VIII

55 17 38
                                    

~ OSKAR ~

Sprawdziłem, czy mam wszystko – wytrych, szmatkę, jedzenie, na wypadek jakbym zgłodniał. Tak, były na swoim miejscu. Placka jagodowego ze środkiem nasennym również nie zapomniałem. Ciastko wyłudziłem od jednej z tych cudownych kobiet, pani Inness. Proszek na sen kiedyś należał do mojego ojca, wyjąłem go z jego rzeczy na sekundę przed wyrzuceniem. Przynajmniej na coś się przydał.

Złapałem słup i sprawnie przeskoczyłem płot, odgradzający komisariat. Chwilę potem walnąłem się w czoło, widząc te „wspaniałe zabezpieczenia”. Do owych należało między innymi otwarte okno na parterze.

Przez myśl przemknęło mi, że to pewnie pułapka. Ostrożnie wychyliłem się i zajrzałem. Pusto. Złapałem leżący na grządce kamień i wrzuciłem go do środka – jeśli ktoś tam czuwał, powinien zareagować. Cisza. Postanowiłem zaryzykować. Ostrożnie chwyciłem okienną ramę i pociągnąłem się do środka. I tu czekała mnie kolejna niespodzianka.

Porządny sejf, zamurowany w ścianie, znajdował się naprzeciw mnie. A z pomieszczenia obok dobiegał szum wody i nucenie nieznanej mi melodii. Ponownie klepnąłem się w czoło. Gdzie ten komisarz ma mózg... to nie mogło być tak proste. Głupia kradzież bochna chleba z pierwszego lepszego straganu jest znacznie trudniejsza...

Cicho wyjąłem ciasto i położyłem je na stoliku. Pachniało tak apetycznie, że aż szkoda mi było je oddawać. Ale takie misje wymagają poświęceń.

Śpiew ucichł. Przestraszony, skoczyłem za okno. Szlag! Ścierka z moimi odciskami palców tam została...

Zagryzłem zęby. Wyszedł, wycierając się. Zupełnie jakby nie miał pod opieką fortuny. Trochę się zaniepokoiłem. Może i byłem złodziejem, ale miałem swoje zasady – nie kradłem czegoś, co nie było mi potrzebne (choć to dotyczyło i jedzenia, i zdobycia Liesel). Nie chciałem też w ten sposób umożliwić kradzieży kosztowności hrabiny komuś innemu.

Zajrzałem do środka i wypuściłem powietrze w długim wdechu, w wyrazie niedowierzania dla głupoty ludzkiej. Jak ktoś taki jak ten mężczyzna może stać na straży prawa?! Ten idiota od razu wziął ciasto i teraz się ze smakiem zajada... miałem nadzieję, że chociaż zapyta swojej gosposi, czy to ona, ale najwidoczniej jakiekolwiek resztki instynktu samozachowawczego umarły w tym osobniku.

Ułożyłem się wygodniej (o ile można tak powiedzieć, leżąc pod czyimś parapetem). Miałem jakiś kwadrans, więc mogłem się nawet zdrzemnąć.

Po upływie kilkunastu minut, kiedy wszystkie odgłosy z pomieszczenia zanikły, wszedłem z powrotem. Zatarłem ręce. Policjant smacznie chrapał, głową oparty o sejf, którego miał pilnować. Zaśmiałem się cicho i bardzo ostrożnie chwyciłem jego palec, na którym miał sygnet, będący podmiotem zakładu. I tu pojawił się problem.

Jak on go tam wcisnął?! Środek pierścienia miał średnicę znacznie mniejszą niż jego gruby, pomarszczony paluch. Zacisnąłem szczękę i szarpnąłem mocno, czując się jak Baba Jaga, która stwierdza, że jej podopieczny przytył już wystarczająco.

Na szczęście, zszedł, choć mężczyzna podparł się na mnie, opadając bezwładnie, gdy go pociągnąłem. Już wyobraziłem sobie, jak tłumaczę Liesel, że miałem tę błyskotkę w rękach, ale nie da się jej ściągnąć. Coś czuję, że by tego nie łyknęła...

Odwracam się, żeby odejść, ale wtedy w oczy rzuca mi się półka z książkami. Uwielbiam czytać, ale nigdy nie mieliśmy pieniędzy ani warunków, by mieć okazałe zbiory. Tutaj tych papierowych cudeniek było sporo, choć w większości były to kodeksy.

Jeździłem palcem po skórzanych grzbietach, szukając czegoś ciekawego. Chwyciłem ten, który był lekko wysunięty względem innych – to był strzał w dziesiątkę.

„Najpiękniejsze wiersze” – przeczytałem tytuł i otworzyłem ją. Poza strofami pełnymi magicznych zwrotów, była przepełniona przepięknymi ilustracjami. Nie myśląc za wiele, schowałem ją za pazuchę.

W tym momencie komisarz poruszył się, poprawiając na krześle. Całkiem o nim zapomniałem. Dałem susa na zewnątrz.
Miałem to!!! Pierwsze zadanie wykonane z przysłowiowym palcem w nosie. To było piekielnie proste.

_______________________________________________

Jak widzicie, nasz Oskarek poradził sobie doskonale (możemy sobie tylko wyobrazić niezadowolenie Liesel). Kolejny rozdział w czwartek, o ile zdołam napisać ❤️❤️❤️

Złodziej serc Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang