Ministerstwo - EchooX

286 41 9
                                    

MINISTERSTWO

Pracuję w Ministerstwie Marzeń. Nazwa jak z bajki, prawda? Pewnie w tej chwili każdy wyobraża sobie, że jestem jakąś cholerną wróżką od spełniania życzeń i codziennie macham różdżką, żeby wokół rosły kwiatki.

Ha! Nic z tego.

W moim świecie Ministerstwo Marzeń zajmuje się ich odbieraniem.

Co innego bardziej skusi społeczeństwo do grzecznego wykonywania poleceń władzy niż groźba, że w każdej chwili możemy odebrać ludziom ich najskrytsze pragnienia?

*

Siedzę w miękkim, skórzanym fotelu i przeglądam dane niejakiej Karoliny Packowskiej. Tuż obok mnie cicho buczy kilkanaście komputerów, a oddechy innych pracujących zdają się układać w rytm. Rytm codzienności.

Odpalam papierosa i zaciągam się nim z przyjemnością. Jednocześnie wolną ręką poprawiam swoje ostrzyżone na krótko, zielone włosy.

Wszyscy mówią mi, że wyglądam jak suka. Bo to prawda. Kto inny do pracy „w urzędzie" zakłada wyzywającą mini, prześwitującą bluzkę i niebotycznie wysokie szpilki? I kto inny ma ramiona całe w tatuażach? Tylko ja.

Dobrze mi z taką opinią. Przynajmniej pierdołowaty Wincent, który od roku się we mnie podkochuje, wciąż boi się do mnie podejść.

Właśnie mam otworzyć nowy folder, kiedy nagle drzwi do biura otwierają się z głośnym hukiem, a do środka wchodzi mężczyzna.

To Jax, szef Ministerstwa i jednocześnie człowiek, który odkrył mój informatyczny talent. Pochodzi z miejsca, które kiedyś było Wielką Brytanią i ma upodobanie do fajek oraz drogich garniturów. Uśmiecha się na mój widok, poprawia bordowy krawat i podchodzi do mojego pulpitu.

Nie odrywam wzroku od ekranu, kiedy opiera się o krzesło i z namaszczeniem przygląda się mojej pracy.

- Co tam masz, Janka? – pyta.

Dym z mojego papierosa i jego fajki miesza się nad naszymi głowami.

- Nic nadzwyczajnego. Standardowy zestaw marzeń. Rodzina, dom, przyjaciele... może odrobinka bogactwa i sławy. – biorę ostatniego macha i wyrzucam niedopałek do popielniczki. Zakładam nogę na nogę i pilnuję przy tym, żeby moja spódniczka nie odsłoniła za wiele.

- Co ma na koncie?

- To lekarka, fałszowała recepty. – unoszę jedną brew. – Co jej zabieramy?

- Zabierz jej marzenie o domu.

Powinnam zaprotestować. Ta kobieta nie zasłużyła na tak srogą karę. Ludzie po odebraniu marzenia o posiadaniu domu prawie zawsze w końcu popadają w depresję i popełniają samobójstwo.

Ja zabrałabym pragnienie bogactwa, za tak drobne wykroczenie jakim jest fałszerstwo, ale to Jax jest szefem.

Bez słowa wyciągam z szuflady szklaną kulę i kładę ją na specjalnym stojaku na biurku. Podłączam do niej kabel i zaczynam ładować program. Później wpisuję dane i już po chwili jej wnętrze robi się czarne od utraconych szans.

Właśnie zniszczyłam życie Karoliny.

- Dobra robota. – mężczyzna klepie mnie po plecach. – A teraz chodź, bo mamy robotę bezpośrednią.

Wstaję z krzesła i mrużę oczy.

- Znowu buntownicy?

- A jak.

*

Chłopak przywiązany do krzesła może mieć tyle lat co ja. Ma czarne włosy, bladą skórę od mieszkania w podziemiach i błyszczące, ciemne oczy. Ubrany jest w typowy strój rebelianta – rozciągnięte ciuchy, które wcześniej były jasne, a teraz pokryte są czarną, maziowatą substancja, której pełno w kanałach. Na jego odsłoniętych przedramionach dostrzegam kilka blizn.

Nauka KreatywnościWhere stories live. Discover now