Rozdział 12

2K 249 22
                                    

Rozdział nudny i krótki, jeśli chcesz wiedzieć czemu, to przeczytaj notkę pod rozdziałem yay.


Kiedy wczorajszego popołudnia spotkałam się z Katy, byłam naprawdę szczęśliwa, że ją widzę. Mimo tak okropnej sytuacji, ja naprawdę się za nią stęskniłam i wprost nie mogłyśmy się nagadać. Opowiedziała mi o ostatnich dniach w starej szkole i o tym jak bardzo się stresuje przeprowadzką. Starałam się zgrabnie i na tyle, na ile mogłam, unikać poruszania tematu mojego pseudo związku, jednak sama blondynka wydawała się być tym nadzwyczaj zainteresowana. Odpowiadałam więc dosyć wymijająco, starając się jakoś odwrócić od tego jej uwagę. Nawet mi to wychodziło i powoli twierdziłam, że może dam radę pociągnąć to przez jeszcze jakiś czas.

Jednak gdy dzisiejszego ranka, miałam spotkać się z Katy pod moją szafką, a zobaczyłam ją idącą z Ashtonem, serce prawie wyskoczyło mi z piersi. Nie tego oczekiwałam. Oczywiście wiedziałam, że kiedyś się spotkają, przecież Irwin był jedną z bardziej otwartych osób w tej szkole, a Katy nie dało się nie lubić. Do tego ostatnio jadaliśmy lunch właśnie z chłopakiem, więc spotkanie tej dwójki było nieuniknione. Problem polegał raczej na tym, że miałam w głowie potencjalny plan na każdą sytuację oprócz tej. Starałam się więc nie dawać nic po sobie poznać i dziękowałam w duchu, gdy zadzwonił dzwonek na lekcję. To dawało mi dodatkową godzinę z dala od Katy, która miała zajęcia artystyczne oraz z dala od Irwina.

- No, no, no – Katy uśmiechnęła się szeroko, gdy lekcję później skręciłyśmy na główny korytarz – Niezły ten twój Ashton.

- Oh, tak – Mruknęłam, ze świstem wciągając powietrze. Miałam tak bardzo przechlapane. Aktorka była ze mnie marna, nie umiałam nawet udawać że boli mnie brzuch i mama zawsze wiedziała że udaje, byleby nie iść do szkoły. Jakim więc sposobem miałam udawać dziewczynę kogoś, kto nie miał o tym bladego pojęcia?

- Uroczo razem wyglądacie, a jak cię przytulał! – Pisnęła zadowolona, lekko podskakując.

- Dobra, dobra. Ty lepiej powiedz mi, skąd znasz Caluma i czemu powiedział do ciebie kocie – Wtrąciłam, puszczając w jej stronę chytry uśmieszek.

Gdy razem z Ashtonem, Katy i Alecem, nadal staliśmy pod moją szafką, uważnie studiując plan zajęć blondynki, podeszła do nas reszta chłopców. Każdy z nich przedstawił się nowej znajomej, a Hood znacząco się uśmiechał. Nie było już czasu żeby wypytywać ją o co chodzi, ale czerwone rumieńce tylko potwierdziły moje przypuszczenia, że coś jednak jest na rzeczy. Cieszyłam się, bo to odwracało uwagę ode mnie, plus Hood i Katy naprawdę do siebie pasowali.

- Oh – Mruknęła, zaczynając bawić się swoimi palcami – Okazało się, że mieszka naprzeciwko. Jak przyjechałam do domu w sobotę, to akurat on wyszedł z samochodu i mnie widział, a pech chciał że wyglądałam jak kupa, z uroczą opaską z uszami kota na głowie.

Parsknęłam cicho, na co dostałam łokciem w żebro. Takie sytuacje uświadamiały mnie, że jednak mamy z Katy wiele wspólnego. Ona uwielbiała sztukę: malowanie, rysowanie, a ja kochałam robić zdjęcia. Ona ośmieszała się przed chłopakami, którzy jej się podobają, a ja robiłam to jeszcze w większym stopniu, chociażby wtedy, gdy mój stanik wypadł w samochodzie Ashtona. Dzieliło nas chyba tylko to, że ona zawsze była ze mną szczera, a ja praktycznie od początku ją okłamywałam oraz fakt, że zejdzie się z Calumem prawdopodobniej szybciej niż ja z Ashtonem.

- Czekaj, to jego prace mi wysyłałaś?

- Dokładnie – Przytaknęłam, w tym samym momencie wchodząc na salę stołówki. Jak zwykle było tutaj niezwykle tłoczno. Dyrektor naszego liceum, był ładnie mówiąc egoistycznym niedoszłym sportowcem, dlatego też sala gimnastyczna była rekordowych rozmiarów i posiadała olimpijskie wyposażenie, a stołówka ledwo mieściła wszystkich uczniów.

Kłamczucha | a.i.Onde histórias criam vida. Descubra agora