Rozdział 2 : Lepsze zapoznanie i wyjście ze szpitala

565 43 81
                                    

Z góry chciałam przeprosić, że nie było tak długo rozdziałów. Będą się pojawiać w weekendy i czasami postaram się wstawić w tygodniu ale szkoła i te sprawy rozumiecie chyba XDDD Chciałam bardzo mocno podziękować Kakisiel'owi chyba dorze napisałam jak coś to się upomnij w kom. . Ale już nie przedłużam, i życzę miłego czytania ^^ .

- Bo... Ja... ( Ja chce na kebaba ! XDD )

~ Prowadzi : 3 Osoba

- Ja nie wiem czy to dobry pomysł, żeby twój Ojciec mnie wypisywał ze szpitala... - Odpowiedziałaś łamliwym głosem w sumie to nie ma się co dziwić nikt z Twojego klanu Cię nie szanował, kiedy przechadzałaś się ulicami wytykali Cię palcami i posyłali złowrogie spojrzenia a inni byli przestraszeni ale o co chodzi ? No właśnie nie wiesz... I może się nigdy tego nie dowiesz...

- Ehh... Słuchaj... Jesteśmy w Akademii a ty jej nie możesz odpuszczać to jest nasz 1 rok a ty masz zamiar siedzieć w szpitalu cały ten czas ? - Odpowiedział na twoje zakłopotanie ale w jego głosie dało się wyczuć lekkie poddenerwowanie nie można się mu dziwić jego koleżanka która jako jedyna zachowuję się przy nim normalnie ma zamiar siedzieć w szpitalu cały czas kiedy on będzie zdawać akademie. - jesteś jedyną dziewczyną która się tak jakoś no... Dziwnie przy mnie nie zachowuje... Julio ! Wróć ze mną do Akademii !

- Jaki Romeo z Ciebie się zrobił... - Powiedziałaś chlipiąc przy tym. Po chwili się uspokoiłaś i dokończyłaś. - Ehh... Nie chodzi o to, że nie chce wracać do Akademii bardzo się cieszę, że w końcu będę mogła do niej uczęszczać tylko, że... - Nie dane było ci skończyć zdanie bo Kaszalot ci w tym przerwał ( nosz... ;-; )

- ...Tylko, że nie masz się gdzie podziać ? Nie martw się tym rozmawiałem z Hokage dostałaś dom na głównej dzielnicy twojego klanu ( =^^= ). Mam nadzieje, że się cieszysz ? PRAWDA ??? - Na ostatnie słowo ,, PRAWDA ??? '' mocno nacisną co wywołało gęsią skórkę na tobie.

< Tak trochę strasznie... > - Odpowiedziałaś szeptem mając nadzieję, że tego nie usłyszy, ale los chciał inaczej . ;-;

- Nie masz się czego bać ^^ ! - ( nie ma to jak drzeć pape w szpitalu ... ) XDDDDDD - Ale widząc twoja minę wnioskuję, że jednak się cieszysz? - Nawet tego nie zauważyłaś ale miałaś na twarzy soczyste rumieńce i lekki uśmiech. On tylko na to się uśmiechną i zaśmiał.

- O tak, bardzo się cieszę, że będę mogła wrócić do nowego domu i do Akademii ! Ale mam do Ciebie taką małą prośbę... - Na początku zdania byłaś lekko podekscytowana ale pod jego koniec ściszyłaś głos. Dlaczego ? Nigdy nikogo nie prosiłaś o nic. Wszystko robiłaś na własną rękę. Było ci strasznie głupio ale Kaszalot chyba tego nie zauważył.

- Pod jednym warunkiem... Ale mów o co chodzi. - W jego oku było widać błysk. Nie wiedziałaś czego chce w zamian. Może jakąś rzecz ? Nie wiadomo

- Ehh... Trochę mi głupio o to pytać ale.... Czy mogła bym z tobą potrenować ? Słyszałam, że bardzo dobrze sobie radzisz w Ninjutsu ( Jakoś tak się to czyta chyba ? Jak coś to piszcie w kom ;-; ) i Taijutsu... Więc pomyślałam, że jak wyjdę ze szpitala to czy moglibyśmy razem potrenować ? - W twoim głosie dało się wyczuć zażenowanie, ale co poradzisz jak chcesz się więcej nauczyć a on jest jedyną osobą która nie dość, że coś potrafi to i się z tobą przyjaźni ( Aczigmęt Get ! ). Błądziłaś wzrokiem po jakże interesującej białej podłodze. Nie lubiłaś szpitali. Miałaś z tym złe wspomnienia...

Kiedy byłaś mała twój Ojciec się na ciebie bardzo zdenerwował nawet nie wiedziałaś za co, kiedy Cię uderzył nie wytrzymałaś wbiegłaś do toalety po czym wyjełaś srebrną żyletkę z czarnej szufladki. Postanowiłaś, że chcesz umrzeć nie jesteś nikomu do szczęścia potrzebna. Po kilku cięciach na nadgarstku straciłaś przytomność. Nie musiałaś długo czekać bo białe światło raziło twoje oczy kiedy je otworzyłaś nikogo z rodziny nie było przy tobie chyba mieli nadzieję, że umrzesz. Po chwili przyszedł lekarz, i zawołał rodziców nie wyglądali na zbytnio przejętych wręcz przeciwnie, na oburzonych i zawiedzionych, że przeżyłaś... Udawali, że są strasznie szczęśliwi tym, że przeżyłaś, Lekarz się na to nabrał ale ty nie. Kiedy on opuścił sale Twoi rodzice posłali ci tylko złowrogie spojrzenie a twoja matka widząc twój smutny wzrok tylko prychnęła i wyszła to samo zrobił twój Ojciec... Od tej pory nienawidzisz szpitali....

✖ Od przyjaźni do Miłości - ✖ Kakashi x Reader ✖Where stories live. Discover now