Rozdział 15 - BONUS

1.8K 140 4
                                    


Jako, że ten tekst właściwie był pisany w ramach wyzwania, ale toczy się w uniwersum Obcego Ptaka, postanowiłam trochę go przerobić i wrzucić.


SPELUNA - OKIEM HITARI


Siedzieli tam. Jak co wieczór pojawiali się w tej spelunie, szukając zapomnienia na dnie kieliszka. Przez parę godzin zalewali robaka, bełkocąc w terrańskim. Krążyłam między stolikami obserwując rozwój sytuacji, ale z nimi nigdy nie było problemów. Nie szukali zaczepki, a jak ktoś się do nich przyczepiał, odprawiali delikwenta kilkoma słowami. Raz ktoś im tak zalazł za skórę, nie chciał zostawić w spokoju, że wyciągnęli delikwenta na zewnątrz. Nie powiem, ciekawa byłam, jak rozwiążą problem. Czy użyją swoich mocy, czy wybiorą pospolite mordobicie. Postawili na drugi wariant, ale postąpili honorowo. Walczyli jeden na jednego. Białowłosy z pokiereszowaną twarzą pokazał na co go stać, walczył jakby od tego zależał los świata. Po wszystkim blondyn sprawdził stan poszkodowanego i odciągnął go pod ścianę, żeby nikt go nie rozjechał.

Jak wrócili na salę poszłam sprawdzić. Wampir żył, choć sama chętnie bym mu wbiła sztylet pod żebra. Nie miałam jednak przy sobie odpowiedniego narzędzia, poza tym nie chciałam, żeby to zabójstwo poszło na poczet tych archaniołów. Zresztą już zaczął się leczyć, oni chcieli dać mu tylko nauczkę.

Dzisiejszy wieczór był wyjątkowy, dla mnie. Ostatnia zmiana jako kelnerka, nazajutrz w południe miałam się zameldować na „Mieczu", krążowniku archaniołów. Moje zadanie zostało wykonane. Zebrałam tyle materiałów ile zdołałam, nie dekonspirując się jednocześnie. Szkolenie pod okiem Rei'ego przyniosło spodziewany efekt. Potrafiłam wtopić się w prawie każde środowisko, moja mieszana krew dawała mi duże możliwości. Wyglądam jak matka, nimfa, ale mocniejsze geny mam po ojcu – zmiennokształtnym. Co daje mi duże pole do popisu.

Kiedy zwerbowano mnie do OMERG byłam wystraszona i niezbyt pewna swoich możliwości. Rogacz i Marthy poświęcili dużo czasu, żeby nauczyć mnie jak poruszać się w świecie tajnych służb. Miałam do wyboru zostać Eliminatorem, Szukaczem lub Pocieszycielem. Magię miałam silną, empatii zero, ale za to potrafiłam po cichu zabić, tak, że nikt by mnie z tym morderstwem nie powiązał. Rei wciągnął mnie do swojej komórki i wyszkolił na szpiega. Dostawałam coraz trudniejsze zadania.

Jedno z nich właśnie zakończyłam i choć nie byłam zadowolona z efektów, bo wciąż wydawało mi się, że coś umyka, musiałam się zmywać z tej planety. Władca wampirów za bardzo zaczął interesować się moją skromną osobą. Nasyłał wciąż nowych krwiopijców, a ja chciałam jeszcze trochę pożyć. Nie udało mi się dostać do laboratorium, które wykupił od jednego z upadających przedsiębiorców. Próbowałam i ledwo uszłam z życiem. Mój prowadzący nakazał mi zwinąć się. Wykorzystałam, że na krążowniku był wybuch i stracili jednego z nawigatorów. To była moja szansa, jako wyszkolona także w tym kierunku, nie miałam zbytnich trudności z dostaniem tymczasowego angażu na „Mieczu".

Ciekawiło mnie, czy tych dwóch białoskrzydłych także służy na nim. Nie było innego wytłumaczenia, skrzydlate istoty rzadko zapuszczały się na tę planetę, chyba, że zmusiła ich do tego sytuacja. Przekazałam swoje obowiązki następczyni, ale ona zaczynała dopiero kolejnego dnia, więc musiałam wszystko pozamykać i dodatkowo zrobić remanent. Nie chciałam zostawiać za sobą żadnych niezałatwionych spraw.

Wszyscy pracownicy już poszli, więc stanęłam za barem i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie dwóch ostatnich klientów, białoskrzydłych archaniołów. Niebieskooki blondyn oraz białowłosy o szarych oczach i twarzy poznaczonej bliznami wydawali się nie zwracać na mnie uwagi.

- Tybal, uspokój się. W końcu znów ją zobaczysz. - Białowłosy trzymał w drżącej dłoni kieliszek. – Zresztą co może być takiego w zwykłej ziemiance?

- Ona nie jest zwykła, jest... cudowna. – Nazwany Tybalem czknął. – Malutka, drobniutka. A wiesz, też ma blizny – oznajmił.

- Ciekawe, gdzie? Jak dziewczyna, na pewno dbająca o swój wygląd, może mieć widoczne blizny.

- Carney, ona jest inna. A ma je na twarzy, ciągną się od brwi, przez policzki, aż do żuchwy. Ma też złamany nos, przez co wygląda jak zawadiaka. Kiedy zaczyna się śmiać, czuję... czuję...

- Ty lepiej przestań już pić, bo nie wiesz co gadasz. Kto niby ją tak naznaczył?

- Sama siebie naznaczyła, podczas pierwszej przemiany. Za pół roku zabierzemy ją na Perthin, wtedy zobaczysz o czym mówię.

- Już się mogę doczekać – rzucił z sarkazmem Carney.

- Jest zabawna, uparta, lubi się śmiać. Kiedy zaczyna, czuję jakby wszystko wokół wibrowało. Najchętniej zamknąłbym ją w ramionach i nigdy nie wypuścił. Chcę ją chronić.

- I myślisz, że ci pozwolą? Jesteśmy żołnierzami, mamy swoje zadania i cele. A ona pewnie trafi do jednej z naszych szkół. Nie będziesz mógł ją za często widywać. Rozmawiałaś z nią przynajmniej?

- Nie. – Tybal zasępił się i wyciągnął kieliszek w moją stronę, żebym mu dolała. – Ona nawet mnie nie zauważyła.

- Oj, chłopie, wpadłeś. Chyba się zakochałeś, co? To mi chcesz powiedzieć?

- Ma takie piękne zielone oczy, jak świeża trawa.

- A ten dalej swoje – westchnął ciężko białowłosy. – Wracamy na statek, musisz wytrzeźwieć. Jutro odlatujemy z tej zapyziałej planety. – Przyłożył przedramię do czytnika, żeby uregulować rachunek. – Pewnie zobaczymy się już jutro, Hitari?

Złapał przyjaciela wpół i podniósł ruszając do wyjścia.

- Nie spóźnij się – dorzucił jeszcze w drzwiach.

Stałam z otwartymi ustami. Skąd on znał moje imię? 


ZIEMIANKA Tom I : Obcy PtakWhere stories live. Discover now