Rozdział szesnasty

763 78 12
                                    

Noelle uśmiechnęła się do pani Riceman, zdejmując płaszcz i przez chwilę mocowała się z szalikiem. Gdy w końcu się z niego uwolniła i zawiesiła wierzchnie okrycie na wieszaku, przeszła do kuchni Ricemanów, wiedząc, że tam czeka na nią pacjent.

- Witaj, Trevorze. – Uśmiechnęła się łagodnie, a chłopak przeczesał palcami dużo krótsze niż zazwyczaj włosy – Ładnie się obciąłeś.

Jego do tej pory przyćmione oczy zabłyszczały i uśmiechnął się lekko.

- Tak pani sądzi?

Usiadła obok niego, a pani Riceman zamknęła drzwi od kuchni, zostawiając ich samych.

Noelle wyjęła z torebki swój notatnik oraz pióro i na czystej kartce zapisała datę oraz imię podopiecznego.

- A więc? Jak było przez ostatnie trzy dni?

- No więc, spałem w innym pokoju, właściwie nie wchodziłem do swojego pokoju od...poniedziałku. Jak tylko pani wyszła, to wziąłem komputer i ładowarkę i przeniosłem się na parter. I to chyba było dobre posunięcie, bo spałem dziesięć godzin albo więcej... i nic mi się nie śniło. Pierwszy raz od dwóch lat. – Spuścił głowę, chowając ją w zgarbionych ramionach. Splótł dłonie oparte na blacie stołu z wygłaskanego drewna.

- Hmm... – Noelle przez chwilę wpatrywała się w powieszone na ścianach szafki w kolorze ciemnej pomarańczy, które zadziwiająco wpasowywały się w jasnooliwkowe ściany kuchni.

Kątem oka dostrzegła, że Trevor wpatruje się w nią z oczekiwaniem.

- Pani doktor...?

- Mówiłam, żebyś mówił do mnie po imieniu – odpowiedziała, odwracając głowę w jego stronę.

Na jego twarz wstąpił ogromny rumieniec, który wspinał się wzdłuż jego policzków aż po same uszy.

Noelle grzecznie odwróciła wzrok i spojrzała na swoje notatki, z którymi tu przyjechała. Zakreśliła teorię Andrew, którą sobie dokładnie spisała i nawet zapisała w punktach jak chce przeprowadzić rozmowę z nastolatkiem, który próbował właśnie wydusić coś z siebie.

Uratował go gwizdek od gotującego się na gazie czajnika.

Trevor poderwał się z miejsca i podbiegł do kuchenki, wyłączając ją.

- Zrobić pani herbatę?

- Byłoby bardzo miło.

Przez chwilę obserwowała go, jak nerwowo wrzuca do imbryczka herbatę i zalewa ją gorącą wodą, a potem stawia go przed nią na stole razem z malowanym filiżankami.

- Musi się zaparzyć – mruknął i usiadł na swoim krześle, spoglądając na doktor Harris.

- Trevorze, mówię serio.

- Ale to była inna sytuacja... Czy to w ogóle była sytuacja? To się w ogóle wydarzyło? Wyglądało na to, że to się nam tylko przyśnił... – zamilkł, gdy przyłożyła palec do ust i wstała cicho, podchodząc do przeszklonych drzwi, które oddzielały pomieszczenie od korytarza.

Nacisnęła mocno na klamkę, otwierając drzwi, a do środka na podłogę upadła mieszanina psich i ludzkich kończyn w połączeniu z piskiem charta i jękami dwóch dziewczynek.

Oparła ręce na biodrach, spoglądając z góry na leżącej tuż u jej stóp Grace. Uniosła brew.

- Oooo, dzień dobry, doktor...eee....

- Sieroto, zabierz piętę z mojego żołądka!

Noelle przeniosła wzrok na Trevora, który również wstał, marszcząc gniewnie brwi. Po chwili z podłogi pozbierali się „szpiedzy" – Grace, Zara i nieznana Noelle dziewczyna, która mogła mieć koło czternastu lat. Domyśliła się, że to musi być Allison, „średnie" dziecko Amandy Riceman.

Ulecz Mnie (Księga Rafała: Kolor Strachu)✅Where stories live. Discover now