Rozdział 21

9.1K 410 23
                                    

- Tak myślisz? - Wyraźnie zaciekawił się rozmową.

- No.. umm...- Zaczęłam się jąkać.

Na szczęście uratowała mnie ta sama kelnerka w charakterystycznym fartuszku, która przyniosła nam nasze zamówienie.

- Czyli tak. - Odpowiedział sobie sam i uniósł podbródek, wyraźnie dumny z tego powodu.

- Och... Daj spokój. - Lekko się zaczerwieniłam. - To był... żart. - Wzruszyłam ramionami, jakby nigdy nic.

- Żaden żart. Jeśli by tak było, nie czerwieniłabyś się. Ale spokojnie, jeśli tak myślisz... W końcu nic się nie stało. Powiedziałaś tylko, że jestem przystojny, i że ci się podobam.
- Hej! - Uniosłam głowę i spojrzałam na niego. - Nic nie mówiłam, że mi się podobasz! - Pokręciłam szybko głową i gestykulowałam dłonią.

- Nie musiałaś. - Puścił mi oczko.

Zmarszczyłam brwi na te słowa, a zaraz uniosłam jedną z nich.

- Co masz na myśli?- Spytałam podejrzanie. Czyżbym dała po sobie poznać, że ktoś mi się podoba?
- No wiesz... - Zaczął mieszać swoją kawę. - Dość szybko mi zaufałaś. Podobno u ciebie o zaufanie trudno. W dodatku jesteś dla mnie dość miła i zachowujesz się... normalnie. Widziałem nieraz, jaką suką jesteś przy obcych, a jaka jesteś zmienna dla przyjaciół. Mnie nie traktujesz jak kogoś obcego. - Spojrzał na mnie spod długich rzęs.

O cholera. Faktycznie...

Nie pomyślałam o tym kompletnie...

Zacisnęłam usta w wąską linię i wpatrywałam się w swój sok.

- Stało się coś? Coś w tym złego, że ktoś ci się może podobać?
- N-nie... - Zaczęłam powoli. - Po prostu, nie zauważyłam tego. Ja z reguły, nie okazywałam uczuć, a już na pewno, takich... Ale, możemy o tym nie gadać?

- No jasne, jeśli nie chcesz...

~~~*~*~~~

Po kilku godzinach wróciłam do domu.

W towarzystwie Shawn'a, czułam się naprawdę dobrze.

W kawiarni wypiliśmy kawę i sok, a potem poszliśmy się przejść do parku.

Gadaliśmy o wszystkim. Rozmawialiśmy o poważnych rzeczach, jak na przykład o tym, co chcemy robić w przyszłości, ale też dużo żartowaliśmy. Często się śmieliśmy. Nie miałam wyjścia, bo w towarzystwie tego nastolatka nie mogłam opanować śmiechu.

Najmniejsza wypowiedziana, zrobiona przez niego choćby głupota wywoływała u mnie napad.

Od tego bolały mnie aż policzki u brzuch.

Nie ukrywając, chłopak miał na prawdę duże poczucie humoru.

Zrobiło się już późno. Spojrzałam na zegarek- była 22:15.

Poszłam wiec do łazienki i wzięłam szybką kąpiel.

Na końcu ubrałam się w koszulkę mojego brata, którą zabrałam pod jego nieobecność.

Wysuszyłam i rozczesałam włosy.

Zaraz znajdowałam się w moim pokoju.

Podłączyłam telefon do ładowania i wtuliłam się w poduszkę.

Zaraz odnalazłam drogę do krainy różowych jednorożców...

~~~*~*~~~

Kolejnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi.

Zwlekłam się z łóżka, jeszcze śpiąc i podreptałam, aby sprawdzić kto przyszedł.

Stara przyjaźńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz