chapter 5.

135 25 9
                                    

Witajcie! Jest późna godzina. Takashi już śpi gdyż nadal źle się czuje. Poprosił mnie abym to dodał. Niestety zapomniałem, a teraz jest strasznie późno >...< No ale cóż, dzięki bogu mi się przypomniało xdd (ostrzegam, wszystko pisane było na telefonie, za wszystkie pomyłki, powtórzenia i autokorekte przepraszam!)

Wstałem z łóżka. Było całkowicie ciemno. Przeszedłem do kuchni. Zegarek wiszący na jednej ze ścian pomieszczenia wskazywał godzinę 2:34. Długo się nie zastanawiając poszedłem do salonu. Doznałem szoku gdy zobaczyłem cały ten bałagan. Na stole leżały puste puszki po piwie oraz również opróżnione butelki po alkoholu. Znalazło się tam również kilka kieliszków i talerze po przekąskach. Najbardziej dobił mnie widok trzech pijanych mężczyzn śpiących na kanapie. Totalnie załamany i zalany katarem zacząłem sprzątać wszystko że stołu. Zeszło mi z tym sporo czasu. Już miałem budzić tych pajaców, kiedy uznałem, że to i tak bez sensu. Cały obraz wyglądał dość zabawnie. Na kanapie leżał Yuuki, dosłownie na nim rozłożony plackiem Mika, a obok kanapy na siedząco spał Shizuo. Cała sytuacja tak bardzo mnie rozbawiła, że dla bezpieczeństwa wyszedłem z salonu aby śmiechem nie obudzić chłopaków. Długo nie myśląc uspokoiłem się i poszedłem dalej spać.

Ponownie obudziłem się dopiero rano. Usłyszałem, że ktoś buszuje w kuchni. Łapiąc w rękę chusteczkę higieniczną (gdyż miałem straszny katar, jak to mówią 'woda z nosa') podążyłem w stronę kuchni. Ujrzałem tam zmywającego naczynia Yuukiego.

- Gdzie wszyscy? - zapytałem przecierając zaspane jeszcze oczy.

- W pracy. - odpowiedział chłopak dotykając mojego czoła. - Nadal masz gorączkę. - dodał z grymasem.

- Oj to nic. - odrzekłem nieśmiało.

- Nic? Tu się mylisz. - powiedział podając mi jakąś tabletkę i szklankę soku. - Do łóżka! Zdrowieć mi! - dodał śmiejąc się.

- Ale ja mam jeszcze bardzo dużo roboty... muszę posprzątać i zrobić obiad. - objaśniłem chłopakowi mój plan na dzisiejszy dzień.

- Dzisiaj my robimy, a Ty odpoczywasz. Sio do wyrka! - krzyknął delikatnie popychając mnie w stronę sypialni. Po krótkich przemyśleniach doszedłem do wniosku, że to dobry pomysł.

Leżałem w łóżku, a Yuuki zajmował się wszystkimi pracami, które wymagały ogarnięcia. Od czasu do czasu jedynie odrobinę mu pomagałem. Nie mogłem przecież tak po prostu zrzucić wszystkich obowiązków na niego. Zdziwiło mnie to że jest tak chętny do roboty, miał też popołudniową zmianę w pracy. (o ile pamiętacie chłopak pracuje w markecie). Sporo dzisiaj rozmawialiśmy. Tak o wszystkim i o niczym. Było całkiem, jak to mówią, okej.

Wspólnymi siłami zrobiliśmy obiad. Jak się okazało znów odwiedzi nas Mika. Brązowowłosy opowiadał mi, że sporo się z nim wczoraj kłócił w wyniku czego nie za bardzo go polubił. Zacząłem mu wtedy tłumaczyć, że takiego człowieka trudno jest lubić. Według mnie to bardzo dziwny typ istoty ludzkiej. Coś jak kosmita stworzony na kształt nas - ‘zwykłych‘ ludzi. Ciężko jest z nim wytrzymać dłuższy czas, jest strasznie upierdliwy.

Shizuo pov

Wracałem właśnie z pracy, samochód zostawiłem w domu ze względu na jego słaby stan techniczny. W rezultacie musiałem wracać autobusem. Na moje nieszczęście spóźniłem się. Szedłem najkrótszymi drogami i alejkami aby szybciej dotrzeć do domu. Nie odpowiadało mi to, że Takashi był sam na sam z tym całym Yuukim. Nie ufałem naszemu nowemu współlokatorowi... nie był tego wart. Szedłem właśnie jedną z biedniejszych i ciemniejszych alejek, gdzie dziś było zupełnie pusto. Odrobinę mnie to zaniepokoiło, jednak ta ścieżka była krótsza od tej radosnej i tętniącej życiem drogi. Ruszyłem odważnie w stronę niewyraźnego półmroku.

