Pocałowałam Jacka w usta. Moje ręce wylądowały na jego klacie.- Ile Mads może się szykować? - zapytałam, odrywając się od niego. Chłopak jęknął z niezadowoleniem.
- Im dłużej, tym lepiej. Będziemy mieli więcej czasu dla siebie - odparł i zaczął całować mnie po szyi.
- J, przestań. Chcę obejrzeć telewizję - powiedziałam z chichotem, odsuwając się lekko od blondyna.
- Jak było wczoraj na kolacji u twojego nowego sąsiada? - spytał chłopak.
- Świetnie. To naprawdę fajni ludzie - odpowiedziałam, a Johnson zesztywniał.
- A co robiliście? - zadał kolejne pytanie, przytulając mnie mocniej.
- Czy ty jesteś zazdrosny? - zaśmiałam się, odrywając wzrok od ekranu telewizora i kierując go na mojego chłopaka.
- Może trochę - przyznał.
- Jack, miśku, wiesz, że kocham tylko ciebie. Liam jest tylko moim kumplem - oznajmiłam - Tak jak... Cameron, czy Matt. To samo.
- Nie, to nie jest to samo - pokręcił głową blondyn - Camerona i Matta dobrze znam, a Liam... Moim zdaniem jest podejrzany.
- A ty zazdrosny - dodałam, po czym pocałowałam Jacka. Zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Jestem gotowa! - krzyknęła Mads - Ym... Nie chcę wam przeszkadzać, ale...
- To nie przeszkadzaj - przerwał jej Jack, jednocześnie odrywając się ode mnie.
- To my już lecimy - rzuciłam i wstałam z kolan chłopaka.
- Odezwę się do ciebie później - powiedział, a ja przytaknęłam. Opuściłyśmy ogromny dom chłopaków. Razem z Madison wsiadłyśmy do mojego samochodu, a ja odpaliłam silnik.
- Już nie mogę się doczekać! - pisnęła Mads - A ty?
- Ja jestem zmęczona po wczorajszym nagrywaniu tego teledysku - westchnęłam - Nie wiedziałam, że całowanie jest takie trudne - dodałam, przypominając sobie, ile razy musieliśmy ćwiczyć jeden pocałunek.
- Johnson wydawał się wniebowzięty - zachichotała czarnowłosa.
- Jemu jest zawsze mało - stwierdziłam ze śmiechem.
- Masz już jakieś plany na święta? - zmieniła temat dziewczyna.
- Chyba zaproszę moją kuzynkę z mężem. A ty? - odparłam.
- Chłopaki jadą do Omaha, do rodziców, więc ja też jadę do rodziny - powiedziała, a ja zaparkowałam przed galerią handlową.
- Gotowa na zakupy świąteczne? - spytałam z ironią.
- Ta... - mruknęła - Zrobiłam sobie listę ludzi, dla których muszę kupić prezenty.
- Ja też. Jest ona bardzo długa - parsknęłam śmiechem i weszłyśmy do ogromnego budynku.
*****************
- Nie wierzę, że wydałam tysiąc dolarów na prezenty! - jęknęłam zmęczona. W rękach trzymałam kilkanaście toreb z różnymi rzeczami dla każdego.
- Dobrze, że to tylko raz na rok - przytaknęła Beer.
- Jedziemy do mnie? - zaproponowałam.
- Jasne. Tylko najpierw muszę jeszcze skoczyć po paczkę. Całkiem zapomniałam o niej - odpowiedziała.
- To ja zajdę do fryzjera - rzuciłam - Spotkamy się na parkingu, ok?
CZYTASZ
Lepszy początek || Magcon
FanfictionZawsze wydawało mi się, że życie jest piękne. Szczęśliwa rodzina, przyjaciele, wymarzony chłopak oraz rozwijająca się pasja. Idealnie poukładane życie, prawda? Jedno wydarzenie całkowicie mnie odmieniło. Pociągnęło za sobą kolejne, niczym reakcja ł...