Rozdział 6 : Zirytowany i Smutny Kakashi

299 24 9
                                    

Prowadzi : Kakashi

Pożegnałem się z [ Imię ] i Obito po czym miałem zamiar ruszyć do domu ale coś mi mówiło bym został i zobaczył co się stanie po między nimi. Wskoczyłem na gałąź drzewa znajdującego się dość blisko jeziora w którym była [ kolor ] włosa i ta łamaga. W niektórych momentach ledwo co wytrzymałem zwijając się z śmiechu, jednak jedna scenka przykuła moją uwagę. Mam na myśli to, że Obito przytulił [ Imię-czan ] od tyłu, na co lekko się zdenerwowałem. Sam nie wiem dlaczego krew mnie zalewa kiedy widzę innych chłopców w jej towarzystwie. Nagle Obito obrócił [ Imię ] przodem do siebie i objął jej poliki swoimi rękoma i...

~ CZY ON JEJ WŁAŚNIE WYZNAŁ MIŁOŚĆ !? ~ krzyknąłem w myślach zirytowany. Otworzyłem szeroko oczy nie mogąc uwierzyć w to co usłyszałem, moje ręce wraz z całym ciałem zaczęły niekontrolowanie drżeć ze złości jak i smutku. Kiedy usłyszałam te 2 słowa wychodzące z ust Obito coś trafiło wprost w moje serce, co się ze mną dzieje ? Czemu tak reaguje ? Przecież ... to moja przyjaciółka.

Z moich oczu spłonęła samotna łza którą szybko wytarłem rękawem mojej koszulkę. Zwinnie zeskoczyłem z drzewa kierując się na pole treningowe, zimny wiatr przeszywał moje szare włosy, lekkie ubrania falowały na wietrze a łzy leciały za mną. Biegiem tak szybko jak mogłem, głowę miałem spuszczoną przez co nie widziałem gdzie idę, ale wiedziałem dobrze gdzie skręcić, gdzie iść. Mój ojciec czasami robił mi testy na orientację z przepaską na oczach. Biegłem ile mi sił w nogach aż do czasu kiedy uderzyłem jednocześnie w coś miękkiego jak i twardego. Zachwiałem się po czym upałem na chłodne podłoże. Nie patrzyłem w górę, nawet nie chciałem ponieważ wiedziałam bardzo dobrze czyją czuje chakre. Był to mój ojciec. Znów zacząłem drżeć lecz tym razem nie ze złości lecz ze strachu przed jego reakcją, moje serce przyspieszyło wraz z oddechem. Oddychałem głośno, ciężko i niekontrolowanie, czekałem na... Sam nie wiem. Złość, gniew a może ulitowanie nad bezbronnym dzieckiem. Kiedy w końcu odchrząkną znacząco wzdrygnąłem się.

- Kakashi... - powiedział mi bardzo dobrze znany głos. Na szczęście moje ubrania wyschły z czego jestem jedynie zadowolony, nie będzie mnie wypytywał szczegółowo... O dziwo nie był to głos zdenerwowanego Ojca chcącego Cię zabić wręcz przeciwnie. Był to łagodny głos pełen ulgi, był ciepły, taki którego mógł bym słuchać całego dnia. - Kakashi ! Szukałem Cię, od kąt nie wróciłeś do domu po Akademii. Gdzieś ty się podziewał drogie dziecko... ? - Pytając się przykucnął przy mnie podnosząc do góry bym stanął po czym zamkną mnie w swoim żelaznym uścisku gładząc ręką po plecach.

- J-ja... ? No bo ja... Ja b-byłem z p-przyjaciółmi na dango... - Wyburczałem drżącym głosem pociągaj nosem.

- Dziecko... Następnym razem uprzedzaj mnie o wyjściach na dłużej. Chciałem Cię poinformować, że jutro wyruszam na dość długą misje z moimi kolegami. Zostaniesz sam na około tydzień. Przynajmniej tak przewiduje czcigodny trzeci ( hokage ). Wyruszam jutro z rana... - powiedział z lekkim smutkiem w głosie odchylając mnie od siebie bym spojrzał w jego ciemne oczy. Pociągnąłem jeszcze raz nosem i wytarłem rękawem spływającą po moim poliku samotną łzę po czym podniosłem głowę i odważyłem się spojrzeć w jego oczy. - Ehh... Co ja z tobą mam...

Powiedziawszy to wstał podając mi rękę bym ją złapał. Zrobiłem to z chęcią na co on się zaśmiał, zaczęliśmy zmierzać w kierunku naszego domu. Przez drogę nie mogłem przestać myśleć o [ Imię ] i Obito... Ta scenka, nie chciała wyjść mi z głowy... Szedłem zamyślony aż do momentu kiedy mój Ojciec nie zaczął mnie szturchać w ramię.

