#8

1.8K 294 189
                                    

14 lipca

Obudziło go delikatne muskanie. Uśmiechnął się lekko, chociaż nadal nie otworzył oczu. Przewrócił się na bok i przyciągnął dziewczynę do siebie, przez co brunetka zaśmiała się krótko.

- Wstawaj Lukey, proooszę. - Jęknęła, jednak chłopak wcale nie miał zamiaru się jeszcze budzić. Wymówił jedynie coś niezrozumiałego i planował dalej oddać się do krainy Morfeusza. Arzaylea westchnęła cichutko, obserwując jak jej chłopak powoli zasypia. Odgarnęła z jego czoła jasne kosmyki włosów i delikatnie wysunęła się spod objęć Hemmingsa. Na palcach przeszła do łazienki, by wziąć poranny prysznic.

Luke nie potrafił już zasnąć. Ciepłe promienie, które wpadały do pokoju totalnie go rozbudziły. W Montrealu szykował się dziś upalny dzień. Chłopak chwycił z szafki nocnej swój telefon i sprawdził wszystkie portale społecznościowe, do których przynależy. W jego powiadomieniach jak zawsze panowała burza, jednak gdy przeglądał twittera natknął się na prawdziwy spam od jednej z fanek. Z tego, co udało mu się wywnioskować, miała dziś urodziny.

@Luke5SOS TY GŁUPI GŁUPKU, MÓGŁBYŚ ZŁOŻYĆ MI ŻYCZENIA

@Luke5SOS no dobra, przepraszam, nie jesteś głupim głupkiem...

@Luke5SOS ALE ŻYCZENIA MOŻESZ MI ZŁOŻYĆ.

Kiedyś, gdy ich fani ograniczali się do małej grupki, bardzo często składał im życzenia urodzinowe, jednak teraz nie sposób było zauważyć każdego. Sam management robił im problemy, kiedy postawili jedną fankę ponad inne. Czasem Luke miał wrażenie, że próbują ingerować nawet w to, jakiego koloru majtki mają na sobie. Trudno było żyć ze świadomością, że każdy jego krok zostanie oceniony i ukarany. A czemu? Pieniądze. Dla managementu liczą się tylko pieniądze. Nie uczucia. Jest tak wiele miejsc, do których chcieliby pojechać. Brazylia, Argentyna, Polska... Jednak wina leży po stronie ich menadżerów, którym to wszystko się po prostu nie kalkuluje. Lepiej dać kilka koncertów w jednym państwie, niż pojechać do innego kraju i tam spełnić marzenia kilku tysięcom innych osób. Fani nie znają całkowitej prawdy o nich.

@HemmoSykesPeat sto lat, kochanie

Po wysłaniu tweeta odłożył telefon na półkę i postanowił zdrzemnąć się jeszcze chwilkę.

Po południu, gdy chmury wpłynęły na montrealskie niebo, Luke i Arzaylea wyszli na spacer. Hemmings był wdzięczny swojej dziewczynie za to, że przyjechała. Jej wsparcie i zrozumienie było mu teraz wyjątkowo potrzebne. Przed hotelem stało kilka dziewczyn, które zapewne były fankami 5 Seconds Of Summer. Zdradziła je reakcja na widok Luke'a. Nie krzyczały, za co Hemmo był im dozgonnie wdzięczny, ale ich zaskoczone miny mówiły same za siebie. Rodriguez od razu pociągnęła blondyna w drugą stronę, udając, że nie zauważyła dziewczyn.

- Poczekaj chwilkę. - Hemmings szepnął jej do ucha i podszedł do fanek, które niewątpliwie na to czekały. Arz stała z boku i jedynie posyłała grupce udawane, miłe uśmiechy.

- Luke, zaraz będzie padać. - Mruknęła w końcu, gdy na jej oko, spotkanie za bardzo się przeciągało.

- Nie jesteś z cukru kochanie, dam ci swoją bluzę. - Posłał jej uśmiech, który dziewczyna fałszywie odzwajemniła. Śmiech fanek, jedynie spotęgował jej zdenerwowanie. Przez kolejne pięć minut stała z założonymi rękoma, nie kwapiąc się nawet na uśmiech. W końcu Luke odszedł od fanów i złapał obrażoną dziewczynę za dłoń.

