Rozdział 15

122 2 0
                                    

*** oczami Moniki ***
- Ooo mój koteczek już wstał ? – uśmiechnął się do mnie Jarek. Nie odwzajemniłam uśmiechu. – czemu się do mnie nie odzywasz? A w nocy, było nam tak dobrze. Nie podobało Ci się ? Kochanie...
- Wypuść mnie stąd rozumiesz? Wypuść ! Czemu Ty mi to robisz?
- Bo Cię kocham – pogłaskał mnie po ramieniu
- I z miłości mnie krzywdzisz? – odwróciłam głowę w stronę okna i zaczęłam płakać. Jeszcze nigdy nie tęskniłam tak za słońcem... za powietrzem...
- Nie krzywdzę Cię. Ja tam się dobrze bawiłem. – powiedział zapinając pas od spodni
- Jesteś okropny ! – odwróciłam głowę w jego stronę.
- Nie przesadzaj. Idę coś kupić do jedzenia, nigdzie nie odchodź słońce ! – ale się uśmiałam. Ręce miałam jeszcze zakute w te jebane kajdanki.
*** oczami Mateusza***
- Halo?
- Niech pan szybko przyjedzie na policję. Wiemy gdzie jest Pana narzeczona.
- Już jadę – mówiąc to, szybko się rozłączyłem i jak poparzony poleciałem do Oli i Artura, oni też muszą przy tym być.
*** komisariat***
- Gdzie jest Monika? Złapaliście tego gnoja? - nerwowo zacząłem rozmowę z policjantem
- Na razie śledzą go. Po namierzeniu znaleźliśmy dom, w którym znajduje się Pani Monika.
- Możemy jechać? Ja musze tam być, proszę ! – łzy miałem już w oczach gdy nagle pan policjant się zgodził.
Po jakiś 8 minutach byliśmy na miejscu. Nerwowo wyskoczyłem z auta. To samo zrobili moi przyjaciele. W końcu moja Moniczka się odnalazła. Co ten gnój jej zrobił?! Policjanci wywarzyli drzwi do pokoju. To co zobaczyłem przeraziło mnie. Zamurowało mnie.
- Mateusz?! Boże w końcu jesteś – odezwała się moja malutka bezbronna myszka, która miała zapłakaną całą twarzyczkę. Nie mogąc patrząc na jej cierpienie, podleciałem do niej i okryłem ją jakimś kocem, aby nie leżała naga. Policjanci załatwili sprawę z kajdankami. Przytuliłem ją najmocniej jak tylko potrafiłem.
- Już jestem. Nie bój się – pocałowałem ją w głowę
- Mateusz... tak się bałam. Proszę, wyjdźmy stąd. – powiedziała zapłakana Monika
- Dobrze, chodź. Na dworze czekają Ola z Arturem. – założyłem na nią moje ramię i pomogłem jej wstać.
*** oczami Moniki***
Boże, moje ręce... nie mam czucia. Dlaczego on mi to zrobił? Co ja mu takiego zrobiłam? Dlaczego kurwa dlaczego?! Czym mu zawiniłam? Czym?!
- Nie płacz już. Teraz jesteś bezpieczna. – przytulił mnie jeszcze raz Mateusz. Brakowało mi jego ciepła. Cholernie brakowało mi jego głosu i spojrzenia. Tak strasznie za nim tęskniłam. Czemu kazał mi tak długo na niego czekać?
- Monika ! – rzuciła się w moje ramiona siostra- tak się bałam, co on Ci zrobił?
Przypominając sobie to co mi zrobił, ten gnój, nie mogłam się wysłowić. Tak bardzo mnie to bolało. Płakałam jak jeszcze nigdy w życiu. Usiadłam na jakimś kamieniu, bo nie mogłam już ustać. Zakryłam twarz rękoma.
- Pani Moniko, karetka już jedzie. Musimy sprawdzić stan Pani zdrowia. Jak dojdzie pani już do siebie będziemy chcieli z Panią porozmawiać. – powiedział pan policjant – pana Jarka już złapaliśmy, może się pani już nie martwić. Jest Pani w dobrych rękach – poklepał Mateusza po ramieniu , ja przytaknęłam aby głową.
*** 2 godziny później, szpital oczami Oli ***
Nie mogę patrzeć jak ona cierpi. Serce mi się kroi. Musze jej powiedzieć, że wiedziałam że on tu jest. Albo.. może lepiej nie. Kurwa. Co mam zrobić?
