Rozdział 7 : Pojedynek

412 34 112
                                    

Jeszcze mała notka ! W tym rozdziale - jego pisaniu - pomagała mi moja mentorka Tenebris-Uchiha ! Dziękuje Ci bardzo mocno :3 

Prowadzi : Reader 

Jak co dzień obudziło mnie pikanie budzika. Otworzyłam lepiące się oczy mrugając nimi kilkakrotnie by przyzwyczaiły się do jasnego światła wpadającego przez okno znajdujące się w moim pokoju. Ruchem ręki wyłączyłam urządzenie podnosząc się do pozycji siedzącej, przeciągnęłam się słysząc chrupanie niektórych kości po czym przetarłam leniwie nadgarstkiem zaspane oczy. Zaczęłam rozglądać się dookoła ale nic nie znalazłam, żadnego Kakashi'ego ani żadnej innej siły nieczystej która wyciągnęła by mnie z łóżka. Głośno westchnęłam po czym spuściłam obie nogi tak, że wisiały w powietrzu - nie dosięgam do podłogi kiedy siedzę na łóżku. Zeskoczyłam z niego drapiąc się po głowie i szukając szafy w której były moje rzeczy, kiedy w końcu ją znalazłam otworzyłam ją szeroko wyjmując z niej [ kolor ] luźną koszulkę i [ kolor ] krótkie spodenki. Obróciłam się na pięcie po czym wyszłam z pokoju kierując się do łazienki przy mojej sypialni, złapałam za klamkę pociągając ją w dół po czym weszłam do pomieszczenia. Westchnęłam głośno przypominając sobie,  że będę musiała spędzać kolejny dzień życia z wspaniałym nauczycielem który będzie gadać jak zwykle o 'historii Shinobi wioski ukrytego Liścia',  genialnie.  Wracając.  Weszłam do pomieszczenia po czym zarzuciłam z siebie piżamę by przebrać się w świeże ubrania.  Kiedy już byłam ubrana podeszłym do umywalki na której stał mój kubek z szczoteczką i pastą do zębów.  Umyłam zęby,  po czym wyjęłam z szafki obok szczotkę którą uczesałam swoje [ długość i kolor ] włosy.  Odłożyłam ją na miejsce po skończeniu czynności,  po czym wyszłam z pokoju wrzucając piżamę przy okazji przez otwarte drzwi do mojego pokoju.  Zeszłam powoli po schodach przypominając sobie ostatni upadek którego nie chciała bym znów przeżyć,  kierując się do kuchni.  Stanęłam w salonie po zejściu z diabelskich drewnianych stopni oglądając się za moją sakwą na kunai'e i shurikeny.  Zaczęłam zmierzać w kierunku mojej kanapy ale oczywiście ze mnie jest straszna łamaga i musiałam się przewrócić.  Ale po co upadać na miękką sofę gdy można zrobić plaskacza o 'lśniącą' podłogę.  Jaka ona CUDNA.  Warknęłam głośno gdy nagle usłyszałam głos Yûki.

- * ha ha ha! To było piękne przyłożenie!  Nadawała byś się do footballu wiesz? *

- Proszę....  Nie dobijaj mnie...  -  Podniosłam twarz z zimnej podłogi masując ją dłońmi.  -  Auu..  Boli.

- * Nie mazgaj się dzieciuchu...  Czas do szkoły.  A no i trzeba coś zjeść,  nie czekaj...  Ty nic nie masz poza suchym chlebem *

- No nie!  Miał wczoraj iść na zakupy!  No.  Przy najmniej nie będzie mi żadną pastą jajeczną jechało z ust.  -  Lekko się uśmiechnęłam po czym wstałam otrzepując swoje ubrania z kurzu. Skierowałam się do kochnio-jadalni wyjmując z półki chleb.

- Walić to -  Powiedziałam patrząc się na bochenek po czym wbiłam się w niego z wielką rozkoszą.  -  Ooo tag...  Mmm... Dopre wjeż ? -  powiedziałam z pełnymi ustami gryząc kawałki pokarmu.

- * Jesteś obrzydliwa...  *

- Dzięki.  Zawsze to chciałam usłyszeć od kogoś.  -  Odpowiedziałam sarkastycznie połykając wcześniej pogryziony chleb. -  Mmmm...  Ale ogólnie to zastanawiam się co będziemy dziś robić w szkole.  A ty?

- * Ja?  Ja się zastanawiam kiedy znów zobaczę zazdrosnego Kakasza...  *

- C-co?  -  Właśnie brałam kolejny kęs bochenka lecz gdy usłyszałam to pytanie to się zakrztusiłam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 06, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

✖ Od przyjaźni do Miłości - ✖ Kakashi x Reader ✖Where stories live. Discover now