Siedemnasty

12.6K 824 67
                                    

Siedemnasty 

Siedemnasty 




    Nie pamiętała już dokładnie czy była na niego obrażona, czy on na nią. Persefona była skłócona z Hadesem po raz kolejny. Czuła się jak skamlące o uwagę dziecko. Bojąc się przyjąć jego ofertę i odmówić miotała się między życiem, a byciem wśród nieżywych - bo o śmierci nie było przecież mowy. Leżała na kanapie przed telewizorem w towarzystwie Nataniela, zamiast oglądać kolejny odcinek jego ulubionego serialu, rozmyślała. 
- Myślisz, że do siebie wrócą? - zapytał nagle chłopak, choć wydawało jej się, że był skupiony na ekranie. 

Leniwie odwróciła się w jego stronę. Miał kamienną twarz, lekko tłuste włosy i papieros w ustach. Nie zapalony, bo nie pozwalała mu palić w domu. To wkurzyłoby Ewę, a ostatnie czego potrzebowała to denerwowanie załamanej Ewy. Nie pocieszała jej tym razem. Było inaczej niż zwykle. Nie widziała sensu, w przekonywaniu Ewy, że będzie dobrze i Eryk nie zasługuje na nią, czuła jakby widziała spisany gdzieś scenariusz. Była niemal pewna, że do ta dwójka będzie jeszcze razem i po raz pierwszy nawet tego chciała. Ewa była też oczywiście zupełnie nieprzewidywalna, więc raczej nie zamierzała dzielić się z nikim swoimi przypuszczeniami.
- Kto? - zapytała, przez moment rozważając bohaterów serialu.
Jej umysł był odrobinę zasnuty nie tylko zmęczeniem, ale i wielogodzinnym oglądaniem telewizji i rozmyślaniem. 

- No ojciec i twoja mama.
Westchnęła ciężko.
- Nie wiem.
Natan poprawił się na siedzeniu i spojrzał na nią tymi swoimi smutnymi oczami.
- Fajnie by było. 

Nie do końca wiedziała dlaczego odczuła nagle przemożny żal. Coś ścisnęło ją nieprzyjemnie za serce. Nie chciała, żeby Ewa była sama, wszak los jej samej nie był zbyt pewny. Z drugiej strony, nie miała najmniejszej ochoty martwić się życiem uczuciowym matki, była w końcu jej dzieckiem.
- Ojciec jest w dupie przez tą całą akcję, a twoja mama ciągle pracuje. No i było im dobrze, nie? 

Nataniel tak trochę, troszeczkę chciał mieć w końcu mamę, taką jaką szczyciła się jego przyjaciółka. Kobietę, która zauważyłaby, że pali papierosy i go skarciła. Kogoś kto zainteresowałby się jego życiem. 

- Nazwał mnie świrem przy mojej mamie, to nie działa na nią dobrze.
Nie chciała mówić mu jak kochliwa jest Ewa, że prawdopodobnie już kogoś poznała.
Nataniel zrobił minę i prychnął niepyszny. Rozmowa zaczynała go męczyć i czuł jakby musiał bronić ojca, choć wcale nie miał na to ochoty. Podniósł się leniwie i zganił telewizor.
- Ej! - krzyknęła Kora, wyrzucając dłonie w powietrze. 

Natan obrócił się na pięcie i ruszył do wyjścia.
- Muszę lecieć na chatę Korcia, a ty i tak nie oglądałaś! - rzucił przez ramie, zanim trzasnął drzwiami. 

Miał rację z tym oglądaniem i nawet trochę się za to wściekał. Irytował go jej brak zaangażowania. 

Persefona westchnęła ciężko. Podniosła się i udała do kuchni. Widok granatu w kryształowej misce sprawił, że się zarumieniła. Była znów głodna, ostatnio nie robiła prawie nic prócz jedzenia i picia, ale nie koiło to jej pragnienia. Przynajmniej nie musiała się martwić wagą. Co było znacznie gorsze, zaczynała zauważać zmiany w smaku spożywanych potraw. Były jakby bardziej mdłe i niesmaczne. Nieźle ją to przerażało, a świeży w jej wspomnieniach był jeszcze smak pozostawionej przez Hadesa babeczki. Jaka ona była pyszna! Warta każdego okruszka cierpiącej dumy. Nie było już sensu nawet sięgać po jedzenie. Było jej przykro, nie mogła napić się ulubionej coli, ani wyjść z psem. Nataniel ją olał i nie miała innych przyjaciół. No był jeszcze Tan, ale tak jakby kazała mu znikać i posłuchał. 

Mój HadesWhere stories live. Discover now