- Nad czym tak myślisz? Hmm? - Spytał ciepłym głosem a no ja potrząsnąłem przecząco głową wybudzając się z "transu'

- Nad... Kolejnym dniem... - Skłamałem zaciskając ręce w pięści.

- Oh ! Przypomniało mi się, jutro będziecie mieć walkę bez broni oraz żuty shuriken'ami. Będą sprawdzać ile się nauczyliście na lekcjach i czy trenujecie coś po za zajęciami. - Zaśmiał się gdy zobaczył, że przełykam głośno ślinę. Położył żwawym ruchem rękę na moich szarych włosach i je poczochrał.

- Nie martw się ! Przecież umiesz to i to. Wszak jesteś moim synem. - Szeroko się uśmiechnął przymykając oczy na co odwzajemniłem się także lekkim uśmiechem, po czym oboje się zaśmialiśmy. Nagle do myśli przyszedł mi iście szatański plan, mam nadzieje, że nauczyciel będzie kazał mi walczyć z tą łamagą. Jak sama nazwa wskazuje "łamaga" nic nie potrafi, widziałem jak walczy. Pokonam go jednym uderzeniem, a [ Imię ] zobaczy moją siłę i porzuci tego idiotę... A może Obito będzie w gorszym stanie... I trafi do szpitala ?

W między czasie nawet nie zauważyłem kiedy dotarliśmy do domu. Mój Ojciec przepuścił mnie w drzwiach i kazał iść spać gdyż podobno nie wstanę rano by iść do Akademii na co ja tylko przewróciłem oczami. Zdjąłem buty, i szalik który był lekko wilgotny od moich łez spowodowanych przez parkę po czym powiesiłem go na wieszaku a sam udałem się na do łazienki by się ogarnąć. Po drodze zawitałem także do mojego pokoju by zabrać z niego moją piżamę, wszedłem do białego pomieszczenia z prysznicem, umywalką, lustrem wiszącym nad nią, oraz innych pierdołach. Zdjąłem z siebie dzisiejsze ubrania wraz z maską po czym wszedłem do kabiny prysznicowej zamykając za sobą drzwi by woda nie wyleciała na podłogę, odkręciłem ciepłą wodę która momentalnie uderzyła o moje ciało na co ja lekko się wzdrygnąłem, ciepło dawało mi boską ulgę. Stałem chwilę myśląc dalej o [ kolor ] okiej i Obito co jakiś czas waląc pięścią w ścianę. Odetchnąłem z ulgą ponieważ gorąca woda mnie uspokajała, ogarnąłem się i zacząłem się myć zmywając dzisiejsze wypociny. Kiedy skończyłem otworzyłem drzwi z powrotem wychodząc na zimną podłogę na co lekko się wzdrygnąłem ale szybko moje ciało się przyzwyczaiło od temperatury panującej poza kabiną. Westchnąłem dość głośno po czym zacząłem wycierać się ręcznikiem, a kiedy skończyłem przewiązałem go wokół pasa. Wyjąłem szczoteczkę i pastę z dolnej szafki pod umywalką i zacząłem myć zęby. Po skończeniu wyplułem pastę z ust, odkręciłem kran i nalałem na ręce trochę wody by umyć twarz jak i jamę. Po skończeniu czynności przeczesałem ręką włosy patrząc w lustro i założyłem maskę, chwilę później spojrzałem na leżącą na podłodze piżamę po czym kucnąłem i ją zabrałem. Odwinąłem ręcznik i założyłem luźne spodnie oraz koszulkę, po czym otworzyłem drzwi od pomieszczenia wrzucając brudne ubrania do kosza na pranie. Skierowałem się do swojego pokoju krzycząc jeszcze Ojcowi "Dobranoc! " na co on odpowiedział mi tym samym, otworzyłem drzwi przechodząc przez nie ale nich nie zamknąłem tylko przymknąłem. Rzuciłem się wykończony na łóżko, nie chciałem już myśleć, ale nie mogłem wyrzucić z głowy tej scenki... Gdy Obito wyznaje miłość [ Imię ]... W sumie to nie wiem czemu tak reaguje...Przecież to nie moja sprawa z kim się zadaje, ale... Nie mogę... Za dużo tego na dziś... Muszę odpocząć, iść spać. Podniosłem się do pozycji siedzącej, i podniosłem kołdrę na której przed leżałem. Ułożyłem się wygodnie przewracając na prawy bok wpatrując się w ścianę. Przez myśl jeszcze raz przeleciał mi piękny uśmiech [ kolor ]włosej po czym moje oczy same się zamknęły i poszedłem spać.

________________________________________________

Ohayo Naleśniory !

Mały rozdział z Kakasi'ego. Już niedługo będzie kolejny... Hehehe... Czekajcie, już niedługo !

Do następnego rozdziału ! BYE ! 

✖ Od przyjaźni do Miłości - ✖ Kakashi x Reader ✖Where stories live. Discover now