Rozdział 6

509 39 6
                                    

Oczami Lou 👀

Do pokoju wróciłem sam. Było mi strasznie dziwnie bez Ashtona. Tak cicho...Samotnie.
Położyłem się na łóżku i zacząłen rozmyślać. Ciekawe czy Harry i Agnes jeszcze o mnie pamiętają... Chciałbym się z nimi jeszcze zobaczyć...
Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

Oczami 0021 👀

Siedziałam na ławce przed placówką. Kiedyś lubiałam przesiadywać tu sama godzinami ale ostatni raz byłam tu z Louisem i strasznie mi go brakuje, z resztą nie tylko mi...
Harry też chodzi smutny a przecież nie ma go z nami zaledwie trzy miesiące a może aż trzy...
Wstałam z ławki bo zaczęło się robić zimno i weszłam do ośrodka. Szłam przez korytarz z kapturem na głowie i wzrokiem wlepionym w podłoge. To nie mogło się skończyć dobrze...Już po chwili poczułam, że na kogoś wpadam i zanim zdążyłam zaaragować upadłam tyłkiem na podłoge. Stanowczo za dużo wpadam na ludzi...
Zdjęłam kaptur i uniosłam wzrok

-O matko przepraszam- zaśmiał się wesoły blondyn podając mi ręke.

-W porządku...- rzuciłam i chciałam odejść.

-Hej! Zaczekaj, stało się coś? Ty jesteś...?

-0021 miło mi...

-A no tak! Jestem 0034 kiedyś chyba dyrektor kazał mi coś ci przekazać i byłem raz u ciebie...Już pamiętam. Dlatego cię kojarze. Ej ale jesteś mega smutna co jest? - zapytał patrząc na mnie swoimi niebieskimi oczami.

-Tak, ja też pamiętam...A to to długa historia - uśmiechnęłam się smutno.

-Mam czas - powiedział również się uśmiechając.

-Ehh...Dobra chodź...

Czułam, że 0034 nam pomoże, jeszcze nie wiem jak ale emanował niesamowicie pozytywną energią i chciałabym go wtajemniczyć w naszą "małą paczkę".
Dochodząc do pokoju powiedziałam blondynowi aby usiadł gdzieś a ja zaraz wrócę.
Podbiegłam do pokoju loczka i otworzyłam drzwi tak żeby móc się przez nie wychylić.

-Har...O Hej Luke...W sumie nawet lepiej...Harry, Luke chodźcie do mojego pokoju!- rzuciłam i odbiegłam zanim zdążyli jakolwiek zaaragować.

Wpadłam do pokoju gdzie siedział już niebieskooki a po chwili dołączyli do nas Luke i Harry.

-Okay...Co się dzieje? - zapytał Harry.

-A więc...Usiądźcie- powiedziałam.

Luke usiadł obok mnie na oknie a Harry na łóżku.

-A więc chłopaki. To jest 0034 - powiedziałam wskazując na uśmiechniętego blondyna siedzącego na krześle przy biurku.

Loczek wstał i podszedł do 0034 przybijając mu piątke.

-Harry - przedstawił się.

Po chwili Luke zrobił to samo.

-Ja jestem Agnes jakbyś przypadkiem niewiedział- uśmiechnęłam się.

-A właśnie...Prócz numeru to jak się nazywasz? -zapytał Harry.

-Niall - powiedział z uśmiechem.

-Niall? To chyba nie jest angielskie imię - zdziwiłam się.

-Jestem z Irlandii. Przeprowadziliśmy się tu lata temu - zaśmiał się. -Ale wy wszyscy tacy przymuleni...Co się stało?

-Nasz przyjaciel... No był troche wyjątkowy...-zaczął Harry.

-I zabrało go labolatorium...-skończyłam.

Oczy blondyna rozrzeszyły się a my powoli zaczęłiśmy opowiadać cała historie.

Koniec z użalaniem się.

__________________

Hii

Niesprawdzony.

Jak przeczytałaś/eś to zostaw komentarz i gwiazdkę. Chce wiedzieć czy kogoś to jeszcze interesuje...

Do następnego xxx

W zamknięciu ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora