twórca wody

98 12 2
                                    

13 września, Biblioteka Londyńska

D.O, Chan, Sehun i Kai zebrali się rano, by poćwiczyć swoje moce, jednak skończyło się to chaosem i pojawieniem się nowych pytań. Powinni ćwiczyć swoje moce, jednak nie wiedzieli nawet jak. Ich moce pokazywały się niespodziewanie i nieoczekiwanie. Próbowali się skupić, jednak nic się nie działo, próbowali wyobrazić sobie te moce i przenieść je do rzeczywistości, ale nic to nie dawało.

-To nie ma sensu!-Buntował się Kai.

Od przed wczoraj Kai myślał tylko o tej całej legendzie. I im dłużej o tym myślał tym bardziej uważał to za głupie. Od tego dnia jego teleportacja się nie powtórzyła, moc Sehuna nie pojawiła a Chan niczego nie spalił. Wszystko wyglądało na to, że ich moce pojawiły się i zniknęły. O ile to naprawdę były moce, a nie jakaś zbiorowa schizofrenia.

-D.O, ta cała książka nie mówi nam jak mamy ćwiczyć? Powiedziała ci w ogóle coś nowego?

D.O pochylił głowę ze wstydu. Książka milczała, nie powiedziała mu nic więcej niż to, że muszą ponownie zniszczyć czarne oko za pomocą swoich mocy. Ponownie...To słowo krążyło po głowie bibliotekarza. Skoro czarne oko zostało już pokonane to dlaczego się odrodziło? Dlaczego poprzednia drużyna nie może się tym zająć?

-Sehun...-westchnął Kai patrząc na skupienie przyjaciela- Przestań...To nic nie da.

-Dlaczego tak uważasz?

Kai nie miał siły dyskutować, więc poddał się zostawiając przyjaciela bez odpowiedzi. Przypatrzył się za to reszcie grupy. Chan przechadzał się w ciszy wokół małego kółka, które tworzyli D.O, Sehun i on. Był zmęczony tym wszystkim. Gdy spotkali się po raz pierwszy wyszedł zaraz po przedstawieniu się Chana i do późnego wieczora nie umiał zasnąć, bo jego głowę zaprzątała ta cała magiczna sytuacja. Przyszedł tu rano, by potrenować. Siedzi już od 4 rana...A nie miał zrobionego zadania, które zadał mu poprzedniego dnia profesor. Będzie musiał je zrobić w autobusie. Zniecierpiliwiony spojrzał na zegarek. Już 6:13...Jak tak dalej pójdzie nie zdążą na wykład.

-Sehun zbieramy się. Musimy już iść by zdążyć na wykład!

-Niee...-Marudził Sehun.

-Chodź, chodź.-Pośpieszył go przyjaciel.

Podczas gdy dwójka przyjaciół zbierała się, Chan ich zapytał.

-Przyjdziecie potem?

-Raczej nie. Mamy dużo pracy-Odpowiedział Kai za siebie i Sehuna.

Chłopcy śpieszyli się, a i tak spóźnili się co oznaczało krzywe spojrzenia profesorów oraz rówieśników.

Sehun bez problemu skupił się na wykładach i zadaniach jakie dostawali. Kai jednak wciąż chodził głową w chmurach rozmyślając co jest prawdą, a co kłamstwem. Przechadzał się korytarzem uczelni gdy nagle zobaczył coś podejrzanego.

W sali z chemii samotnie siedział chłopak. Nie wyglądał na ucznia szkoły, na oko mógł mieć 30 lat lub więcej. Za stary na ucznia, za młody na tutejszego profesora. Więc kim jest ten mężczyzna? Kai przyglądał się mu przez szyby z drzwi. Mężczyzna siedział na krześle i wpatrywał się w puste akwarium jakby miał je zabić wzrokiem. Oczy Kaia powiększyły się. W akwarium znikąd pojawiła się wirująca woda, która wylała się, z pojemnika. Mężczyzna powoli obrócił głowę i swoimi jasnymi oczami przypatrzał się studentowi. Kai spanikował i zaczął biec. Sam nie wiedział dlaczego, działał instyktownie. Mężczyzna o jasnych oczach nie odpuścił, wybiegł sali i zaczął pogoń za chłopakiem. Ze względu na swój wiek mężczyzna, który stworzył wodę z niczego nie potrafił dogonić młodszego. Suho, bo tak miał na imię mężczyzna miał nadzieję, że przy następnym zakręcie wszystko się zmieni i go dogoni. Jednak Kai zniknął za zakrętem jakby się rozpuścił albo...Teleportował. Na tą myśl Suho uśmiechnął się szeroko.

-Ładna pokazówka mocy-Ocenił.-Ale i tak cię znajdę.


Drzewo życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz