orga[ν]zm

3K 309 22
                                    

Ni - trzynasta litera alfabetu greckiego - ν.

Miałem zamiar stać się antyspołecznym skurwielem z chłodnym sercem, nie?

A obudziłem się i zacząłem ten nudny jak stypa dzień od przeczytania artykułu dotyczącego częstotliwości drgań. Wszystko piękne. Pochmurne niebo, 10:34 na starym zegarze wiszącym nad framugą drzwi, biały pokój z mnóstwem roślin, brak ciotki, magazyn o fizyce z roku 2007 i krople kawy rozlanej na białej koszulce z pozostałościami twarzy Hendrixa.

Zapaliłem papierosa na balkonie [bez zaciągania].

Zapaliłem drugiego papierosa na balkonie [bez zaciągania].

Zapaliłem trzeciego papierosa na balkonie [z zaciąganiem] i wróciłem do mieszkania.

Nie wziąłem leków. Gdyby aż tak bardzo zależało mi na pozornym ogłupieniu swojego umysłu, poszedłbym porządnie zaćpać i być może odświeżyłbym się na poziomie intelektualnym. Dlaczego narkotyki są nielegalne? A dlaczego leki, które w zwiększonych dawkach wykazują działanie zbliżone do substancji narkotycznych, można zdobyć za okazaniem skromnego świstka z podpisem lekarza?

Dlaczego legalny jest alkohol, który niszczy organizm dotkliwiej niż marihuana?

Manipulacja. Ja wam mówię, moi drodzy, w tym wszystkim chodzi o wybranie najbardziej stosownej drogi do tego, aby łatwiej było nami manipulować. Źle się czułem. Psychotropy są złe, bo ja, będąc rzekomo szalonym i nienormalnym pacjentem zakładu psychiatrycznego, widzę dzięki nim rzeczywistość tak, jak się tego ode mnie wymaga, czyli w najbardziej dogodny dla rządu sposób. A w chuju mam to, jak się czują wyżej położeni ludzie. Świat narzeka na telewizję, religię, media, papierosy palone każdego ranka i hektolitry kawy wypijanej przed pracą. A wiecie, co wam powiem? Żadna z tych rzeczy nie jest zła. Kawa nie jest zła, broń nie jest zła, wiara nie jest zła, telewizja nie jest zła, gry nie są złe. Zły jest jedynie sposób, w jaki możemy każdą z tych rzeczy wykorzystać. Nóż nie zabija. Ale nasze dłonie mają powody, dla których po niego sięgają.

Poszedłem do kuchni, usiadłem na blacie i zupełnie nie zastanawiając się nad estetyką tego czynu, zjadłem jakieś ciastko palcami. O ludu, fatalnie się czułem. A wyglądałem jeszcze gorzej. Przeciętna dziewczyna mogłaby powiedzieć, że przypominam kogoś, kto ma dobry charakter i poczciwe, kryształowe serce. A w istocie byłem po prostu brzydki, chory psychicznie i pierdolnięty. Już na pierwszy rzut oka było widać, że mam coś nie tak z głową i próbuję swoim wyglądem przypominać anorektyczną, wyniszczoną i uzależnioną od wszystkiego gwiazdę rocka, która jeszcze nie wie, że została zarażona wirusem HIV i która wali w kable każdego ranka.

Aids of space.

Smutny ze mnie człowiek. Przykra osoba ze sztywnym jak religijna siostra mojej ciotki poczuciem humoru. I nie chodzi mi o to, że siostra mojej ciotki zmarła, a o to, że ma paraliż całego ciała. Ostatnim razem pod prysznicem myślałem o obrazie uczuć religijnych. I kiedy zdałem sobie sprawę, o czym myślałem, zacząłem zastanawiać się, czy chodziło o "obrazę uczuć religijnych" czy raczej o "obraz uczuć religijnych". Doszedłem do wniosku, że pewnie miałem na myśli pierwszą opcję i zapaliłem kolejnego papierosa [z zaciąganiem]. W pokoju.

Chciałbym mieć kogoś. Chciałbym mieć kogoś, kto zobaczy mnie o trzeciej w samej bieliźnie i stwierdzi, że wyglądam jak zwykle. I jak obwieś. Chciałbym mieć kogoś, kto ma dużo pieniędzy, seksowne ciało i jeszcze więcej pieniędzy. A, no i poglądy polityczne, religijne i moralne identyczne do moich. Chciałbym mieć kogoś, kto wcale nie pomyśli, że jestem wariatem, kiedy zacznę zapisywać na swoim udzie niezidentyfikowane wzory matematyczne. I chciałbym mieć kogoś, przed kim wcale nie czułbym tego dyskomfortu, zaszczucia i przytłaczającego lęku związanego z oceną z zewnątrz. Roszczeniową jestem osobą. I dociekliwą, bo po tylu życzeniach pojawiło się w mojej głowie pewne pytanie. Dlaczego niewolnictwo jest zabronione?

mainstreamowe opowiadanie o szaleńcachWhere stories live. Discover now