Nadszedł czas

72 11 0
                                    

Wrzesień, Miejsce nieznane

Kai był już wyczerpany. Porzucił już wszelkie nadzieje na odnalezienie się w domu czy też w okolicy, czy już po prostu w swoim świecie. Teraz znajdował się w jakby wielkim labiryncie z którego wyjścia za nic nie umiał znaleźć. Krzyczał sfrustrowany. Był pewny, że umrze w tym labiryncie, jednak z zza rogu wyjrzał młody chłopak. 'Uroczy' zdołał tyle wymyślić nim zemdlał. Obudził się po dłuższym czasie. Pierwszą rzeczą jaką zobaczył był mega wysoki i umięśniony mężczyzna. Chciał odepchnąć się od niego, ale wciąż nie miał na tyle wystarczająco siły.

-Czego ode mnie chcesz?!-krzyknął jedynie przerażony

Ten wysoki oraz młodszy którego wcześniej widział siedzieli przy skromnym ognisku.

-Nie obawiaj się. Nic ci nie zrobimy-Oświadczył jeden z nich, jednak Kai nie był pewny który.

Kai pomasował skroń. Wszystko co stało się w przeciągu ostatnich 3 dni było dla niego nierealnym snem. Jego dotychczas zmaknięty umysł nie był w stanie ogarnąć ogromu sytuacji. Chciał jeszcze pospać i wszystko przemyśleć, ale wewnętrznie czuł, że nie może. Nie teraz.

-Kim jesteście?-Spytał chcąc załatwić to szybko

-Ja jestem Lulu-Odparł niski i niezwykle młodo wyglądający chłopak, który gdyby nie zapewne wiek wyglądał by jak kopia Sehuna. Blond włosy, ciemne duże oczy i biała karnacja oraz ostra linia szczęki..

-Miło poznać jestem Kris-Odezwał się zaraz po nim.

Ten z kolei wysoki i umięśniony oraz przystojny wyglądał jak jeden z tych popularnych męskich aktorów do którego wzydychają jego koleżnki z grupy. Zaraz gdy o tym pomyślał Lulu zaśmiał się po czym szybko zpoważniał.

-Nie mamy czasu na głupoty. Hope nie wytrzyma już długo. Musisz stać się przewodnikiem swojej grupy, oryginalnie przewodnikami mieli być D.O jednak jest zbyt słaby, miał być potem Suho jednak jego wiek oraz pozycja w świcie nie pomaga w kierowaniu grupą młodych osób. Teraz przyszedł czas na twoją szansę. Wysłuchaj nas uważnie.

Nastąpił wykład. Kai wykończony i senny uważnie przysłuchiwał się słowom Krisa i Luhana. Po skończonej rozmowie wiedział już wszystko. Rozumiał jak ma poprowadzić swoją drużynę, z resztą nie tylko swoją miał też powiadomić drugą grupę. Wszystko stało się jasne. Był w stanie odpowiedzieć na każde pytanie.

-idź im pomóc, Wy w odróżnieniu od drugiej grupy nie macie za wiele doswiadczenia. Musisz się śpieszyć i im pomóc.-ciągnął Lulu

-Jeszcze się spotkamy-Powiedział Kris

A zaraz po tym lulu położył mi dłoń na czole, a ja poczułem jeszcze większy atak zmęczenia i gorąca.

-Do...Zoba...-Nieskończył mówić nim z powrotem znalazł się na sali wykładowej.

Leżał na biórku, jakby zasnął na wykładzie. A więc to był sen? Szybko podniósł się, zaciągnął torbę na ramię i wybiegł z sali. Biegł przez miasto, chciał zobaczyć godzinę, ale jego telefon był całkowicie rozładowany. Zatrzymał przechodzącego mężczyznę i zapytał o datę i godzinę, ale ten odrzucił go. Podbiegł do kobiety przechodzącej z dziećmi i niczym jakiś wariat wykrzyczał

-Jaką mamy dziś datę?!

-22 września!-Wykrzyknęła przerażona, wyrywając się z uścisku dłoni Kaia

-22 września...Powtórzył nie dowierzając

Kobieta wyrwała się z jego uścisku uciekając jak najdalej, a on wciąż stał oszołomiony datą. W końcu wyrwał się z zamyślenia i zaczął biec do biblioteki. Oby wszyscy tam byli...


Drzewo życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz