Rozdział 16

175 4 0
                                    

Jesteśmy już w domu. Chłopaki przegrali wczoraj mecz z Rosją 2:3, ale mamy pewny awans do ćwierćfinału, więc tak 20% smutku, 80% radości. Nie powiedziałam mu jeszcze , że jestem w ciąży. To już 3 dni od kiedy jestem tego pewna. Udaję, że wszystko dobrze, a tak naprawdę płakać mi się chce. To straszne uczucie, że nawet nie byłaś świadoma tego, co robiłaś, że nie wiedziałaś co się z tobą dzieje, że ON robi ci właśnie dziecko, a ty nawet o tym nie wiesz. Nie czujesz nic. Kompletnie, jakby Cie nie było.
*** słychać pukanie do drzwi***
- Kto tam?
- Ja !
- Jakie ja?
- Twój chłopak
- Ooo hej – pocałowałam chłopaka w policzek
- Hej kochanie, przyszedłem zobaczyć jak się czujesz, nie widziałem Cię wczoraj na meczu – odwzajemnił całusa i udaliśmy się w stronę kanapy
- Oglądałam w telewizji. Źle się czułam. Nadal mam tę obawę, że ktoś mi coś zrobi – wtuliłam się ukochanego
- Ile razy mam Ci jeszcze mówić, że nic i nikt ci już nie zrobi? Słoneczko obiecywałem Ci to. I słowa dotrzymam – pocałował mnie w czółko
- Słuchaj muszę Ci coś powiedzieć. – ścisnęłam dłonie Mateusza – Ja... jestem w ciąży. Z nim. Ja nie byłam świadoma tego co on ze mną robi. Ja nie chciałam.. jeśli.. jeśli coś Ci nie pasuje, zrozumiem to. Dziecko to duży kłopot i obowiązek. Ale nie usunę tego dziecka. Ono nie jest niczemu winne i ..
- Zajmę się Wami. Nigdy Cię nie opuszczę. Was. – dotknął mojego brzucha – To dziecko , jeśli zechcesz będę nazywał swoim. Nie ważne że to on ci zrobił. Masz racje, dziecko nie jest niczemu winne. Wszystko będzie dobrze. – przytuliłam się do niego najmocniej jak potrafiłam i wyszeptałam krótkie, ale jak bardzo znaczące „dziękuję ". Odchyliłam głowę do tyłu i pocałowałam Mateusza. Nie wiedziałam jak to będzie. Strasznie bałam się przyszłości. Jestem jeszcze taka młoda. Dziecku będę, a raczej będziemy musieli poświecić bardzo dużo czasu. Jak sobie poradzę, jako młoda mama? Czy to wyzwanie mnie przerośnie? Ale dam radę. Nie wiem co by się działo muszę dać. Musimy.
- Słuchaj muszę lecieć. Dasz sobie radę? Pamiętaj, że musisz uważać, jeśli czegoś potrzebujesz to wiesz co robić. Będę na hali, numer telefonu masz, a w razie jak nie odbiorę to masz tu numer do Kłosika, dziś rano jak z nim rozmawiałem, to stwierdził, że jeśli będzie trzeba to pomoże. – położył na stoliku karteczkę z numerem Karola.
- Jesteś kochany, dziękuję, ale jeszcze nie jestem beczką, mogę się swobodnie poruszać i jeśli będzie mi czegoś brakowało to pójdę po prostu do sklepu – uśmiechnęłam się do Mateusza i położyłam dłoń na jego
- Ja wiem skarbie, ale wolałbym żeby ktoś Cię miał na oku, a Karol dziś nie ma treningu.
- Dlaczego?
- Wspominał, że chyba mu się kciuk naruszył czy coś takiego i wiesz jak tu odbijać piłkę czy coś?
- Aha, no dobrze, to idź już – pocałowałam go w policzek, a on odwzajemniając go wyszedł na trening.
*** godzinę później ***
Nie wiem co ze sobą zrobić. Jest taki słoneczny poranek , a ja boję się wyjść. Chyba nie musze pisać dlaczego? Zjadłabym coś.
*zaglądam do lodówki*
Szit ! Lodówka świeci pustkami. Hmm... zrobię listę i wyślę Matiego po zakupy. O i to jest dobry pomysł. Albo nie. Czas się przełamać. Pójdę sama. Wzięłam różową kwadratową karteczkę do ręki, mój ulubiony długopis przywieziony z Polski i zaczęłam pisać potrzebne rzeczy do kupienia. Jak się okazało było tego całkiem całkiem sporo. Gdy już wymieniłam wszystko, wysłałam smsa do Mateusza, że idę sama do sklepu. Ubrałam buty, wzięłam torebkę, portfel i wyszłam z pokoju.
*** oczami Mateusza ***
- Ej stary, ktoś do Ciebie napisał ! – krzyknął z ławki Karol, który trzymał mój telefon w ręce. Szybko podbiegłem i przeczytałem wysłanego przez kogoś smsa.
- Jasny gwint, no co za uparciuch ! – Lekko przejechałem palcami po ekranie mojego telefonu, ruchem takim jakbym chciał go uderzyć, tylko lżej.
- Kto to? Co napisał? – zapytał Kłosik
- No Monika, napisała, że idzie sama do sklepu. Kurna, gdybym mógł to bym z nią poszedł.. no zasrane treningi – splotłem ręce za głową
- Ej ej ej, a od czego masz mnie? – wstał z ławki , pokazał na siebie i chytrze się uśmiechnął
- Jezu stary, mógłbyś?
- No pewnie, co za problem. Pójdę jej pomóc w tych zakupach, wrócimy do domu i obiecuję, że nic jej się nie stanie. No problemo kolego ! – poklepał mnie po plecach i zaśmiał się
- Mateusz ! Co to za pogadanki? Już na trening ! – krzyknął z dala Stefek
- Już trenerze, już ! – odkrzyknąłem – dzięki stary, wiszę Ci przysługę. No to cześć. Ale pamiętaj w jakim stanie ona jest, ma jej włos z głowy nie spaść ! – poklepałem go lekko po ramionach i poszedłem kontynuować trening.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 21, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dwa SercaWhere stories live. Discover now