Dwudziesty szósty

10.9K 1K 112
                                    



Siedziała skulona wciąż drżąca, z poskręcanymi od wilgoci włosami i zaszklonymi oczami na wygniecionej kanapie (kupionej z resztą z drugiej ręki), naprzeciw pod ścianą zasiadał w pełni swej dumy i arogancji Władca Podziemi. Mógł zajmować miejsce na podłodze, opierając się o ścianę, w żaden sposób nie umniejszało to jego potęgi. Na głowie miał kaptur skrywający jego twarz przed wzrokiem Persefony, obok której wyciągnięty, niemal zwisający z posłania, leżał Nataniel. Hades był wściekły i zraniony, nie było to z resztą nic nowego.

Jakakolwiek iluzja, że tych dwoje od tak po prostu wpadnie sobie w ramiona, rozwiała się wraz z jego przybyciem. Nie zamierzał obejmować kobiety, która nie przyzna nawet, że jest jego – jakby stanowiło to ujmę na jej honorze.

— Dlaczego miałbym ci pomóc? — zapytał pogardliwie, leniwie przechylając głowę.

Blady kolor jej ust odrobinę go rozpraszał.

— To nie ty pomagasz mi tylko ja tobie. Chcesz kainitów w Tartarze czy gdziekolwiek tam, a ja pomogę ci ich wyłapać. Oboje dostajemy to czego chcemy — wyjaśniła spokojnie, pragnąc sprawiać wrażenie pozbieranej.

Bardzo chciała zapomnieć o wszystkim i pójść spać, ale nie była w stanie. Poza tym tak bardzo chciało jej się pić, że każdy sen był wyobrażeniem wychylania szklanki coli, co kończyło się niemiłą pobudką. To co zrobił jej Hades było prawdziwą torturą.

— Moi ludzie sami ich znajdą. Mam czas — mruknął mężczyzna leniwie. — Wcale nie chcę, żebyś kręciła się w pobliżu kainitów.

— Dlaczego? — wymsknęło jej się zanim zdążyła pomyśleć.

Poruszyła się na siedzeniu, jak zwykle gierki Hadesa sprawiały, że zapominała o całym świecie.

— Nie chciałbym, żeby stała ci się krzywda — odpowiedział prosto.

Gdyby mogła dostrzec jego twarz widziałaby głęboką zmarszczkę na jego czole. Nie sądził, że zada tak głupie pytanie. Nie raz udowodnił przecież - i było to aż nazbyt oczywiste, że troszczy się o jej dobro i bezpieczeństwo.

— Gówno prawda! Chcesz mnie tylko bardziej podręczyć, jakby ci nie wystarczyło!

Uderzył pięściami o podłogę.

— Głupia kobieto, takie słowa nie powinny nawet przejść przez twoje gardło! — syknął ze złości.

Tyle poświęcił, żeby mogła siedzieć na tej kanapie i trząść się jak osika, a ona śmiała tak bardzo go lekceważyć.

— Gdyby ktoś inny odważył się na takie słowa i czyny wiłby się już z bólu.

Ukrył twarz w dłoniach, czując jak świat sypie mu się na głowę. Zaczął się śmiać, najpierw cicho ledwie słyszalnie, ale potem już wyraźnie odrzucając głowę do tyłu. Jak bardzo musiał być chory, że mu się to podobało?

— Zamknij się, obudzisz młodego.

Uderzył głową w ścianę.

— To wszystko co masz mi do powiedzenia?

Dziewczyna przegryzła dolną wargę i spuściła głowę.

— On wiele ostatnio przeżył. Oni wszyscy, nie mogę pozwolić, żeby kręcili się tu kainici co jeśli zaatakują mamę? Co mi wtedy powiesz? Wyjaśnisz, że to nic takiego i będę miała jeszcze wiele matek?!

Hades zacisnął pięści.

— Jak długo będziesz mnie jeszcze karać za tego psa?

Kora próbowała utrzymać głos na granicy szeptu.

— To nie o to chodzi! Boję się, że coś złego spotka moją rodzinę, czy to takie złe?