- Nie boisz się sam chodzić takimi drogami? - usłyszałem głos za plecami, będąc w jednym z najciemniejszych zakątków uliczki.

- A czego tu się bać Mika? - powiedziałem odwracając się delikatnie w jego stronę.

- Na przykład mnie. - odrzekł przyciągając mnie do siebie. Zachichotałem cicho nie zdając sobie sprawy z tego co się działo. Zaraz po tym zostałem przyciśnięty do ściany budynku znajdującego się nieopodal. Było tak zupełnie ciemno, wtedy zacząłem się martwić o swój los.

- C-co robisz? - zapytałem odrobinę przerażony czując jak mężczyzna łapie moje nadgarstki jednocześnie unosząc moje ręce ku górze. Moje kończyny górne zostały obwiązane palcami przeciwnika tak, że nie mogłem nimi ruszać. Poczułem ciepło otulające moją szyję, zaraz potem syknąłem gdy czarnowłosy zaczął ją podgryzać. Poczułem jak jedna z jego rąk wędruje do swer poniżej pasa, jego palce błądziły w okolicach rozporka. Zaniepokojony coraz bardziej całą sytuacją zacząłem się gwałtownie szamotać. Starałem się odepchnąć od siebie przeciwnika, niestety cała misja zakończyła się niepowodzeniem.

- A teraz się boisz? - zapytał dziwnie się uśmiechając. Poczułem jak rozpina mi spodnie. - Czy może przyznasz, że Ci to odpowiada, hmm?

- Zostaw mnie. - powiedziałem po czym kopnąłem go w przyrodzenie. Chłopak zgiął się w pół, a ja wykorzystałem ten moment na ucieczkę. Na szczęście się udało.

Takashi pov

Czekałem na Shizuo, zaniepokoiło mnie to, że jeszcze go nie ma. W końcu autobus już dawno dojechał na nasz przystanek, a po chłopaku ani śladu. Wstałem nawet z łóżka i wyglądałem za okno. Martwiłem się, tak bardzo się martwiłem. Czekałem i czekałem. Nareszcie ujrzałem chłopaka, smutnego, potarganego i zmęczonego. Widząc ten obraz nędzy i rozpaczy wybiegłem z domu zastanawiając się co się stało. Byłem już przed klatką, gdy czerwonowłosy mnie dojrzał.

- Takashi! Miałeś nie wychodzić! Jesteś chory do cholery! - krzyknął podbiegając do mnie.

- Ale Shi-chan.. tak długo Cię nie było. - powiedziałem przytulając się do partnera. Czerwonowłosy również mnie objął i zaczął cicho szlochać. - Co się stało?

- Choć do domu, jest zimno. - odrzekł.

- Shizuo, widzę, że coś jest nie tak jak powinno.

- Zaraz Ci wszystko powiem, a teraz chodź. - powiedział chłopak ocierając łzy.

Poszliśmy do domu i tam zrobiłem nam herbaty. Usiedliśmy przy stole, Yuuki właśnie wyszedł do pracy. Mieliśmy piękne parę godzin na rozmowę.

Shizuo o wszystkim mi opowiedział, nie sądziłem, że Mika jest zdolny do takich rzeczy. Zaskoczony tym co usłyszałem siedziałem w milczeniu mocno trzymając kubek z ciepłym napojem. Gdy odrobinę się uspokoiłem zacząłem go pocieszać, bo co mogłem więcej zrobić? Było mi tak cholernie źle z tą całą sytuacją. Postanowiłem wtedy, że kiedyś się na nim zemszczę.

Dla rozluźnienia całej ciężkiej i nieprzyjemnej atmosfery zacząłem żartować, łaskotać chłopaka i tym podobne. Bo w  końcu muszę czasem go pocieszyć.. jesteśmy partnerami. Łączy nas piękna miłość, bardziej szczęśliwa niż z Yuukim. Shizuo był dla mnie kimś bardzo ważnym, od samego początku. Kto by pomyślał, że w przyszłości będziemy razem mieszkać? Ah tak, te cudowne lata w akademiku. Lubiłem mój pokój, a najlepiej wspominam pokój Shi-chana. Tak, tam działo się bardzo wiele. Zawsze już będę dobrze wspominał te lata.

Mondai~ | K.S. part 3.Where stories live. Discover now