- Mateusz... bo ja Ci jeszcze nie zdążyłam powiedzieć kim on jest. – usiadłam obok Mateusza, który siedział naprzeciwko sali w której leżała Monika, wpatrzony w nią jak w obrazek.- on jest byłym Moniki. Ona go bardzo kochała. Była w nim zakochana po uszy. Byli narzeczonymi. Mieli brać ślub...
- Więc czemu zerwali? Czemu on jej zrobił teraz krzywdę? Co to do kurwy nędzy ma znaczyć, bo nie rozumiem tego ! – wstał z krzesła i zaczął nerwowo wymachiwać rękami, bijąc ścianę
- Uspokój się. Usiądź. – próbowałam go uspokoić , ale na marne
- Jak mam się uspokoić?! Mam grzecznie patrzeć jak moja dziewczyna cierpi? Mam być spokojny z myślą, że on jej cos zrobł? Widziałaś ją tam? Nie! Nie widziałaś! Leżała nago, rozebrana, zakuta w kajdanki, cała się trzęsła, płakała, nie miała sił... Ten chuj ją zgwałcił ! Nie daruje mu tego.
- Daj mi dokończyć. On ją zdradził na jej oczach. Rozumiesz ?- łzy zaczęły napływać mi do oczu, ale nie dawałam po sobie poznać - Ona go kochała. Jeździła z nim za zawody, tez był siatkarzem. Wspierała go. Cierpiała razem z nim. A on jej zrobił takie świństwo ! Potem rozstali się. Nie dawał nam spokoju przez dobre 7 miesięcy. Przepraszał, błagał ją o litość, że to niby jednorazowy wybryk. Zaczął pić. Nachodził nas. Nie dała mu drugiej szansy. On ją znienawidził. Wyprowadziłyśmy się do Warszawy. Tam zaczęłyśmy życie od nowa.
- Ale skąd on się tu wziął? Skąd wiedział, że tu jesteście i w jakim hotelu mieszkacie?
- Mama przez przypadek mu się wygadała...
- Jezu...- popatrzył na Monikę i wszedł do środka. Ja zaczekałam na zewnątrz
*** oczami Moniki ***
- Monika, skarbie, przepraszam, że Cię nie dopilnowałem, przepraszam, że dałem Ci się porwać. Przepraszam, że przez mnie musiałaś to przechodzić. Wszystko biorę na siebie. Mam nadzieję, że mnie słyszysz. Tak słodko wyglądasz jak śpisz – pogłaskał mnie po głowie. Tak naprawdę nie spałam, tylko udawałam. – Wybacz mi, proszę Cię. Więcej razy już się to nie powtórzy. Jesteś teraz moim oczkiem w głowie, nie pozwolę, żeby Ci się cos stało. Pamiętaj, że przy mnie możesz czuć się bezpieczna. To był pierwszy i ostatni raz kiedy Cie nie dopilnowałem. To już się nigdy więcej razy nie powtórzy. Nie dopuszczę do tego. Słyszysz? Nie dopuszczę. – uniósł lekko moje dłonie i pocałował mnie w nie. Postanowiłam się ,, obudzić " . Zaczęłam lekko otwierać oczy. Mateusz siedział skulony, trzymając moje ręce.
- Nie płacz – powiedziałam uśmiechając się do niego
- Monika? Przepraszam, że Cię obudziłem – momentalnie skierował twarz w moją stronę
- Nie spałam idioto – zaśmiałam się
- Wszystko słyszałaś?
- Tak. Nie musisz mnie przepraszać. Ale wybaczam Ci. Zapamiętam te słowa na całe życie i mam nadzieje, że je dotrzymasz – ścisnęłam nasze dłonie
- oczywiście, że tak – nachylił się nade mną i pocałował w czółko.
- Dziękuję. A kogo tu niesie? Haha barany – do mojej sali zaczęli wchodzić kolejno siatkarze wraz z prezentami. A mówiąc ogółem były to kolorowe balony i misie. Pierwszy był Bartuś i Arczi i Ola. Położyli obok mnie wielkiego misia i do łóżka zawiązali pęczek różowych balonów.
- Misia, zdrowiej słoneczko. Przykro mi, że nie zdołałem tego dopilnować. Wybaczysz mi siostrzyczko nie?