Zbyt wiele razy udawał, że nie widzi tego, co Arzaylea robi jego fanom. A udawania miał już dość. Gdy tylko wyszli za zakręt i schowali się przed fanami, Luke puścił dłoń dziewczyny i wyminął ją, stając o krok przed nią.

- To są moi fani. Nigdy więcej nie próbuj postawić siebie, ponad ich. Dobrze wiesz, jak wygląda nasza relacja. - Ostatnie zdanie wypowiedział przez zaciśnięte zęby. Rodriguez ściągnęła brwi, jednak gdzieś w jej oczach kryło się zaniepokojenie.

- Mieliśmy się wspierać, nie dobijać - dodał po cichu. Przez moment mierzyli się spojrzeniami.

- Przepraszam. - Rodriguez spuściła głowę. - Chyba jednak wrócę do Los Angeles.

Luke nie dał po sobie poznać, że zdziwiły go te słowa. Nie chciał, by Arzaylea wyjeżdżała, ale wiedział, że jeśli naprawdę chce zmienić swoje życie, musi odciąć się od starych nałogów. Nie miał też dziewczynie za złe, że chce wrócić do siebie. Może przerwa dobrze zrobi im obojgu?

Razem wrócili do pokoju. Luke pomógł się jej spakować. Nie skomentował tego, że dziewczyna na pewno nie była przygotowana na powrót do domu po zaledwie 24 godzinach. Wyszli razem na korytarz, gdzie akurat przechodzili Ashton i Michael. Ze zdziwieniem spojrzeli na walizkę Rodriguez.

- Wyjeżdżasz? - spytał Ashton.

- Na to wygląda. - Brunetka wzruszyła ramionami.

- Zamówię ci windę. - Uśmiechnął się Michael. Każdy dobrze wiedział, że Clifford najbardziej ze wszystkich nie trawi dziewczyny i tolerował ją tylko ze wzgledu na najlepszego przyjaciela, lecz trudno było mu teraz ukryć radość.

Kiedy winda wjechała na ich piętro, Luke chciał pomóc dziewczynie z jej bagażami, jednak Arzaylea zatrzymała go.

- Poradzę sobie. - Murknęła. Ashton i Michael gdzieś wyparowali, nie chcąc im więcej przeszkadzać.

Luke i Arzaylea nie myśleli, że tak będzie wyglądać ich pożegnanie. Na korytarzu hotelu, spokojnie, bez krzyku. Mimo to, w oczach dziewczyny błyszczały łzy, którym nie dała popłynąć. Musiała być twarda. Jak zawsze.

- Dziękuję, że mogłam z tobą tyle przeżyć. - Powiedziała, a Hemmings przyciągnął ją do siebie i uspokajająco gładził jej plecy.

- Dziękuję, że byłaś przy mnie, gdy nie było nikogo. - Odparł, a wtedy z ust brunetki wydostał się szloch. Czas ich gonił, nie mogli pozwolić sobie na dłuższe przeciąganie. Arzaylea odsunęła się od chłopaka, wycierając swoje policzki.

- W razie czego dzwoń. Wiesz, nie mam zbyt dużo pracy. - Zaśmiała się, a Luke przytaknął z uśmiechem. Jej rola w jego życiu dobiegła końca.

Dziewczyna ze sprawnością wciągnęła walizkę do windy, której drzwi zamykały się dziwnie wolno. Pomachała mu po raz ostatni i zniknęła w metalowej puszcze. Dopóki winda z dziewczyną nie zjechała na dół, Luke stał w jednym miejscu. Nie czuł bólu. W grucie rzeczy było mu dziwnie lekko. Wrócił do pokoju, który teraz, bez rzeczy Arzaylea'i był prawie pusty. Wszystkie jego ubrania leżały walizce. Położył się na zasłanym idealnie łóżku i wyciągnął telefon. Bez zaskoczenia przyjął fakt, że ma jedną nieodebraną wiadomość od Hemmo1996.

Hemmo1996: Wszystko dobrze?

Było jasne, że wiedział.

Luke: Zaskoczę Cię, ale tak.

Hemmo1996: Nie zaskoczyłeś mnie.

Hemmo1996: Stajesz się sobą, przyjacielu.

I admit I'm a bit of a victim
In the worldwide system too
But I've found my sweet escape

Proszę, nie hejtujcie Arzaylea'i. Też za nią nie przepadam, ale to co piszę to tylko ff, nic więcej.

Hemmo1996Where stories live. Discover now