~Rozdział 11~

26 6 12
                                    

Kilkuletni chłopiec razem z kobietą koło trzydziestki spacerowali po parku w Tokyo podziwiając tym samym kwiaty wiśni, które w tym roku wydawały się tak piękne, że aż sciągały setki, jak nie tysiące turystów.
Można by rzec, że ta dwójka należała, gdyż przyjeżdżali tu kiedy tylko było ich na to stać.
Kobieta pracowała w Starbucksie za granicą, więc oczywiście, jakiś czas zajmowało jej zbieranie na bilety i nocleg.
Chwilę potem, powiedziała do chłopca coś w stylu "Musimy wracać do hotelu" i zawrócili przechodząc przez te same ścieżki parku.
Gdy wrócili, szybko wbiegła na balkon w ich pokoju, i zrobiła coś, co chłopiec zapamiętał na zawsze.
Jednym słowem trauma do końca życia.
Jeszcze tego samego dnia, u jego mamy stwierdzono zgon.
Pochowano ją koło tych samych drzewek, które ona z synem jeszcze przed chwilą tak podziwiali.
A chłopiec pozostał w tamtejszym sierocińcu, dopóki jego ojciec nie zebrał pieniędzy na bilet i mógł z nim polecieć spowrotem do Anglii.

W ten sam dzień, Japońskie parki zwiedzała pewna dziewczynka również  ze swoją mamą, która po powrocie z kraju kwitnącej wiśni razem z córką miała wypadek samochodowy.
Ona nie zmarła na miejscu,dopiero w szpitalu. A jej córka została nietknięta.

True Or FalseWhere stories live. Discover now