Elizabeth wyszła z "łazienki" i od razu została złapana w talii i odwrócona przodem do chłopaka, który złożył krótki pocałunek na jej ustach.
- Wariat! - krzyknęła.
- Zakochany wariat! - odpowiedział jej.
Zchyliła się po buty, ale zniknęły sprzed jej dłoni.
- Hej! Oddawaj!
- Nie!
- Więc pójdę na boso i się przeziębię. - odpowiedziała chytrze.
- Na to nie możemy pozwolić.
Zostawił buty, podszedł do niej i ją podniósł. Z wyrywającą się i wrzeszczącą wniebogłosy dziewczyną na rękach wszedł do jadalni, gdzie już wszyscy siedzieli ze swoją porcją śniadania.
- Postaw mnie na ziemi!
- Sama stwierdziłaś, że się przeziębisz. - rzekł spokojnie.
- Powiedzcie mu coś! - zwróciła się do załogi.
- Mówimy Ci coś.
- Ugh....
- Postaw mnie. - powiedziała groźnie do Miriama.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, księżniczko.
- Wiedziałam. Wiedziałam, żeby mu nie mówić! Ale nie! Ty zawsze musisz zrobić wszystko po swojemu! - teraz darła się na Filipa.
- Ale nie mówić o czym? - odezwał się ktoś z załogi.
- Jeszcze im nie wypaplałeś? Nowość. - zwróciła się do oficera.
- Nie zdążyłem. - wstał. - Panowie! Macie przed sobą księżniczkę Elizabeth Vonnegut. Najmocniej przepraszam, że wcześniej jej nie przedstawiłem.
Korsarze na chwilę zaniemówili.
- To prawda. - potwierdził jego słowa marynarz z załogi dziewczyny.
Nagle wszyscy, którzy przed chwilą się o tym dowiedzieli, wstali i chcieli uklęknąć, ale powstrzymał ich stanowczy głos dziewczyny.
- Nie! Nie chcę specjalnego traktowania! Nadal macie się do mnie zwracać tak jak poprzednio. A! I jeszcze jedno... Podróżuję incognito. Nie rozpowiadajcie, że wieziecie ze sobą królewnę, dobrze?
Pokiwali głowami.
- I ostatnia sprawa. - spojrzała na kapitana.
- Tak? - zapytał z niewinnym uśmiechem.
- Chcę moje buty! - wydarła się na niego.
- Po śniadaniu. - odpowiedział spokojnie.
Nie wytrzymała. Wstała i skierowała się do wyjścia. Miriam złapał ją w pasie, gdy dotarła do drzwi. Posadził z powrotem przy stole. Zaczęła bębnić długimi paznokciami o blat. Na widok jej miny załoga wybuchnęła śmiechem.
- Mam Cię przywiązać do tej ławy? - zwrócił się do niej chłopak.
- Zaraz po śniadaniu żądam zwrotu butów.
Posiłek minął w ciszy. Ludzie rozeszli się do swoich obowiązków. Została tylko Elizabeth i kapitan.
- Jakoś nie widzę swojego obuwia. - odezwała się.
- Nie będzie Ci potrzebne.
- Nie pójdę na zamek boso, ale do twojej kajuty już tak.
Wstał i chciała wyjść. Uniemożliwiły jej to ciepłe dłonie, które już chyba po raz tysięczny dzisiejszego ranka ją podniosły. Chłopak wsadził sobie Elizabeth na plecy i pognał do kajuty.
![](https://img.wattpad.com/cover/76973600-288-k853753.jpg)
YOU ARE READING
Szept fal ✔
AdventureOpowieść o dziewczynie, która porzuciła dom rodzinny i wszystko co było jej znane, by wyruszyć w niesamowitą podróż pełną niebezpieczeństw, wielu chwil zarówno radosnych jak i przepełnionych goryczą. Elizabeth postanowiła zapomnieć o wszystkim, by o...