Kai i Sehun

309 18 0
                                    

11 września, Centrum Londynu

Ten dzień nie różnił się niczym od wszystkich innych, słońce zasłaniała szeroka chmura. Ciśnienie sprawiało, że normalnym osobom odechciałoby się pracować, uczyć, ćwiczyć, ale nie tu. Tu całe życie skupiało się na nieustanej nauce i pracy, a ludzi szufladkowano numerami. Młody student wracał do domu, ciągle panicznie odwracając się, jakby ktoś go śledził. Chłopak od momentu wyjścia z uczelni czuł się obserwowany i fotografowany, słyszał odgłos aparatu jednak mimo ciągłego rozglądania się, nie umiał namierzyć go ani osoby która go śledzi. W pewnym momencie dźwięki ustały. Czyżby ta osoba odpuściła? Jednak dziwne poczucie obserwacji powróciło ze zdwojoną siłą. Ktoś go gonił. Pod wpływem instynktu zaczął biec ile sił w nogach. Musiał znaleźć bezpieczne miejsce, musiał wrócić do swojego mieszkania. Podczas biegu z jego torby wypadły zeszyty oraz plakietka z jego imieniem. "Kai". Chłopak szybko analizując co ma zrobić wrócił się po zguby, podnosząc je i wciąż żywo panikując, jakby przeczuwając swoją bliską śmierć.

Ludzie ubrani w poważne garnitury i dotychczas zajęci rozmowami przez komórkę, zaczęli mruczeć pod nosami, że jakiś "Zero" wszedł do miasta i trzeba by zadzwonić po policję, żeby ta pozbyła się intruza. Bo tak traktowano tu ludzi o numerze 0. Traktowano ich jak podgatunek człowieka. Tak rzecz się miała na całym świecie, a szczególnie tutaj, gdzie wszystko się zaczęło. Kai podniósł swój ostatni podręcznik i włożył go do torby. Już miał ponownie uciekać jednak jakaś kobieta złapała go za ramię, pytając z troską czy wszystko w porządku. Kai uśmiechnął się niewinnie udając spokojnego, mimo że w jego środku wrzało. Chciał odpowiedzieć kobiecie, żeby się nie martwiła, lecz gdy spojrzał na kobietę drugi raz, jej oczy były wypełnione czernią. Zimną, nieprzyjemną i głęboką czernią. Kai patrząc w nie bał się, bał się po raz pierwszy w życiu. Nie umiał oderwać się od ich przeszywającego spojrzenia, mimo iż tego pragnął. Nie chciał patrzeć na pełne bólu i cierpienia oczy, ale ich głębia wciągała go coraz bardziej. Uczeń nieświadomie zrobił ku kobiecie krok, który wywołał na jej twarzy chytry uśmiech. I jakby coś nagle w nim ruszyło, czuł, że robi źle. Wkładając w to całą swoją siłę woli, odwrócił się i zaczął biec, nawet nie wiedząc dokąd. Marzył, by znaleźć się w bezpiecznym miejscu. Nagle chłopak przestał czuć twardy beton pod nogami, a gdy otworzył oczy zobaczył, że stoi na rozległej równinie. Taką równinę widział po raz pierwszy w życiu, to na pewno nie był Londyn. Więc jak on się tu znalazł?

-Teleportowałem się?-Powiedział na głos. To była jego pierwsza myśl na wyjaśnienie tego, w jaki sposób mógł się znaleźć w tym miejscu.

11 września, Obrzeża Londynu

Wiedział, że nie powinien tu przyjść. Miał spokojnie wrócić po wykładzie do domu, ale coś go ciągnęło do tego miejsca, do małego domku na obrzeżach Londynu. Był stary, zniszczony. Nikt nie pamiętał, by kiedykolwiek ten dom był przez kogoś zamieszkany. Wybudowano go przed kilkudziesięcioma laty, by stał i niszczał. A może po to, by rozpocząć coś wielkiego? Sehun lubił rozmyślać nad takimi rzeczami. Kochał historie tego typu i sam marzył, by zostać superbohaterem w dobrej wierze. Chłopak stanął naprzeciwko drzwi domu, przez starą szybę dostrzegł jakieś postacie. Blondyn lekko nacisnął klamkę drzwi, a te same otworzyły się na oścież. W domu, na podłodze siedziała dwójka małych dzieci, a wokół nich latały małe, metalowe bączki. Chłopak policzył je szybko. Dziesięć unoszących się w powietrzu bączków i dwa leżące obok dzieci na ziemi.

-Co to ma znaczyć?-zapytał zdumiony chłopak

Mniejsze i zapewne młodsze dziecko uniosło wzrok na chłopaka, a jego bączek powoli zaczął się kręcić i unosić, by za chwilę upaść. Sehun poczuł na swoich plecach czyiś wzrok, odwrócił się, zobaczył zaćmienie słońca, które raniło go w oczy. Chłopak szybko pomyślał o dzieciach i odwrócił się, by je ostrzec jednak ich już nie było. Ani dzieci, ani bączków. Chłopak zaśmiał się pod nosem, ktoś robi sobie z niego żarty? Kai musi o tym usłyszeć. Kai był bowiem najlepszym przyjacielem Sehuna. Jeśli wydarzyło się coś ciekawego, to jego przyjaciel powinien być pierwszym, który to usłyszy.


To opowiadanie przeszło przez 2 Bety. Jeśli znajdziecie błąd to będzie magia XD

Drzewo życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz