◀(Rozdział 8)▶

1.2K 139 123
                                    


Właśnie zdążyłem się ubrać, gdy zadzwonił dzwonek. Przeczesałem wilgotne włosy palcami, a ręcznik rzuciłem na pralkę po czym na bosaka pobiegłem otworzyć drzwi.

- Hej, Newt! Co tak wcześnie?

Przyjaciel spojrzał na mnie zamyślony po czym odpowiedział:

- Chciałem najpierw z tobą pogadać.

Otworzyłem szerzej drzwi przepuszczając go obok siebie. Usiadł na wysokim, kuchennym krześle i powiedział:

- Thomas, opowiedz mi o Labiryncie.

Zamarłem wpół kroku.

- Coś się stało? - zapytałem - Newt czy ty... - nie dokonczyłem ponieważ wszedł mi w zdanie:

- Miałem sen - powiedział cicho - śniło mi się, że byłem w Labiryncie, że żyłem między ogromnymi murami z których nie było wyjścia. - potrząsnął głową - Ty też tam byłeś. Nie tylko ty. Było tam nas wielu, ale nikogo nie mogłem rozpoznać. Wszyscy mieli rozmazane twarze oprócz ciebie - spojrzał mi w oczy.

- Newt...

- Wiem co powiesz i... I chyba masz rację to tylko głupi sen, ale w tym śnie coś nas łączyło. - zaśmiał się nerwowo. - Nie wiem co i możesz to uznać za szaleństwo, ale to jak na mnie patrzyłeś... To jak ja patrzyłem na ciebie... To nie było normalne. To znaczy w tym śnie... Rozumiesz prawda? To głupie wiem.

Nie było normalne... Dla niego to nie było normalne.

- Newt posłuchaj - zacząłem, stając przed nim. Musiałem się wreszcie zebrać na odwagę i mu wszystko wyznać.

- Nie było tematu, Tommy. - uśmiechnął się i wstał - Nie było tematu. To głupi sen jakich setki. Raz mi się śniło, że zeskoczyłem z wysoka i przez to kuleję, albo, że...

Szybko zbliżyłem się do niego i przycisnąłem swoje usta do jego ust. Sam nie wiem czemu to zrobiłem. Czy dlatego, że nie chciałem usłyszeć o kolejnym śnie, który tak naprawdę był wspomnieniem, czy dlatego, że coś we mnie pękło gdy przypomniałem sobie nas z przed kilku lat.

Położyłem dłonie na jego ramionach, a on o dziwo nie odepchnął mnie, a rozchylił usta zezwalając na pocałunek. Ewentualnie, zaskoczyło go to, że zacząłem go całować i dlaczego je rozchylił. Nie chciałem o tym myśleć. Nie chciałem myśleć o niczym, ale wtedy uderzyła we mnie fala wstydu i zażenowania. On przecież miał dziewczynę, którą kochał, a ja? Ja byłem zwykłym chłopcem z metra. Oderwałem swoje usta od ust Newt tym samym kończąc nasz pocałunek. Odsunąłem się od niego nie chcąc spojrzeć mu w oczy. Odwróciłem się i podszedłem do okna wpatrując się niewidomym wzrokiem w dal. Niepotrzebnie się tu wprowadzałem, niepotrzebnie znalazłem sobie pracę blisko jego pracy, niepotrzebnie zaprzyjaźniłem się z nim na nowo. Mogłem poprosić Minho o to aby przydzielił do Newta kogoś innego.

Nie wiem czego się spodziewałem... Trzaśnięcia drzwiami? Uderzenia? Wyzwisk? Jednak stało się coś innego, coś czego się nie spodziewałem: Newt podszedł do mnie i złapał mnie za łokieć ciągnąc lekko do tylu tak abym się odwrócił. Zwalczyłem chęć wyrwania łokcia i wybiegnięcia z mieszkania, a potem rzucenia się pod pociąg, z mostu, albo chociaż wyskoczenia przez okno.

Stanąłem twarzą do Newta, a on ostrożnie spojrzał mi w oczy. Chciałem odwróci głowę gdy jego dłoń wylądowała na moim poliku. Nie, nie uderzył mnie. Położył swoją dłoń bardzo delikatnie, niepewenie.

- Newt, ja... Purwa! - zakląłem - to nie miało być tak. Ja...

Nie dane mi było dokończyć ponieważ ucieszył mnie w ten sam sposób co ja uciszyłem go kilka minut wcześniej. Z zaskoczenia gwałtownie wciągnąłem powietrze czując jak Newt uśmiecha się przy moich ustach.

