Wyprawa na zakupy

86 10 1
                                    

13 września, Centrum Londynu

D.O zgłodniał. Logiczne więc było, że to Chan został wysłany do sklepu. Jako iż Chan był numeru Zero przyzwyczajony już był to wykorzystywania przez wyżej ustawionych. D.O miał nie byle jaki numer! Na 10 numerów jakie można odzyskać on miał numer 7. Przepaść między nimi była ogromna, więc Chan nie miał nawet za wiele do gadania przy nim.

Dostał jednak zgodę na wybranie sklepu. To było już coś. Chan wybrał więc mały sklep położony w ciasnych uliczkach Londynu to zmniejszało szansę bycie wyzwanym czy skopanym przez kogoś o wyższym numerze co często się zdarzyło. Chan wychodził akurat ze sklepu po skończonych zakupach jedzenia dla D.O gdy zobaczył młodego chłopaka. Naprawdę w sumie młodego. Pewnie był w Gimnazjum.

-Oni już idą!! Chcą nas zniszczyć! Musimy coś zrobić!-Wrzeszczał na wszystkich młody chłopak

Co jest nim nie tak? Myślał Chan. Podszedł go uspokoić, ale ten ciągle się wyrywał.

-Nie bój się. Nic się nie dzieje- Mówił próbując uspokoić gimnazjalistę, ale ten cały czas wyrywał się z jego objęć.

-Czarne oczy! One nas zniszczą, doszczętnie! Nie ma nadzieji...Nie ma nadzieji...-Zaczął bełkotać opadając na ziemię.-Nadzieja umrze!-Krzyknął i zaczął płakać niczym małe dziecko.

Co jest z nim nie tak? On jest gorszy od statystycznego Zero. Może ma numer na minusie? Nie, to nie możliwe skarcił się w myślach Chan za te niedorzeczne myśli.

-Jesteśmy niekompletni! Oni utknęli i nie mogą wyjść! Ich bączki...Ich bączki...-złapał się za głowę i wytrzeszczył oczy.

Chan nie wiedząc co robić zdecydował, że najlepiej zrobi jak weźmie go do bibliotekarza. Choć zajęło mu to dużo czasu i nerwów z powodu zaczepiającej go policji, dotarł na miejsce.

-Ma gorączkę.-Stwierdził spokojnie brunet.

-Dlaczego tak majaczy?-spytał Chan.

-Sam chciał bym to wiedzieć...Może...Sehun stój!

Znikąd w bibliotece pojawił się Sehun. Jego ubranie było całe we błocie, twarz miał spoconą i brudną, jednak na twarzy malował się szeroki uśmiech. Jak kazał D.O Sehun się zatrzymał.

-Jesteś cały brudny! Zdajesz sobie sprawę, że myłem dziś podłogę?

-Oj, przesadzasz...Patrz co mam!-Mówiąc to pomachał małym notatnikiem przed sobą.

Zainteresowany brunet podszedł i ostrożnie odebrał od wyższego dziennik. Obchodził się z nim delikatnie jakby ten miał zaraz się rozsypać w jego drobnych dłoniach.

-Co to jest?-Spytał.

-Jakiś dziennik. Są tam jakieś rysunki, mogą cię zainteresować.-Odpowiedział dumny z siebie Sehun.-Zdołałem przeczytać, że autor miał na imię Suga...Tak się podpisał przynajmniej.

-Gdzieś ty to znalazł!?-Zszokował się D.O.

-Za Londynem jest opuszczony dom. Ciągnie mnie do niego...Ostatnio widziałem tam dwójkę dzieci, a teraz znalazłem tam to. To coś ważnego?

W tym momencie oczy D.O wywróciły się, a on sam zemdlał. Chan i Sehun rzucili się na pomoc przyjacielowi odrzucając daleko dziennik, który przylepił się bibliotekarzowi do rąk.

-D.O! D.O!-Krzyczeli zrozpaczeni, ale nie otrzymali odpowiedzi.



Drzewo życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz