Rozdział 52

766 53 5
                                    

Siedziałam w swoim pokoju i zakuwałam do testu z historii. Ziewałam co minutę, gdyż ten przedmiot nie należał do moich ulubionych. Czekałam na wiadomość od Jacka, który obiecał napisać, gdy pojawi się Sam Wilkinson oraz Skate. Nie mogłam się doczekać, aż spotkam tego pierwszego. Uwielbiałam jego piosenki, jeszcze zanim pojawiłam się w Los Angeles. Wczoraj nie spotkałam Chrisa, dzisiaj z resztą też nie. Chyba zrozumiał, że byłam na niego wściekła za tę mniemaną ciążę, przez którą Nash prawie wjechał do rowu. To było bardzo zabawne. Widzieć ich przerażone, a jednocześnie zszokowane twarze. Johnson zaraz zrozumiał, że coś jest nie tak, ale to były najśmieszniejsze sekundy mojego życia. 

Nagle usłyszałam trzaskanie drzwiami na dole. Schowałam telefon do kieszeni, po czym zeszłam po schodach. Christopher siedział na kanapie. Uśmiechnięta,\ ułożyłam się wygodnie obok niego, a nogi położyłam na udach brata.

- Co ty robisz? - zapytał podejrzliwie, szukając jakiegoś fajnego serialu.

- Źle się czuję. Ciąża i te sprawy - odpowiedziałam słodkim tonem.

- Przepraszam, okej? To był przypadek - oznajmił.

- Chris, przez przypadek powiedziałeś, że jestem w ciąży? Piłeś coś, czy do reszty na łeb ci padło? - spytałam wkurzona.

- Nie było cię przy tym. To spojrzenie ciotki Grace... Miałem wrażenie, że zaraz mnie zabije. Naprawdę. Byłem przerażony, a ona wypytywała się mnie o różne rzeczy, więc przytakiwałem - mówił, a ja westchnęłam.

- Co ja zrobiłam w poprzednim życiu, że Bóg pokarał mnie takim bratem? - zapytałam, patrząc w górę. W tym samym czasie dostałam smsa od Jacka. Chciał, żebym wpadła. - Co powiedziała ciotka, jak się dowiedziała o mojej mniemanej ciąży?

- Wiesz... - mruknął i wziął głębszy wdech - "Co za gówniara! Zeszła na złą drogę! Ona potrzebuje odpowiedniej ręki! My się nią zajmiemy!" - krzyczał, naśladując ciotkę Grace, a ja śmiałam się jak wariatka.

- Mogłeś to nagrać - stwierdziłam.

- Ale... To nie koniec - dodał poważniejszym tonem.

- Aż się boję zapytać - wtrąciłam.

- Ciotka Grace... Chce cię zabrać na farmę - oznajmił, a mnie zamurowało.

- Co?! - krzyknęłam.

- Stwierdziła, że potrzebujesz odpowiedniej ręki, że ona musi zastąpić ci matkę... Pomóc przy wychowywaniu dziecka... I takie inne bzdety - powiedział.

- Ja od zawsze powtarzałam wam, że ciotka Grace jest stuknięta. Teraz mamy na to dowody. Ona nie może mnie zabrać, to ty jesteś moim prawnym opiekunem - zaśmiałam się, ale brat patrzył przed siebie - Ona nie może tego zrobić, prawda? - powtórzyłam.

- Wiesz... - mruknął - Dzwonił do mnie wczoraj prawnik - dodał, a ja schowałam twarz w dłoniach.

- Ale ja nie jestem w żadnej ciąży! - krzyknęłam zdenerwowana.

- Spotkałem się z nim dzisiaj - mówił dalej, nie zważając na moje słowa - Okazało się, że ona nie zamierza czekać. Chce cię zabrać i spotkała się już ze swoim prawnikiem, sprawa poszła do sądu. Od początku było jasne, że jeżeli będę się źle tobą opiekował, to wylądujesz u kogoś innego. Mówiłem, że ciotka źle mnie zrozumiała, że wcale nie jesteś w ciąży...

- I co, Chris?! Co dalej? - zapytałam, kiedy chłopak zamilkł.

- Będziesz musiała zrobić test - oznajmił, a ja zaśmiałam się z niedowierzaniem.

Lepszy początek || MagconOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz