Rozdział 10. [OSTATNI]

6.5K 350 30
                                    

Nie wiem co sądzić o propozycji Davida. Niby ma racje, a jednak nie. Nie chcę rozstawać się z moją rodziną, ale też nie chcę im szkodzić. Jeśli będę podróżowała z Davidem, a później sama nikomu nie zaszkodzę. Muszę komuś zaufać i o tym powiedzieć. Nie mogę Abigail, bo ona nie umie udawać, że nic nie wie i Chris zawsze od niej coś wyciągnie. Muszę się zwrócić do Faith. Ona jest urodzoną kłamczuchą.

Biegłam do domu. Zawsze biegnę. Zatrzymałam się i ruszyłam spokojnie. Zima w pełni, a ja chodzę po brzegi w śniegu w koszulce i legginsach. Usiadłam przy drzewie, a wtedy zaczął padać śnieg. Szybko poziom śniegu się podnosił. Zaczęłam sobie nucić pewną piosenkę. Śpiewać nie umiem, ale chyba nic w pobliżu nie zdechnie jak sobie trochę ponucę. Zamknęłam oczy. Wsłuchałam się w moje bicie serca. Nadal było wolniejsze. Mogłabym się do tego przyzwyczaić. Życie na łonie natury. Zero szkoły, ukrywania się. Jednego dnia jesteś tu, drugiego tam. Moje rozmyślenia po raz kolejny przerwał mi nie kto inny jak.. Arthur.

- Zdrajca! - krzyknął.

- Nie, Adeline. Zapamiętaj, Adeline. - powiedziałam z zamkniętymi oczami.

- Zdradzasz swoją rasę!

- O czym ty kurna pieprzysz? - Oraz dlaczego on śmie mi przerywać rozmyślenia o życiu.

- Widziałem cię z tym krwiopijcą i wiem, że ty też nim jesteś!

- Nie jestem wampirem. - syknęłam.

- No to czym jesteś? - warknął nim zacisnął swoje ręce na mojej szyi. Tak nagle odciął mi dostęp do tlenu, że na próżno przyśpieszyłam oddech. Nie byłam w stanie ani wziąć wdechu, ani wypuścić powietrza z płuc. Straszne uczucie, nie polecam. Jest coraz gorzej, jednak wpadam na pewien pomysł. Zmieniam się w wilka, teraz moja szyja jest zbyt gruba, aby on mógł ją objąć dłońmi, jednak nadal próbuje. Zamachuje się łapą i uderzam w jego twarz z całej siły. Odskakuje jak oparzony skulony. Gdy znów się prostuje widzę kilka szram na jego twarzy, a z nich sączy się krew.

- No co? Może głodna? - kpi ze mnie, a potem rzuca zmieniając w wilka. Zamykam oczu. Jednak jeszcze nic mnie nie zagryza. Otwieram je, a tam David szarpie się z Arthurem, jednak już w postaci ludzkiej. W końcu walnął go z całej siły w głowę i tamten stracił przytomność.

- Jeśli chcesz przeżyć, musimy najpóźniej za 2 godziny wyruszyć. Jeśli on powie innym... - mówił David.

- Wiem. - powiedziałam jeszcze szybciej i ruszyłam równie szybko do domu. Po drodze zaczęłam płakać. Teraz to muszę odejść. I to tak bez przygotowania. Ledwo co mi starszy na pożegnanie z rodziną. To smutne, tak odejść. Wpadam do domu i padam na kolana głośno rycząc. Zaraz wokół mnie zbiera się rodzina. Wszyscy w pidżamach. No tak, jest szósta nad ranem.

- Gdzie byłaś? Martwiliśmy się. Arthur poszedł cię szukać. - mówiła mama schylając się nade mną.

- Chyba zabić.

- Że co?!

- On już wie, że jestem hybrydą. Słyszał jak rozmawiałam o tym z Davidem. - wyszlochałam.

- Kim jest David? - spytał Chris. Nawet on miał zmartwiony głos.

- Wampir. Poznałam go kiedyś. Zaproponował mi, żebym z nim uciekła. Nie chciałam, ale teraz muszę. David ogłuszył Arthura na pewien czas. Mam chwilę, żeby uciec. On powie innym... Zabiją mnie.

- Adeline... - Abigail położyła mi rękę na ramieniu.

- Nie - wstałam. - Pa mamo, jeśli będę mogła, jakoś się z tobą skontaktuje. Cześć Chris, ale i tak nie zmienisz mojego pokoju w siłownię. - oboje uśmiechnęliśmy się lekko. - Opiekuj się Abi. Pa Abigail, byłaś moją najlepszą przyjaciółką. Nigdy cię nie zapomnę. Mam nadzieje, że jakoś ułożysz sobie życie z Chrisem, może być trudno, ale dasz radę. Żegnaj Faith, moja kochana siostrzyczko... Opiekuj się nimi. - wszyscy wiedzieli, że Faith twardo stąpa po ziemi. Ona da sobie radę. - Nigdy was nie zapomnę. Mam nadzieje, że wy też mnie. Jak sprawa się uspokoi to kiedyś tu wpadnę. - uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z domu. Usłyszałam jak wszystkie dziewczyny zaczęły płakać, nawet Faith. Mi samej leciały łzy. Na samym skraju stał David z dwójką nieprzytomnych mężczyzn. Szybki jest. Każdy zaspokoił swoje pragnienie. Spojrzałam ostatni raz w stronę domu i ruszyłam w nieznaną mi drogę za ledwo znanym mi wampirem o imieniu David.

***

I tak oto kończy się nasza historia z Adeline.

Wiem, może nie jesteście zadowoleni z takiego końca, ale ja na niego wpadłam z tydzień temu i tak ma być. :)

Niedługo, prawdopodobnie za tydzień, a może w tygodniu (któż to wie) ruszy kolejne opowiadanie.

Jak na razie zostawiam was :) Czas na odpoczynek :D

Do zobaczenia w innych książkach :)

Tajemnice LasuWhere stories live. Discover now