Dłoń która spoczywała na moim poliku zsunęła się na szyję, a palce drugiej dłoni wplątał w moje włosy z tyłu głowy. Nie wiedziałem co mam zrobić ze swoimi dłońmi więc dotknąłem klatki piersiowej Newta po czym zsunąłem je w dół, aż zaczepiłem palce o szlufki spodni i przyciągnąłem go bliżej. Nasze biodra i kolana stykały się. Zimny i twardy parapet wbijał się w moją kość ogonową gdy Newt przygniatał mnie do niego. Wcale mi to nie przeszkadzało liczyło się tylko to, co się działo. Liczył się tylko on, jego usta na moich ustach.

Przestał mnie całować opierając czoło o moje czoło, a z moich ust wydobył sie cichy jęk zawodu. Newt spojrzał mi w oczy z lekkim uśmiechem. Mój oddech przyśpieszył jeszcze bardziej. Pragnąłem go. Pragnąłem go tak bardzo jak jeszcze nikogo. Wtedy uśmiech Newta poszerzył się. Nic nie mówiąc złapał mnie za rękę i poprowadził do mojej sypialni. Gdy tylko przekroczyliśmy próg Newt zamknął kopniakiem drzwi, przyciskając mnie do nich całym swoim ciałem. Jego dłonie chwyciły brzeg mojej koszulki, którą ściągnął mi przez głowę. Nie pozostałem dłużny, nie chciałem, aby to on grał w tym wszystkim główną rolę. Kręciło mi się w głowie, kolana uginały się podemną. Spojrzałem mu w oczu i wpiłem się w jego usta całując szybko, namiętnie, zachłannie. Popchnąłem go lekko do tyłu, a on zrobił jeden krok potem drugi i kolejne, aż usiadł na łóżku. Usiadłem na nim okrakiem przygniatając go do materaca. Moje usta zaczęły błądzić po jego torsie tak jak i moje palce. Chciały zapamiętać, każdy szczegół jego budowy, każdy mięsień, każdą blizne. Pragnąłem wynagrodzić mu dosłownie wszystko co go spotkało.

Newt objął mnie swoimi ramionami przekręcając się tak, że po chwili to on siedział na mnie. Jego blond włosy - jeszcze przed chwilą ułożone - sterczały we wszystkie strony. Usta rozciągnięte w szerokim uśmiechu, oczy iskrzące gamą przeróżnych uczuć.

Newt oparł dłonie płasko na moim brzuchu delikatnie gładząc wrażliwą skórę opuszkami palców.

- Newt czy... Czy ty jesteś pewien?

Skinął głową.

- Proszę, Tommy. Proszę.

Zesztywniałem. Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczami. Jak mógł coś takiego powiedzieć? Wspomnienie z przed kilku lat uderzyło we mnie. Poczułem się jakby ktoś wylał mi na głowę wiadro lodowatej wody. Wystarczyło, że pociągnąłbym za spust tego dnia gdy spotkałem go w Denver, a to wszystko nie miałoby miejsca. Odsunąłem od siebie tę myśl. To co było to przeszłość. Ona się nie liczy tak jak i nie liczy się przyszłość. Liczy się tylko teraz.

Już miałam otwierać usta gdy Newt roześmiał się głośno i zaczął mocować się z moim paskiem od spodni. Po chwili poczułem jak zsuwają się w dół moich ud, przez łydki, aż lądują na podłodze. Newt wstał i staną na podłodze w nogach mojego łóżka zdejmując buty, skarpetki i rozpinając swoje spodnie po czym także wylądowały na podłodze. Wszedł na czworaka, przyciskając mnie swoim ciężarem ciała. Zaczął całować mnie w usta, następnie przesuwając się na szyję, a moje dłonie błądziły po jego plecach zsuwając się w stronę pośladków.

- Och Tommy - zamruczał miedzy pocałunkami, a moje palce zacisnęły się na jego tyłku.

Przywarł do mnie mocniej wstrzymując oddech, a z mojego gardła wyrwał się jęk, za który przeklinałem się w myślach. Nic nie mogłem poradzić na to, że tak na mnie działał. Zapragnąłem go jeszcze bardziej, a wszystkie dotychczasowe wątpliwości rozwiały się gdy poczułem, że i on pragnie mnie.

Jego usta znów zetknęły się z moją rozpaloną skóra sunąc w dół mego ciała poprzez tors, aż do brzucha. Uniosłem biodra umożliwiając Newtowi zsunięcie moich bokserek.

____________________________________

Mam nadzieję, że się podoba

PROSZĘ, TOMMY. PROSZĘ. | ✔ ZAKOŃCZONEOù les histoires vivent. Découvrez maintenant