśmy razem doskonaląc mój talent. Czułam jej ciche wsparcie, za co byłam jej wdzięczna.

Refren narastał, a ja wyruszyłam w serię obrotów, moje ciało poruszało się bez wysiłku z muzyką. Świat poza lodowiskiem zniknął, pozostawiając tylko lód, piosenkę i wspomnienie tego, co mnie tu przywiodło. Każda nuta, każdy ślizg był krokiem ku odzyskaniu części siebie, która została zagubiona. A przynajmniej taką miałam nadzieję.

Gdy ostatnie nuty piosenki wybrzmiały, zatrzymałam się na środku lodowiska. Moja klatka piersiowa unosiła się z wysiłku, ale serce było lekkie. Spojrzałam na panią Pennsley, jej twarz promieniała dumą i satysfakcją.

- To było doskonałe, Yesly - powiedziała cicho, jej oczy lśniły. - Jutro wieczorem zrób to tak, jak zrobiłaś to dzisiaj, a zaświecisz jaśniej niż kiedykolwiek.

- Dziękuję. Będzie pani na występie? - spytałam, ostrożnie schodząc z lodu.

- Nie przegapiłabym tego, Śnieżynko. A teraz idź odpoczywać.

Kobieta puściła do mnie oczko i udała się robić coś innego z jej napiętego grafiku. Ja zdjęłam łyżwy i w drodze do szatni zobaczyłam Luke'a rozmawiającego z chłopakiem od instalacji świateł. Nie chciałam być nieuprzejma, ale i tak mnie zauważył, postanowiłam więc podejść i im przerwać.

- Wow. Wyglądasz -

- Dzięki - przerwałam mu. - Dlaczego nie powiedziałeś mi, że Carmen tu pracuje?

- Zostaw nas na chwilę, Sam. Zaraz wrócimy do rozmowy - rozkazał chłopakowi, który jedynie skinął głową i się oddalił, a Luke skierował wzrok na mnie. - Nie informują mnie o każdej osobie zatrudnionej do pracy w Frostwood. Też dowiedziałem się dzisiaj.

Ice HeartsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz