[46] 1962

792 76 7
                                    

"Wszystko, co muszę robić to marzyć."

-

Ashton szedł do domu Claire ze swoją gitarą w ręce. Mieszkała nie tak daleko od niego i pomyślał, że spacer w letnim grudniowym powietrzu dobrze mu zrobi.

Ubrał się elegancko. Miał na sobie swoje najlepsze ubrania; garnitur, którego nigdy by nie ubrał, gdyby nie to, że zamierzał zrobić jedną z najważniejszych rzeczy w swoim życiu. To była coś, co miało zaważyć na jego przyszłości i szczęściu.

Jego rodzice się zgodzili, byli podekscytowani.

I nie mogli się doczekać planowania.

Zatrzymał się przed bramą i przywitał się z ochroniarzem, który siedział w budce z nogami na stoliku, oglądając jakiś czarno-biały program w małym telewizorku. Kolorowe telewizory były nadal za drogie dla zwykłych ludzi. "Cześć, Bobby. Możesz, proszę, otworzyć bramę?" Ashton uśmiechnął się uprzejmie. Robert był młodym mężczyzną, który pracował dla rodziny Claire z konieczności płacenia czesnego w Akademii Wojskowej.

"Dzień dobry, panie Irwin." Przywitał się siedemnastolatek. "Jest pan tutaj, żeby zobaczyć się z panienką Claire?"

Ashton przytaknął. "Tak. Ale proszę, nie mów jej, że tu jestem. Mam dla niej niespodziankę." Wskazał gestem swoją gitarę."

"Serenada." Bobby uśmiechnął się szeroko. Jego rodzice byli Latynosami; mama Meksykanką, a tata Hiszpanem, ale on urodził się w Australii i mówił perfekcyjnie po hiszpańsku. "To jest bardzo popularne w kraju mojego taty. Mama powiedziała mi, że zaśpiewał jej serenadę, gdy prosił ją o rękę."

.

.

.

.

Gdy brama się otworzyła, ruszył długim podjazdem prowadzącym do domu. Wzrok jego piwnych oczu powędrował do huśtawki na ganku, na której spędzali tak dużo czasu, szczególnie na początku, gdy rodzice Claire byli bardziej surowi. Często nie pozwalali im nigdzie iść, więc mogli jedynie siedzieć tam i rozmawiać.

Ashton przeszedł wokół domu i stanął pod jej balkonem. Położył swoją gitarę na trawie i podniósł ze ścieżki kilka kamyków.

Rzucając nimi w szklane drzwi, czekał, aż dziewczyna wyjdzie na zewnątrz. Było wpół do pierwszej w nocy i wiedział, że Claire prawdopodobnie spała.

Kilka minut później drzwi się uchyliły i Claire wyszła na balkon. Miała na sobie różowy szlafrok, a jej blond włosy były spięte w niechlujny kucyk. Przetarła swoje zmęczone niebieskie oczy wierzchem dłoni i ziewnęła. "Kto tam jest?" Jęknęła lekko zirytowana.

"Claire." Zawołał szeptem. "Tu Ashton."

"Ashton." Sapnęła. Już w pełni obudzona przeczesała palcami włosy i odsunęła do tyłu luźne kosmyki. Wyprostowała się, zanim odchrząknęła, a jej głos zaczął brzmieć słodko. "Skarbie, co ty tu robisz o północy?"

"Mam dla ciebie niespodziankę." Uśmiechnął się szeroko, spoglądając na nią.

Podeszła bliżej balustrady, wychylając się przez nią, żeby mieć lepszy widok na swojego ubranego w garnitur chłopaka. Wiedziała, jak bardzo nienawidził chodzić w eleganckich ubraniach, więc jeśli się tak dla niej wystroił, ta niespodzianka musiała być czymś specjalnym.

Podniósł gitarę i z łatwością poruszył strunami.

Claire była zaskoczona.

Nie wiedziała, że Ashton potrafił grać na gitarze. Była jeszcze bardziej zachwycona, gdy zaczął śpiewać. "When I want you in my arms, when I want you and all your charms, whenever I want you, all I have to do is dream. Dream, dream, dream, dream..."

Man in the Mirror || Irwin [tłumaczenie]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora