Czwarty

21.3K 1.2K 102
                                    

Rozdział 4




- Persuniu! Dziecko kochane.

Ewa szybko doskoczyła do córki, śpiącej w niewygodnej pozycji, na łazienkowych kafelkach. W oczy rzucało się jednak coś jeszcze, a mianowicie jej strój. To wcale nie była piżama, ponadto na nogach miała trampki. Kobieta chciała dotknąć ramienia córki, ale leżący obok pies przebudził się i zareagował agresywnie, szczerząc kły i powarkując.

Kora gwałtownie otworzyła oczy i nieprzytomnym gestem podniosła głowę.  Przez moment bała się poruszyć, a w żyłach czuła przejmujące zimno.

- Śmierdziel spokój - powiedziała rozsądnym głosem matka dziewczyny, jednak pies jak zwykle zbył ja krótkim szczeknięciem.

- Cerber, spokój - odezwała się dziewczyna i pies usłuchał natychmiast.

Patrząc na zwierze, przez myśl przeszło jej, że istnienie możliwość, że on również zapamiętał tamto wydarzenie.

- Kochanie, aż tak cię te brzuch bolał? - zapytała troskliwie Ewa, obejmując córkę.- Może powinnyśmy pojechać do lekarza. Właściwie nie zapisałyśmy się jeszcze do żadnego pediatry, ale jestem pewna, że Eryk poleci mi jakiegoś dobrego. On ma syna w twoim wieku, wiesz? -zapytała wyprowadzając Korę z łazienki.

- Wszystko już dobrze mamo, chcę się ogarnąć i muszę wyjść z psem.

Wyjść z psem, obejrzeć wczorajszy zaułek.  Słońce jasno świeciło, przebijając się przez zasłony i okienne szyby. Dziewczyna zostawiła wciąż mówiącą matkę i chwyciła ubrania i bieliznę z szafy, by po niedługim czasie zatrzasnąć matce drzwi od łazienki przed nosem. Stojąc pod strumieniem wody zbierała fakty. Wampiry są złe, piją krew. To wiedzą nawet dzieci. - Wampiry nie wychodzą za dnia, spala je słońce. Tu kończyły się konkrety, bo Kora czytała Zmierzch i namiętnie oglądała Pamiętniki Wampirów, a tam wampiry świetnie bawiły się na ulicach za dnia. Wiedza z książek i filmów jest słaba i niepewna. Wampiry nie lubią psów i gdy świeci im się latarka po oczach-to wiedziała z własnego doświadczenia.  Ubrała się szybko nawet nie myśląc o makijażu.

- Zjedz chociaż śniadanie, mam dzisiaj wolne, myślałam, że pojedziemy do Eryka, poznałabyś jego synka Nataniela - zawołała za nią Ewa, ale dziewczyna była już przy drzwiach. 
- Pojedź do niego sama.

Kora zatrzasnęła mocno drzwi.

Nie czuła się najlepiej po nocy w łazience, ale musiała przekonać się, że tego wszystkiego nie zmyśliła. Gdyby okazało się, że to się nie wydarzyło byłoby krucho. Gdyby jej umysł wymyślał takie rzeczy, było by bardzo źle. Obracała się kilkakrotnie, nieudolnie sprawdzając czy nikt jej nie obserwuję. Zdawało jej się, że czuję czyiś wzrok, patrząc za siebie, jednak nie dostrzegła nikogo.  Znalazła zaułek i weszła do niego, niespokojnie się rozglądając. Bała się, ale to nie przeszkadzało jej w sprawdzeniu miejsca. Strach zawsze był z nią. Był obecny, ale nie dawała mu szansy dojść do głosu. Schyliła się nad ścianą, i dokładnie obejrzała każdy jej centymetr, nie znalazła jednak niczego niepokojącego. Szukała dalej, sukcesywnie podążając do przodu, kiedy natchnęła się na stertę podeptanych kartonów. Na jednym z nich widniały, niewielkie czerwone i rozmazane plamy. Żołądek podszedł jej do gardła, ale zrobiła kilka zdjęć.  Schowała telefon i podniosła się z brudnego bruku kierując w stronę lasu.  Pies powinien się wybiegać, a wśród drzew lepiej będzie jej się myślało.  Droga była jak zawsze pełna entuzjastów joggingu i spacerów. W krzakach leżały te same papiery i puszki, pamiątki po odwiedzających. Minęło trochę czasu nim ludzie przestali jej przeszkadzać i mogła spuścić Cerbera ze smyczy. Jej ulubione miejsce było jak zawsze puste i zacienione.

Mój HadesWhere stories live. Discover now