burdelirium

2.5K 156 41
                                    

Jechałem tramwajem i patrzyłem w neonowy ekran, na którym wyświetlono spot życzący mi miłego dnia oraz wielu radosnych momentów w [zasranym] życiu. W tej samej chwili kanar poprosił mnie o ukazanie biletu. Powiedziałem, że życzę mu "miłego dnia oraz wielu radosnych momentów w [zasranym] życiu". Uciekłem i odpaliłem na nowo fajkę, którą jakiś facet zostawił na przystanku. I odjechałem innym tramwajem, bo przecież nie wolno na przystankach palić. Kto to widział? Masz ty rozum w ogóle, palaczu jebany?

Dzisiejszy świat lubi darmowe rzeczy, które wyglądają na drogie i czyściutkie. Dlaczego środki transportu są więc płatne i emanują kwintesencją czteroletniej bezdomności pana Mirosława, podczas gdy narkotyki są śnieżnobiałe, czyste i czasami można dostać je za darmo pod hasłem "jeszcze nigdy nie brałem, to mój pierwszy raz i trochę się cykam"? Żartuję oczywiście. Narkotyki czyste i śnieżnobiałe? Ale nowość, tego jeszcze nie było. To znaczy było, no ale już nie ma. No chyba że w laboratoriach. Dzisiaj cała skurwiała ćpuneria wciąga żółty syf w kiblach trzypokojowych mieszkań wziętych pod wynajem za hajs rodziców, którzy wciąż wierzą, że ich dzieci studiują prawo. W tym kraju wszystko mamy beznadziejne. Nie dość, że MPK jest do niczego, to jeszcze narkotyki stają się zupełnie jak MPK. Bo są drogie, śmierdzące i nie da się bez nich żyć o poranku. Albo zabierają w niezłą podróż i gdy zjeżdżają, nie jest kolorowo. Cóż za relatywizm! Tak dawno niczego nie brałem. Czułem się autentycznie jak każdy z tych ludzi, którzy chcą umrzeć ze starości! A to jest uczucie gorsze od faktycznego umierania ze starości. Gorsze o świadomości, że znudziłeś się temu skurwielowi, który patrzy na ciebie z góry. I gorsze od tego, że powodem twojego zgonu był zator i nie zrobiłeś niczego ekstremalnego. Toż już nawet choroba wieńcowa jest lepsza. Albo marskość wątroby. A niewyjaśniona śmierć oraz zwłoki rozkładające się w lesie to dopiero coś. Ale nie. Nie nie. Ja czułem się jak osoba chcąca ze starości kopnąć w swój zasrany kalendarz. Czasem wolałbym kopnąć w taboret i zawisnąć na stryczku, aby dopiero później kopnąć w kalendarz. Rozumiecie to? Kopnąć będąc już trupem! Śmieszne. Z reguły ten typ samobójcy, który wiesza się w garażu, kopie w taboret. A gdyby tak kopnąć w krzesło elektryczne? Dwa rodzaje egzekucji jednocześnie. Nie no. Teraz przecież wszystko jest "dwa w jednym". Nawet w pornolach ten slogan stosują. Albo w enneagramie 2w1 wykonywanym przez depresyjne i uduchowione nastolatki. Sram tym światem do dwóch kibli jednocześnie.

Wracałem od Wincenta. Byłem pełnoprawnym członkiem jego nieprawnej agencji. Bezprawnej. Totalnie nielegalnej. Rząd by go srogo pokarał, ale on miał rząd głęboko w dupie. Bo przecież u niego liczył się tylko nierząd. To on był prawdziwym kutasem. A ja jedynie członkiem. Członkiem agencji. Jakie to marne, pospolite, banalne i nudne. Nic ciekawego. Do tramwaju wsiadła nauczycielka ze sznurem dzieci. Cholerna wycieczka szkolna. Byłem wręcz pewien, że jest sobota i że żaden tłum rozkrzyczanych i gwałcących stęchłe powietrze bachorów nie pojawi się w tramwaju. Nie dość, że się pojawił, to jeszcze zostawił po sobie pamiątkę w postaci śmierdzącego rezultatu nieleczonej choroby lokomocyjnej. Mogło być gorzej? Nauczycielka powiedziała do reszty pasażerów, że przeprasza za Pawła, ale Paweł zgubił Locomotiv w teatrze i że generalnie to każdemu może się zdarzyć taki wypadek jak rzygnięcie w biały dzień na środku tramwaju. A jakaś pani wstała i z oburzeniem krzyknęła, że kotleta widzi w tych rzygach. No normalnie pogryzione zwłoki świni uśmiechają się do niej z podłogi i kwiczą niczym zwierzę mordowane w nieludzkich warunkach. I warknęła, że gdyby, do kurwy nędzy, obrzygany chłopiec był na diecie wegańskiej, nie puściłby pawia. No cholera jasna. Ci wszyscy weganie tak dbają o wyzwolenie zwierząt, a już nawet pawia nie pozwalają na wolność wypuścić. Hipokryzja! Skandal! Oszustwo jebane! Dbają o zwierzęta, a wolności im nie chcą zafundować. Kości wbijały mi się w dupę. Albo w plastikowy fotelik. Miałem ochotę zapalić papierosa, ale w tramwaju nie można przecież palić. Wysiadłem zatem i zapaliłem papierosa. Ha, który to ja już raz złamałem prawo? Jak już mówiłem - na przystanku też nie wolno! W tym kraju brakuje pie[nędzy], siły roboczej, dobrego rządu i miejsc, w których bezkarnie można palić fajkę. Gdyby było więcej miejsc, w których można na luzie zaciągnąć się czerwonym Marlboro, gospodarka działałaby sprawniej. Ludzie umieraliby młodziej i nie dożywaliby wieku, którego przywilejem jest narzekanie na służbę zdrowia, niską emeryturę i wysoki wiek emerytalny. Bo co jest kluczem do sukcesu? Zadowolone społeczeństwo. A nic nie daje ci więcej przyjemności od porannej [ewentualnie południowej, wieczornej, nocnej] fajki. To znaczy niby seks i narkotyki, ale kto to widział się pierdolić na przystanku i krechy niemoralnie z ekranu telefonu wciągać?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 19, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

mainstreamowe opowiadanie o szaleńcachWhere stories live. Discover now