Część Opowieści Bez Tytułu

3.8K 277 289
                                    

Nie dość, że Lovino Cię wtedy tak zostawił, to jeszcze przestał się odzywać. Naprawdę go nie rozumiałaś. Najpierw mówi, że mu na Tobie zależy, a potem urywa z Tobą kontakt. Jego zachowanie Cię raniło. Nawet nie wiedziałaś, dlaczego się tak zachowywał. Czyżby aż w tym stopniu zdenerwowała go Twoja znajomość z Allistorem?... Przecież chyba miałaś prawo odzywać się do innych chłopców poza Lovino?

Chciałaś wykonać pierwszy krok i z nim porozmawiać, ale on Cię ignorował. Zrozumiałaś, że w takim razie to Ty musisz czekać, aż on się odezwie. To Cię denerwowało. Jeśli mu na Tobie zależy, nie powinien tak Cię traktować.

Przez ten czas starałaś się nie zamartwiać tym ani trochę. Na szczęście Feliciano nie sugerował się zachowaniem brata i wciąż spędzał z Tobą czas -ba, dalej zapraszał Cię do siebie do domu!

Właśnie w jedno z takich popołudni siedzieliście wspólnie na kanapie i oglądaliście film. Lovino przewijał się po mieszkaniu, ale nic do Was nie mówił. Szczerze, zaczynało Cię to już śmieszyć. Wiedziałaś, że stoi w drzwiach i na Was patrzy, ale był tak uparty, że nie chciał podejść. Film był nudny, prawie usypiałaś. Położyłaś Feliciano głowę na ramieniu i zamknęłaś oczy. Myślałaś, że zaraz serio uśniesz, bo już przysypiałaś. Bliźniacy chyba uznali, że już śpisz.

-Fratello, dlaczego wciąż ranisz bellę? -zapytał Feliciano ściszonym

głosem.

Lovino westchnął.

-Ty niczego nie rozumiesz -odparł.

Jego głos, którego dawno już nie słyszałaś, rozbudził Cię od wewnątrz, ale postanowiłaś dalej udawać, że śpisz. To była jedyna okazja, by dowiedzieć się, o co mu chodzi. Poczułaś, jak Lovino siada obok Ciebie na kanapie. Nie widziałaś bliźniaków, ale czułaś na sobie ich spojrzenia. Nagle poczułaś znajomy dotyk na policzku -Lovino odgarnął Ci włosy z twarzy.

-Lovi... -odezwał się Feliciano -Kochasz ją, tak?...

-Najbardziej na świecie... -przyznał Lovino, a Twoje serce podskoczyło.

-To dlaczego jej to robisz? Zależy jej na tobie -ciągnął Feliciano.

-J-ja... -zaczął Lovino -Boję się, tak?... Wiem, że czuje to samo do mnie, ale jej tego nie powiem. Dlaczego musiała zakochać się właśnie we mnie?... Nie jestem jej przeznaczony. Ona zasługuje na kogoś lepszego... Znasz mnie, łatwo ranię ludzi. Unikając jej, nie dopuszczę do tego... Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiała... Boję się, że ją skrzywdzę.

Zapadła krótka cisza. Tak bardzo chciałaś go teraz przytulić i zapewnić, że to nieprawda. W tym drugim wyręczył Cię Feliciano.

-Nie widzisz, że teraz cierpi, gdy ją ignorujesz? -zapytał -Ona kocha cię takim, jakim jesteś. Tylko ty w to nie wierzysz.

-Nie rozumiem... Jak można kochać takiego człowieka jak ja... -oznajmił Lovino -Ona jest zbyt niewinna... Taka wspaniała...

-Powiedz jej to -poradził mu Feliciano -To twoje unikanie jej nie ma sensu... Ona pragnie twego towarzystwa.

Poczułaś, jak chwyta Cię za ramiona i delikatnie przechyla w bok. Twoja głowa opiera się na ramieniu Lovino.

-Ja wychodzę, a ty masz jej to wszystko powiedzieć, gdy się obudzi -zarządził Feliciano bardzo stanowczym tonem.

Usłyszałaś jego kroki, kiedy wychodził z pokoju i zamknął drzwi. Lovino westchnął. Postanowiłaś go trochę zdenerwować i udałaś, że Twoja głowa zsuwa się na jego kolana. Mogłaś przysiąc, że wprawiłaś go w niemałe zakłopotanie, ale nie poprawił Cię. Tak więc poudawałaś to spanie jeszcze przez kilka chwil, a później zaczęłaś się przeciągać i powoli otworzyłaś oczy. Lovino wpatrywał się w Ciebie, sam nie wiedząc, co powiedzieć. Tęskniłaś za jego spojrzeniem.

Buongiorno, ti amo! (Romano x reader PL)Onde histórias criam vida. Descubra agora