Halucynacje

182 13 5
                                    

Na początku chcę poinformować, że chyba niedługo będę kończył książke o FNaCu bo nie mam już pomysłów. Ten rozdział będzie normalny (w sensie przeze mnie opowiadany). Jak skończę tą, będę pisać o FNaFie. I tak miłej lektury :)
------------------------------------------------

Wróciliśmy do naszego pokoju:

- O, już wróciliście. Dlaczego macie takie miny? - spytał Chester.
- Nie pytaj... - odpowiedziałem.
- Dlaczego? - spytał RAT
- Bo i tak nam nie uwierzycie.
- Spokojnie uwierzymy. - powiedział Blank.
- No dobra. Widzieliśmy...ducha Candy'ego. - powiedziała Cindy
- ... pffff HAHAHAHA - Chester wybuchł śmiechem - Tobie chyba od tej traumy coś się w procesorze poprzestawiało.

Cindy znowu zaczęła płakać. Ja podszedłem do Chester'a, wziąłem go za fraki i wywaliłem petarde w morde:

- Odszczekaj to! - krzyknąłem.
- Przepraszam... - powiedział Chester.
- Głośniej kurwa!
- PRZEPRASZAM.
- Następnym razem stój pysk! - powiedziałem.

Nagle...pojawił się znowu duch Candy'ego. Powiedział:

- To nie moja wina...

I zniknął:

- Teraz nam wierzycie? - spytała Cindy
- T...tak. - odpowiedział RAT że zdziwiwioną miną.
- To nie wszystko... - powiedziałem.
- Co jeszcze? - spytał Blank.
- C...Ca...Candy...nie...żyje. - powiedziałem niepewnie. Bo wcale nie chciałem tego mówić.

Blank omało nie spadł z krzesła, Pingwin powiedział swój ostatni tekst jaki mówi: "O Kurwa!". Ostatnio zaczął się rugać, RAT zrobił wielkie oczy (chociaż ich nie ma, ale ok) a Chester tak rozdziawił szczękę, aż myślałem, że wyleci z zawiasów:

- Ale wiesz, że to twoja wina? - spytał na potwierdzenie Pingwin.
- Echhh... Nie przypominaj mi o tym... - obudziło to we mnie znowu poczucie winy.
- Okej. Przepraszam. - odpowiedział.
- Nie spoko. Nic się nie stało. - odrzekłem.

...

- I co teraz? - spytał RAT po chwili ciszy.
- Nie mam pojęcia. Puppet ma dawać jakieś informacje na temat jego stanu. - powiedziałem dla RAT'a.
- Ale Candy nie żyje. - powiedział zdziwiony.
- Puppet coś przy nim robi. - dodała Cindy.
- Ahaaaa. To co innego. - zrozumiał.
- RAT. - powiedziałem.
- Ja? - ("tak" po niemiecku).
- Chodź na chwilę.

Odciągnąłem go na chwilę i szepnąłem mu:

- Idę do Puppeta. Masz bronić Cindy w wrazie wypadku. Okej? Tylko tobie tu wierzę.
- Jasne... nie ma problemu. - odszepnał.
- To ja idę.

Szedłem w kierunku drzwi. Nagle zabłysnęło światło. To był ochroniarz:

- A ty dokąd? - zapytał.
- Spierdalaj. - odpowiedziałem.
- Mamusia ci nie mówiła, że tak nie można?

Chwyciłem go za gardło i rzuciłem o ścianę:

- Powiedziałem SPIERDALAJ. - rzekłem.
- ... - nic nie powiedział.

Poszedłem dalej do wyjścia. Gdy wyszedłem skapnąłem się, że nie ma samochodu. Trzeba było jakiś zajebać. Poszedłem na najbliższy parking. Patrzyłem pokolei:

- Toyota. Nie.

Dalej:

- Opel. Nie.

Dalej:

- Renault. Nie.

Dalej:

- Iveco. Tak!

Dlaczego Iveco? To był samochód ochroniarza. Jego sprawa. Wybiłem okno, wsiadłem, odpaliłem na kabel i pojechałem. 40 kilometrów. Po godzinie dotarłem na miejsce. Ale mulił ten szrot. Wysiadłem z samochodu i poszedłem do pizzerii. Wszedłem i od razu na powitanie:

- Old! Gdzieś ty był? - powiedział Foxy.
- Old, hej ty mój ulubieńcu. - powiedziała Mangle i dała mi buziaka w usta.
- Mangle... - powiedział przez zęby Foxy.
- No co? Raz nic się nie stanie. - odpowiedziała do niego.
- Cześć. - powiedzieli Bonnie, Freddy i Chica - Gdzie reszta? - dodał Freddy.
- W fabryce. - odpowiedziałem.
- W fabryce? - zdziwili się inni.
- Puppet wam nie mówił?
- Nie.
- Przepraszam was, ale muszę się z nim zobaczyć. - powiedziałem.
- To idź. Jest u siebie. - rzekł Bonnie.
- Okej.

Poszedłem do niego. Zobaczyłem, że układał na półce. Składałem się do niego, żeby go nastraszyć. Po kilku krokach byłem tuż za nim. I zrobiłem odgłos jumpscare'a:

- Kurwa mać! Old. Nigdy tak nie rób. - powiedział Puppet.
- Okej przepraszam.
- No dobra. Co chciałeś?
- Zobaczyć co z Candy'm.
- Echhh... Jak sam widzisz. Nie daje oznak życia.
- Aha.

Wtedy pojawił się duch Candy'ego. Zrobił mi jumpscare'a rzucając się na mnie wystawiając ręce. Po czym widziałem blask i poczułem pchnięcie na ścianę:

- Aaaaa! Kuźwa! - krzyknąłem.
- Co jest? - spytał zaniepokojony Puppet?
- Bolało. Nie wiedzialem, że to boli.
- Ja też nie.
- Ja idę. Jak coś to dzwoń. - powiedziałem.
- Nie mam numeru. - odpowiedział.
- Bez kitu. Ją będę dzwonił.
- Dobra. To do zobaczenia.
- Narka.

I wyszedłem z warsztatu:

- Idziesz już? - spytał Bonnie.
- Tak.
- To cześć. - odpowiedzieli inni
- Papa. Będę tęsknić. - powiedziała Mangle i mnie przytuliła. Ostatnio coś się zrobiła taka wiecie jaka do mnie.
- Mangle! - krzyknął Foxy.
- Przepraszam. - odpowiedziała.
- Toooo ja już se pójdę. - powiedziałem.
- Cześć. - jeszcze raz powiedzieli inni.
- Siemka. - odparłem.

Gdy wyszedłem na zewnątrz, zrobiłem parę kroków i poczułem na barku czyjąś dłoń. Po czym ktoś mnie odwrócił. To był Foxy:

- Słuchaj Old, masz się nie przystawiać do mojej Mangle. Jasne? - spytał stanowczym tonem.
- Foxy o co ci chodzi? - spytałem.
- O gówno. Nie wiesz o co.
- Że dała mi buziaka i mnie przytuliła?
- Tak. Dokładnie o to.
- To nie moja wina. Ja do niej nic nie czuję.
- Ta napewno.
- Ja jestem z Cindy. Nie zdradził bym jej.
- ... - nic nie odpowiedział. Po chwili dodał - Pamiętaj, co ci mówiłem...

I poszedł do środka. Ja wsiadłem do samochodu i ruszyłem do domu. Znowu po godzinie dotarłem do fabryki. Wszedłem do środka i poszedłem do pokoju.

Five Nights at Candy'sOù les histoires vivent. Découvrez maintenant