- Pewnie, że tak – odpowiedziałam, a Bartek pocałował mnie w policzek
- No! Moja dzielna siostrzyczka! – zaśmiał się brat i razem z Arturem usiedli na sąsiednie łóżko, które nie miało jeszcze właściciela.
Chwile potem przyszedł Pit, Kłosik i Konar. Misia położyli na krześle a do mojego łóżka zawiązali kolejne balony , tym razem w kolorze żółci. Fabian, Buszek i Zati przynieśli lalkę, którą wręczyli Mateuszowi mówiąc, że to będzie nasze dziecko i żeby nim się teraz zajmował. Zawiesili do łóżka kolejne balony w kolorze niebieskim i fioletowym .
- Ej chłopaki, dziękuje Wam bardzo, ale czuję, że zaraz dzięki tym balonom, wyląduję w chmurach – zaśmiałam się
- Ty i tak już latasz w chmurach. W Mateusza chmurach – zaśmiali się
- Zaraz tym miśkiem dostaniesz ! – Powiedział Mateusz uśmiechając się do kolegów- A gdzie Antiga, Łomacz i Fabio?
- Tam – pokazali na okno – mieli Monice kupic jakis fajny latawiec
- Wyjrzyj przez okno – powiedział do mnie Kłosik
- Po co?
- Wyjrzyj no, zobaczysz.- namawiał mnie Karol
Wstałam. Podeszłam i otworzyłam okno. A co zobaczyłam? Latawiec w kształcie pandy z twarzą Mateusza. Wybuchnęłam śmiechem i pomachałam kolegom i trenerowi, którzy po chwili mi odmachali.
- Mateusz, co ty tam robisz? Pando Ty – nie mogłam wytrzymać ze śmiechu
- Co? Coś Ty ćpała? Co tam jest? – nie minęła sekunda, a Mateusz i reszta ekipy stała razem ze mną w oknie. – ja pierdole... - złapał się za głowę Mateusz, który po chwili razem z kolegami wybuchnęli śmiechem . – Dzięki Stefan ! – krzyknął przez okno, a drużyna razem ze mną , omal co nie posikaliśmy się ze śmiechu.
- Nie ma sprawy!! – krzyknęli z dołu chórem
- Chodź Moniś, bo się zaraz przeziębisz. Musisz leżeć. – powiedział opiekuńczo Mateusz , który złapał mnie za ramię i zaprowadził do łóżka.
- Pando Ty moja kochana – zanim usiadłam na łóżko, pocałowałam ukochanego – Dziękuję , że ze mną jesteś. – przytuliłam się w niego najmocniej jak potrafiłam.
- Ty dziękujesz? To ja Ci za to dziękuję ! No siadaj już.
- Czekaj, brzuch mnie zaczął boleć, muszę iść do toalety, zaprowadzisz mnie?
- Tak, chodźmy.
- Jak będę w toalecie, zawołasz wtedy Olkę dobrze?
- Jasna sprawa

*** 5 minut później***
- Ola, idź do apteki i kup mi test ciążowy.
- Co ? po co? Jezu jestes w ciąży? – złapała się za głowę
- Nie wiem, dlatego leć szybko to się zaraz przekonamy.
- Już idę. Za 10 minutek będę.
******
- Masz? – zapytałam zniecierpliwiona
- Tak, masz, trzymaj. – podała mi do ręki pudełeczko z testem
Chwila prawdy. 2 minuty później wyszłam z toalety.
- I jak? No mów !
- Jestem w ciąży .. – omal nie zemdlałam. Ta myśl, że będę miała dziecko z tymchujem przerażała mnie.
- Co? Ja pierdole pokaż – podałam do jej dłonie test – faktycznie, dwie kreski.Jezu kochana – przytuliła mnie – nie martw się będę Ci pomagała. Ja, Mateusz,rodzice...
- Dziękuję. – odwzajemniłam uścisk. Najchętniej usunęłabym to dziecko. Alekurwa nie mogę. Nie jestem zabójczynią. Nie zabijam ! Nie mogłabym tego zrobićwłasnemu dziecku ! Ono nie jest niczego winne. Zepsuje Mateuszowi życie.Dziecko zepsuje mu wszystkie plany. A co jeśli nie będzie chciał tego dziecka?I będzie kazał mi je usunąć? Co wtedy zrobię? Jak mam mu to powiedzieć?

Dwa SercaWhere stories live. Discover now