Dziadek Lay'a

65 8 0
                                    

22 września, Harwich

Praca spędzała sen z oczu młodego nastolatka Laya. Ciągle pracował chcąc zdobyć pieniądze na leki dla dziadka. Niegdyś by polepszyć jego san starczył wspólny spacer, jednak teraz dziadek zakazał Layowi zbliżania się do niego.

Lay przysiadł na fotelu. Niby tylko zamiatanie, ale wykańczało okropnie wliczając dodatkowo fakt, że nie spał od jakiś 2 albo 3 dni, wszystko zlało mu się już w jeden okrutny dzień. Nagle to kawiarenki wpadła kobieta. Ożywiło to zmęczonego chłopaka, była to bowiem piekunka jego dziadka.

-I co z nim?-Zapytał wstając

-Prosił cię o ostatnią rozmowę.-Oświadczyła pochylając głowę.

Lay szybko rzucił miotłę i wybiegł z kawiarenki, udając się do mieszkania dziadka, które znajdowało się tuż obok.

Wpadł do mieszkania, a następnie do pokoju w którym leżał dziadek. Zwalniając usiadł na łóżku.

-Dziadku...-Powiedział rozpłakując się

Dziadek pogłoskał jego policzek wycierając łzy.

-Nie płacz...Nie wolno ci. Masz teraz ważniejsze sprawy.-Powiedział ledwie wypowiadając słowa-Za tobą jest skrzynka...Podaj mi ją.

Wnuczek bez pytania wypełnił słowa dziadka. Za jego plecami widniała ogromna szafa a na jednej z półek leżała drewniana skrzynka. Skrzynka niby prosta pokryta była wygrawerowanymi nożykiem napisami. 12 imionami i dużym napisem EXO. Podał ją schorowanemu. Dziadek ze smutkiem w oczach wytarł dłonia jedno imię 'Hope'

-Kiedyś...gdy byłem młody dostałem ważne zadanie, które miałem wypełnić wraz ze przyjaciółmi. Potraktowaliśmy je jako zabawę i to nas zgubiło. Nie wykonaliśmy go, a teraz mój wnuku przyszedł czas byś ty porządnie je wypełnij.-powiedział uśmichając się pod nosem na wspomnienie dawnych dni

-Nie rozumiem.-Odpowiedział Lay głaszczac w dłoniach ręka dziadka

-Dawno temu Ja jeszcze wtedy jako Hope, Jong V, Jin, Kook i Chim zostaliśmy wybrania jako wybrańcy do ocalenia świata. Ale byliśmy głupi i nie doświadczeni. Gdy mieliśmy przegrać ja jako moc czasu wraz z siłą natury cofnąłem go, ale za cenę życia. Życia moich przyjaciół. Przeżyłem by utrzymać ten świat i dać szansę kolejnym wybranym, przeżył również Jong zostając ponownie wybranym jako moc piorunu. Teraz moja rola się kończy. Gdy odejdę będziecie mieli jeden dzień i zaatakujcie. Nie bój się Chen ci pomoże.-mówił zoraz słabszym głosem

-Nie rozumiem dziadku...

-Nie musisz...Zaufaj swoim przyjaciołom...A teraz leć i oddaj to właścicielowi.

Dziadek podniósł dłoń i poklepał wnuczka po plecach. W tym momencie dotarło dla Laya, że to jego ostatnie spotkanie. Chciał dobrze wypełnić ostatnią wolę dziadka, więc mocno i czule przytulił dziadka po czym wziął pod pachę skrzynkę i uciekł z mieszkania dziadka. Biegł szybko. Musiał zdobyć jak nawięcej czasu. Zauważył swojego przyjaciela Tao wsiadającego do samochodu ojca. Bez pytania podbiegł i wskoczył do samochodu.

-Hej Lay..Co robisz w moim samochodzie?

-Jedź na A120 obok King Quay. Szybko!

-Nie wiem o co ci chodzi, ale ok..

I odjechali. Jechali naprawdę szybko i łamiąc przy okazji mnóstwo zakazów drogowych. Po kilku minutach byli już na miejscu. Lay tak samo szybko jak wpadł do samochodu to równie szybko z niego uciekł. Zdezorientowany Tao zdecydował, że pobiegnie za przyjacielem. Nastolatkowie wbiegli szybko pod schody i zaczęli dobija się do mieszkania Jonga Ten jednak nie zbyt śpieszył się z ich otwarciem. W spokoju popijał herbatę z Xia. Gdy pukanie stało się bardzo uciążliwe Jong zdecydował się otworzyć. Widok dwójki nastolatków go zdziwił, a w szczególności widok Laya go zszokował. Lay unikał go przez ostatni tydzień.

-Coś się stało?- Jong spytał skołowany

-Masz-Odpowiedział krótko Jong i wręczył mu całkiem dużą drewnianą skrzynkę

Jongowi o mało co nie napłynęły łzy do oczu gdy ją zobaczył. Jeszcze raz spojrzał na nastolatków i zaprosił ich do środka. Położył skrzynkę na stole i nakazał Xia nalać herbaty nowym przybyszom. Gdy patzrał na skrzynkę powracały dawne wspomnienia. Te przyjemne i te mniej. Niemal jakby to było wczoraj pamiętał jak przed dzień walki podpisali się na tej skrzynce całą dwunastką. Nazwali się EXO. Kreatywna nazwa.

-Lay...Skąd to masz?-Zapytał się w końcu

-Od mojego dziadka, był dawnym wybranym. Kazał mi to tobie oddać. Ty masz wiedzieć co z tym zrobić.

'Poprzednim wybranym' To zdanie utknęło w głowie Jonga. Nigdy się w sumie nie zastanawiał jak wygląda i jak ma na imię dziadek Laya.

-Jak twój dziadek się nazywa?

-Ech? Jung HoSeok. Czasem mówiłem na niego Hope, bo był bardzo optymistyczny!

Nogi pod Jongiem się ugięły.

-Gdzie jest teraz twój dziadek?

-W łóżku...Pewnie już umarł..-Oznajmił ze smutkiem Lay.

Nastała grobowa cisza. Nikt się nie odzywał przez następne 15 minut. Aż do momentu gdy tao uniusł się z krzykiem.

-pff!-Wypluł całą zawartość swojej szklanki-To nie jest herbata! To jest czysta wódka! Jak wy to możecie pić?!

Xia który do tych czas siedział cicho przesunął szkalnkę w swoją stronę mówiąc

-To było moje...

Jong który przemyślał już wszystko przemówił

-Musimy coś zrobić...Skoro Hope przysłał nam poprzez Laya te rzeczy musimy nie mieć za wiele czasu. Nie możemy pozwolić sobie na bezczynne siedzenie.-Wstał z krzesła i otworzył skrzynkę wyciągając z niej pierścienie

-Ten z wizerunkiem pioruna jest mój, Xia ty masz ze śnieżką, Lay tobie przypadła czterolista koniczyna-szczęście i zdrowie Jak mniewam Tao ty jesteś Czasem?

Tao skinął głową wciąż krzywiąc się po napiciu się wódki. Jong rozdał im pierścienie oraz długie szaty.

-Pierścienie zwiększą waszą moc, a szaty pomogą się skupić.

-Niby w jaki sposób?-Nie dowierzał Lay

-Jeszcze zobaczysz.-Odpowiedział Mu starszy przyjaciel-Mamy kilka godzin na trening bierzmy się, więc do pracy.



Drzewo życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz