chapter 3

136 27 13
                                    

Ohayoo~! How are you today? :D Przychodzę, bo stwierdziłem, że może macie ochotę na dalszą część opowiadania? ^^ 


Wybiegliśmy z domu w bardzo szybkim tępie. Biedny Shizuo nie wiedział zupełnie co się dzieje. Przekonywałem go, że zaraz wszystko się wyjaśni. Wybiegliśmy z bloku, przed klatką przystanąłem wskazując na leżącego niedaleko nas chłopaka. Spojrzałem na czerwonowłosego smutnym wzrokiem. 

- Chcesz mu pomóc? - zapytał nagle mój towarzysz. 

- Co? 

- To od Ciebie zależy, czy zniesiesz jego obecność, czy też nie. - objaśnił mi. 

- Nie możemy go tak tu zostawić.. - powiedziałem spuszczając wzrok. 

- To chodź, zabierzemy go do domu. - odrzekł ruszając w stronę brązowowłosego. 

Podnieśliśmy ledwie ciepłego chłopaka i zanieśliśmy go do mieszkania. Tam rozebraliśmy z wierzchnich niepotrzebnych ciuchów i ułożyliśmy wygodnie na kanapie. Shi-chan zrobił mu zimny okład. Patrzyłem na niego ze zdziwieniem, zajmował się nim tak dobrze, a przecież tak naprawdę go nienawidził. Doskonale pamiętam jak kiedyś zbił go na kwaśne jabłko na moich oczach. Nie ukrywam, że bardzo się wtedy cieszyłem. Teraz jednak gdy widzę Yuukiego w takim stanie, w dodatku nie z naszej winy to aż serce mnie boli. 

Siedzieliśmy przy nim na zmianę. Niestety oboje mieliśmy jakąś pracę, albo po prostu byliśmy wykończeni. Mieliśmy za sobą ciężkie chwile. Shizuo miał rano lekcje w szkole, a potem korepetycje. Zrobiłem sobie wolne i obiecałem, że zaopiekuję się Yuukim. Wspominałem, że Shi-chan został nauczycielem plastyki? Jeżeli nie, to mam nadzieję, że Was uświadomiłem. 

- Dasz sobie z nim radę? - zapytał czerwonowłosy wychodząc. 

- Haai hai, idź już bo się spóźnisz. - odrzekłem dając chłopakowi całusa w policzek. 

- Dobrze. Ale gdyby coś było nie tak, to od razu do mnie dzwoń, okej? - zapytał ponownie.

- Rozumiem, sir! - krzyknąłem salutując. Shi-chan zaśmiał się cicho i na odchodne poczochrał mnie po głowie. Zamknąłem za nim drzwi i wróciłem do salonu, gdzie właśnie leżał nowy gość. 

Usiadłem na podłodze przy kanapie, uwielbiałem te panele. Były ocieplane i jak się na nich siadało to było czuć takie przyjemnie ciepełko w pupe. Siedziałem i oglądałem w telewizji program przyrodniczy o tygrysach. Tam były takie małe słodkie tygryski! 

Poczułem, że strasznie burczy mi w brzuchu, ale że nie chciało mi się gotować nic innego to zrobiłem sobie kisiel. Uznałem, że jest szybki i łatwy do przygotowania, a co najważniejsze zapychający żołądek. Ponownie usiadłem przy kanapie i zacząłem popijać łyżeczką gorący, możnaby powiedzieć, napój. 

Niemalże skończyłem posiłek, kiedy nagle usłyszałem dziwne dźwięki z mojej prawej strony. Okazało się, że to brązowowłosy. Długo nie myśląc pobiegłem do kuchni po mój telefon i wybrałem numer do mojego partnera. 

- Tak? Co się dzieje? - uslyszałem głos mojego wybawiciela. 

- Shi-chan! On dziwnie jęczy! I'm scared.. - skarżyłem się. 

- Och Takashi.. po prostu coś mu się śni. Wracaj tam i zmień mu okład. - powiedział chłopak po czym zakończył połączenie. 

Wtedy uświadomiłem sobie, że spanikowałem jak mały chłopczyk. No cóż, ale to tylko dlatego, że nie wiem co dokładnie dolega Yuukiemu. Wróciłem do salonu, wziąłem szmatkę i zamoczyłem ją w zimnej wodzie. Następnie wycisnąłem kawałek materiału i położyłem na rozpalonym czole chłopaka. Wtedy zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, jak wielkie miał szczęście, że Shizuo zgodził się mu pomóc. Tym bardziej, że opiekę nad chorymi ma we krwi. 

Mondai~ | K.S. part 3.Where stories live. Discover now