Wstałem.
Wszystko mnie boli.
Nie wiem która godzina.
Nie wiem czy jest dzień czy noc.
Czuję się jak jakiś wariat.Spojrzałem na Ashtona, chłopak najwyraźniej spał. Przekręciłem się na plecy i wlepiłem wzrok w biały sufit. Nie jestem mutantem. Jestem normalny. Mam takie same prawa jak wszyscy inni...
Moja głowa była pełna myśli, usłyszałem skrzypienie łóżka. Powoli odwróciłem się w stronę hałasu a moje oczy spotkały się z jego brązowymi.-No witaj - uśmiechnął się.
-Hej, jak ty możesz być taki szczęśliwy siedząc tu tyle czasu?- zapytałem przekrzywiając głowę w lewo.
-Nooooo użalanie się nad sobą tylko pogarsza sprawę a takie optymistyczne podejście jeszcze nikogo nie zabiło - zaśmiał się.
-Przypominasz mi Agnes. Jesteś jej męską wersją.
-Kto to jest Agnes? - zapytał brązowooki marszcząc brwi.
-To moja przyjaciółka z sierocińca.
-Jesteś z sierocińca? - zapytał zdziwiony.
-No a nie wspominałem? Wybacz wyleciało mi z głowy, a nie pytałeś - zaśmiałem się.
-Ja normalnie zostałem zabrany z domu od rodziców...Nie przeszkadzało im, że ich syn jest pół kotem.
-Moim tak...
-Wiesz co...Zagramy w 20 pytań? Poznamy się lepiej - powiedział spoglądając na mnie z nadzieją.
-Okay zaczynaj - zgodziłem się.
-Dobra yyy jak masz na nazwisko?
-Tomlinson a ty?
-Dłuższego się nie dało? - zaśmiał się -Irwin- dodał po chwili.
-Twój ulubiony kolor?
-Czerwony
-Serio? Mój też - zaśmiałem się przybijając z nim "żółwika"
-Masz albo miałeś jakieś hobby?
-No nie wiem czy to mogę nazwć hobby ale lubię śpiewać.
-Ty wiesz, że ja też. Jak tak dalej pójdzie to zaczne się zastanawiać gdzie się podziewałeś przez całe moje życie, bratnia duszo. - zaśmiał się.
***
-No to ostatnie pytanie należy do ciebie- powiedział Ash siadając na łóżku.
-Masz drugie imię? - zapytałem po chwilowym namyślę.
-Obawiałem się tego pytania. Moje drugie imię jest masakryczne- powiedział ciągnąc się za czarne kocie uszy.
-Nie przesadzaj...Moje jest gorsze.
-Nie ważne jakie jest twoje, moje jest sto razy gorsze. Dobra, możesz pierwszy? - uśmiechnął się.
-Wiliam...- powiedziałem cicho ponieważ nie lubiłem swojego drugiego imienia.
Ashton tylko krótko się zaśmiał.
-Nie jest najlepiej ale tak źle jak u mnie też nie jest
-To mów wkońcu bo jestem ciekawy. - powiedziałem zniecierpliwiony.
-Fletcher...-powiedział jeszcze ciszej niż ja.
-Cooooo? - zacząłem się śmiać.
-No mówiłem! - powiedział po czym również się roześmiał.
Szczerze nie sądziłem, że nawet tu znajdę kogoś tak pozytywnego jak Ash.
Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi na co oboje z Ashtonem obróciliśmy głowy w stronę dźwięku.
Drzwi uchyliły się a my usłyszeliśmy znajomy już nam głos Matt'a.
-Karmienie - rzucił po czym odsunął się i zostawił otwarte drzwi.
Ash poprostu się zerwał i pobiegł w nieznanym mi kierunku. Postanowiłem, że pójdą w jego ślady. Więc trochę zdezorientowany wstałem z łóżka i wyszedłem przed "pokój".
Spojrzałem na Matt'a który nacisnął jakiś żółty przycisk na ścianie.-Lepiej biegnij za nim.- zaśmiał się wrednie.
Zanim zdążyłem się zoorientować oco chodzi, rozległ się dziwny dźwięk, po chwili wszystkie drzwi w przedziale się otworzyły. Wszyscy wyszli na korytarz i tak samo jak mój wspólokator zaczęli biec w obcym mi kierunku.
Zrezygnowałem z pogoni za nimi i poprostu zawróciłem do "pokoju". Matt zamykając za mną drzwi rzucił tylko "Jak wolisz" i odszedł.
Jakieś w przybliżeniu pół godziny po zdarzeniu, drzwi się otworzyły i do środka wszedł Ashy.
-A ty czemu nie poszedłeś? - zapytał zdziwiony.
-Niby gdzie?
-No na stołówke?
-Ta pogoń była na stołówke? - zdziwiłem się jeszcze bardziej.
-A co myślisz, że oni się tu martwią czy wszyscy dostaną? Jak ktoś umrze z głodu to mają problem mniej.
-Dlaczego odrazu nas nie zabiją?
-Jesteśmy eksperymentami do eksperymentów. A myślisz, że poco nas tu trzymają?
-W sumie...
-Wogóle to przewidziałem to, że nie przyjdziesz i zgarnąłem ci bułke- zaśmiał się wysiągając średniej wielkości bułke z kieszeni bluzy.
-Łap- powiedział i rzucił ją w moje ręce.
-Dzięki
-Nie ma za co. Smacznego
***
Leżałem na łóżku wgapiając się w sufit. Bo co innego mi zostało? Telefon zostawiłem w spodniach które musiałem oddać a mój obecny czarny "kombinezon" niestety kieszeni nie posiadał, nawet jakby cudem udało mi się go przemycić.
-Ash?- zapytałem podnosząc się z pozycji leżącej.
-Tak?
-Jak ty tu siedziałeś rok sam? Skoro ja wariuje siedząc z tobą...
-To nie tak, że siedziałem sam, znaczy czasem na jakimś eksperymencie pogadałem z innymi, mam tu kumpli. Kiedyś cię z nimi poznam. Na początku jest ciężko wiem, ale dasz radę.
-W sumie masz rację. Jestem nawet w lepszej sytuacji niż ty byłeś, bo ja przeszedłem z zamknięcia w zamknięcie...
-Nooo to powinno pójść ci lepiej! Zobaczysz przyzwyczaisz się - powiedział uśmiechając się promiennie.
-Jesteś niesamowity wiesz?
-Wiem - powiedział a potem oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Skromnością nie grzeszysz
-A to to cecha wrodzona.
***
Wpadłem w koło błędnej rutyny. Gapienie się na sufit, rozmawia nie z Ashtonem i spanie. I tak codziennie.
Wszystko było "normalnie"...
Do czasu...
____________________
Wiecie co? Nie mam weny ;-;
Zastanawiał się czy by tego nie zawiesić...Do następnego? xxx
![](https://img.wattpad.com/cover/86419713-288-k655034.jpg)
YOU ARE READING
W zamknięciu ✔
Teen FictionTo wszystko działo się zbyt szybko... Przed chwilą miałem przyjaciół i pozorną wolność a teraz siedzę zamknięty jak jakieś zwierzę, za które pewnie mnie uważają... Tak ma wyglądać moje życie? W zamknięciu? ("Inna" część druga.)