Przemawiała zupełnie jak nie ona, Hades zwrócił na to uwagę. Nie była sobą, jakby wciąż drżała od środka.

— Kto by pomyślał, że tyle w tobie troski i współczucia. Masz go w sobie aż nadto dla wszystkich prócz mnie.

Poczuła jakby miała znowu płakać. Wcale nie była pełna współczucia, ani też troski. Niczego nie była pełna, była pękniętą skorupą. Nawet napełniona uczuciami, nie potrafiła utrzymać ich na długo.

— Szantażujesz mnie, straszysz, głodzisz i zmuszasz do rzeczy, których nie chcę. W imię czego?

Gdyby nie cień widziałaby jak twarde i mroczne ma spojrzenie, jak głęboko ranią go jej słowa.

— Miłości? — odpowiedział jakby pytał ją czy to wystarczy. — Jeśli dam ci wybór odrzucisz mnie, nikt nigdy nie przybywa do mnie z własnej woli.

Załamał mu się głos. Gorące łzy spłynęły z jej oczu, bo nagle była tak niezachwianie pewna, że patrzy na mężczyznę, z którym chce spędzić wieczność, a jednoczenie nie mogła go przecież nawet zobaczyć.

Ześlizgnęła się z kanapy, mokre ubranie objęło drewnianą podłogę. Podczołgała się w jego stronę, światło jakby całkiem zgasło, jednocześnie mogła w końcu zobaczyć jego twarz. Zajęła miejsce pomiędzy jego rozchylonymi nogami, niezręcznie się wdrapując i obejmując go kolanami w pasie. Nie poruszył się, nawet nie mrugnął.

Pachniała rzeką i ziemią. Chciał zapytać, ale moment nie wydawał się być odpowiedni. Objęła jego twarz dłońmi, zrzucając jego kaptur. Niebo przecięła błyskawica.

— Jeśli mnie kochasz nie zabieraj mnie im — połykała łzy.

Jego dłonie drgnęły, nie miał wiele czasu. Objął ją tak mocno jak tylko mógł, jakby była kotwicą, która utrzymywała go przy zdrowych zmysłach. Olimpijczycy nie byli zadowoleni z jego obecności.

— Nie będę błagał o twoją miłość — wyszeptał, ściskając ją jakby zależało od tego jego życie.

Upokorzył się już wystarczająco. Były granice, których nie mógł przecież przeskoczyć, nie było w jego naturze kajać się i prosić, był przecież stworzony z chaosu, wykuty z ciemności i był Władcą Podziemi.

Pocałowała jego usta, lewy policzek i miejsce tuż nad powieką. Jakby bardzo się śpieszyła.

— Chcę cię teraz tak mocno jak ty mnie, wiesz o tym, czujesz — szeptała gorączkowo. — Ale nie mogę uciec, nie dam się porwać.

Odpowiedział na jej pocałunki, jego wargi szukały każdego skrawka jej skóry, który mógł dostać.

— Obiecałaś mi kiedyś, że zawsze będziesz moja. Obiecałaś, nie kłamię, tylko tego nie pamiętasz — mówił to do skóry na jej obojczyku, jego dłonie próbowały przerwać oblepiający ją materiał koszuli.

Brzmiał trochę jakby płakał.

— Skąd mam wiedzieć, że ty będziesz mój? Wpakuję się w jakieś gówno, a tobie znudzi się niańczenie mnie. Co jeśli TY nie będziesz mnie już chciał? Jaką mam gwarancję...

Koniec końców, on mógł być bóstwem, a ona jego ukochaną, jednak nie różnili się niczym od reszty śmiertelników. Każde z nich bało się tych samych rzeczy, których boją się zwyczajni ludzie.

— Szzz — uciszył ją, jakby to co mówiła zupełnie się nie liczyło. — Będę cię gonił do końca świata, nie ma nic pewniejszego. 



A/N Wiem, że krótko i bez akcji, ale to ważne :D

Mój HadesWhere stories live. Discover now