Rozdział dwunasty

740 70 4
                                    

Przeturlała się na z brzucha na plecy, prawie staczając się z szerokiego łóżka w jej sypialni. Potarła oczy, wodząc wzrokiem po panelach na suficie i zastanawiała się dlaczego do cholery wybrała właśnie taki, obrzydliwie zimny kolor do dawnego pokoju gościnnego.

Po odejściu Jima nie miała sił spać w ich dawnej sypialni i nieliczne przespane noce spędzała właśnie w tym pomieszczeniu. Z czasem zaczęła przenosić tu swoje rzeczy, potem do szafy trafiły jej ubrania, do łazienki jej kosmetyki, nawet udało jej się rozkręcić i skręcić na nowo toaletkę.

Przespała pełne 8 godzin i czuła się niemal jak nowonarodzony człowiek. W dodatku, nic się jej nie śniło. Jakby miała odpocząć od tego całego hałasu związanego z Azariahem i... tym wszystkim.

- Miau.

Podniosła się do siadu i zobaczyła, że przy łóżku koczowała Penny, głośno domagając się jej uwagi.

Noelle uśmiechnęła się, pochylając się i zgarniając plamiastego kociaka. Kotka wylądowała na pościeli, najpierw ją obwąchując niepewnie, a potem uznała ją za idealnego wroga treningowego i po chwili skakała po całym łóżku, gryząc oraz zaciskając na pościeli pazurki.

- Głupia - prychnęła rozbawiona Noelle i delikatnie pogłaskała palcem kotka za uchem. Penny uznała to za rzucenie rękawicy. Gdyby nie szybka reakcja, doktor Harris zapewne miałaby teraz całą podrapaną dłoń.

- Ah - mruknęła i w końcu zebrała się w sobie, wstając z łóżka. Na boso przeszła po skrzypiących i zimnych deskach do łazienki, której śnieżnobiałe kafelki były równie chłodne, co panele w sypialni i dziwnie szczypały podeszwy jej stóp, pobudzając ją jeszcze bardziej.

Wychodząc z sypialni zgarnęła jeszcze po drodze telefon, który ładował się, leżąc na komodzie i teraz przecząc wszystkim swoim zasadom i przekonaniom, Noelle włączyła przez telefon YouTube'a i puściła pierwszą piosenkę, na jaką wpadła.

Odłożyła telefon na brzegu kamiennego blatu i wzięła do ręki leżącą opodal szczotkę, biorąc się za rozczesanie włosów przed prysznicem.

Obserwowała w lustrze jak w burym świetle poranka jej włosy stopniowo z czekoladowych, robią się coraz jaśniejsze, aż na samych końcówkach stawały się prawie żółte, mogła nawet powiedzieć, że to właśnie w blond końcówkach dostrzegała cień dawnego koloru.

Gdy już poradziła sobie ze wszystkimi kołtunami powstałymi w nocy, uśmiechnęła się do swojego odbicia i podeszła do szafki, na której stały poustawiane różnego rodzaju płyny i inne kosmetyki. Przez chwilę stała, zastanawiając się, który z nich wybrać - swój zwyczajny, waniliowo-truskawkowy żel, czy nowe mleczko o zapachu orzechowo- karmelowych babeczek.

Stwierdziła, że nic jej nie szkodzi spróbować czegoś nowego i z szerokim uśmiechem na twarzy wybrała mleczko, zrzucając z siebie piżamę, która wylądowała w koszu na brudy, wskoczyła do kabiny prysznicowej.

Po raz pierwszy od wielu lat zaśpiewała pod prysznicem. Ba! Ponieważ w piosence powtarzał się tylko refren, śpiewała tylko refren, w dodatku na fałszywą nutę, bo kompletnie nie znała melodii, ale kogo to obchodziło? W domu był tylko Andrew, który znając życie, jeszcze spał albo miał się zaraz obudzić przez jej wycie do prysznica.

Noelle przejechała dłonią po szyi, zmywając z siebie pianę i poczuła pod skórą znajomy łańcuszek. Naprawdę nie miała pojęcia, jakim cudem wisior pojawiał się i znikał, ale nie przeszkadzało jej to. W końcu jakby nie było, Azariah był aniołem, tak?

No właśnie. Skoro był aniołem, to znaczyło, że Bóg istniał. Ale Noelle nie mogła się do tego jakoś przekonać. Chociaż uwierzyła w anioła i uwierzyła, że ten zadziwiający chłopak o wielkich, niebieskich oczach, równie pięknych i równie głębokich co ocean, jest wysłannikiem Niebios, nie mogła wciąż przyswoić sobie w swojej małej główce, że Bóg jednak istnieje. Może po prostu taka już miała pozostać. Wieczny niedowiarek.

Ulecz Mnie (Księga Rafała: Kolor Strachu)✅Onde histórias criam vida. Descubra agora