Rozdział 22

1.8K 142 13
                                    



Przebudzenie było gwałtowne, żeby nie powiedzieć brutalne. Leżałam wtulona w ramiona chłopaka. Było mi ciepło i wygodnie. Wciąż cierpiałam, smutek tkwił we mnie jak zadzior, ale dzięki jego obecności jakoś sobie radziłam. Dalej drzemałam, jeszcze nie chciałam zmierzyć się z rzeczywistością.

Niestety nie trwało to długo. W jednej chwili czułam jego dłoń powoli głaszczącą mój brzuch i usta na karku, a w następnej zostałam tego pozbawiona. Ktoś wyciągnął go z łóżka, usłyszałam ciężkie tąpnięcie o podłogę i odgłos uderzenia. Przekręciłam się w pościeli z zamiarem ochrzanienia intruza, ale głos mi zamarł na widok miny Isar'a. Powiedzieć, że był wściekły, to za mało. Nastroszył pióra i w rozkroku stał nad synem.

- Co ty wyprawiasz? – Przedstawiciel Rady prawie krzyczał. – Przecież zakazałem ci zbliżać się do tej dziewczyny!

Tybal zerwał się na równe nogi i odsunął się od wkurzonego rodzica.

- Jestem dorosły i ty nie będziesz mi wybierał partnerki – odpowiedział.

- Partnerki? PARTNERKI? – Isar zaczął piać jak kogut. – Chcesz się związać z kundlem? Z tym czymś, które nawet nie wiadomo jakiej jest krwi? I myślisz, że ci na to pozwolę?

- Nie masz nic do gadania – warknął chłopak. – To moje życie i mam nadzieję, że Izydora mnie zechce.

- To się jeszcze okaże! – Starszy archanioł skrzywił się wyraźnie. – Prędzej ją zabiję, niż pozwolę splugawić nasz ród.

Z buta wyjął sztylet i rzucił się na mnie. Nie miałam ani chwili do stracenia. Przemieniłam się i stoczyłam za łóżko. Było przytwierdzone do podłogi, więc nie mogłam użyć go jako zasłony. Wyjrzałam zza niego i z niepokojem obserwowałam, jak Tybal łapie za skrzydła ojca i odciąga do tyłu.

- Zostaw ją! – krzyczał. – Nie masz prawa wtrącać się w moje życie. Nawet jeżeli to błąd, to będzie tylko mój. Biorę całkowitą odpowiedzialność za swoje wybory.

Isar wydawał się lśnić, jego pióra świeciły, a oczy zamieniły w kryształki lodu. Gwałtownymi ruchami oswobodził się z uścisku syna, odwrócił się i zdzielił Tybala pięścią w twarz. Zadawał ciosy bezładnie i choć chłopak starał się bronić, musiał ustąpić sile rodzica. Starszy z archaniołów był bardziej doświadczony i zaprawiony w bojach. Przez pewien czas wydawało mi się, że jest typowym gryzipiórkiem, ale udowodnił, że tak nie jest.

Wykorzystałam, że jest odwrócony tyłem do mnie i wypełzłam z kryjówki. Moim celem były buty stojące przy drzwiach łazienki. Podniosłam się, podbiegłam do nich i wyjęłam sztylety. Nie miałam na co czekać, więc rzuciłam się na pomoc Tybal'owi. Oderwałam Isar'a od chłopaka i cisnęłam o ścianę. Nie chciałam go zabić, ale unieruchomić. Przynajmniej na jakiś czas. Uderzył głową w mur, aż zadzwoniło. Krew zaczęła ciec mu po szyi. Podniósł rękę i dotknął nią strużki. Nie mogłam czekać, aż ponowi atak, nie miałam pojęcia o walce wręcz. Działałam instynktownie. Złapałam za skrzydło i wykorzystując sztylet przybiłam go do ściany, to samo robiąc po chwili z drugim. Zaczął wrzeszczeć, a ostrza nabierać purpurowej barwy. Po chwili ucichł, ale wciąż wbijał we mnie nienawistne spojrzenie.

Przypadłam do Tybala, który leżał bez ruchu na podłodze. Odwróciłam go na plecy i przyłożyłam ucho do piersi. Żył, serce biło miarowo. Nie wyglądał najlepiej, twarz miał obitą i popuchniętą. Pod okiem zaczął tworzyć się kolejny siniec.

Zastanawiałam się co dalej robić, kiedy do kajuty wpadł Rei z Rino. Archanioł zatrzymał się przy nas, ale niestety wampir zahaczył i przetoczył się przez moje plecy, boleśnie kopiąc w bok.

ZIEMIANKA Tom I : Obcy PtakWhere stories live. Discover now