◀(Rozdział 10)▶

1.2K 135 36
                                    

Leżeliśmy wtuleni w siebie jakby od tego miało zależeć nasze życie. Newt muskał mój tors swoimi długimi palcami, a ja wdychałem jabłkowo - miętowy zapach jego włosów.

Boże, czy to się dzieje naprawdę? Wszystko jest takie nierealne, takie odległe jakbyśmy znajdowali się w równoległej rzeczywistości, gdzie nie było Pożogi, DRESZCZu, Labiryntu tylko jesteśmy my.

- Newt, musimy pogadać.

- Tak, wiem. - mówił spokojnie, jednak poczułem jak się spina. - Nie przejmuj się. Porozmawiam z Rachel i powiem jej, że miedzy mną a nią wszystko skończone.

Nie o tym chciałam rozmawiać. Chciałem powiedzieć mu całą prawdę, ale zaskoczyło mnie to co powiedział i w sumie także ucieszyło. Był gotów w zostawić dla mnie dziewczynę?

Już miałem go o to zapytać gdy rozległo się pukanie do drzwi. Nikogo się nie spodziewałem co jeszcze bardziej wzmocniło moje obawy. Modliłem się w duchu, żeby to nie był Minho.

(Newt)

Zerwałem się z łóżka jak oparzony, w pośpiechu wkładając na siebie ubrania. Thomas robił to samo i po chwili obaj wypadlismy z jego sypialni. Przeczesałem palcami zmierzwione włosy akurat w tej samej chwili, gdy dotarł do nas dźwięk wsuwania klucza do zamka.

Spojrzeliśmy z Tommym po sobie. Wyglądał na równie zaskoczonego co zdenerwowanego. Czego się obawiał?

Drzwi nagle stanęły otworem, a w progu pojawiła się dziewczyna z krwiście czerwoną szminką na ustach.

Spojrzała na mnie.

- Newt?

Zna mnie? Skąd? I skąd ma klucze do mieszkania Thomasa? W moim sercu wykiełkowało nieznane mi dotąd uczucie. Zazdrość.

Spojrzałem na niego, a z jego twarzy odpłynęła cała krew. Unikał mojego spojrzenia patrząc to na nią, to na swoje gołe stopy, to na drzwi. Był zdezorientowany, zażenowany i wkurzony. Czyżby się wstydził, że tu jestem?

- Oh nie znasz mnie. No tak. - odezwała się do mnie, uśmiechając przepraszająco. - Mam na imię Brenda i jestem dziewczyną Thomasa. Dużo mi o tobie opowiadał.

Nie słyszałem ostatniego zdania, które wypowiedziała. W głowie krążyły mi trzy słowa "jestem dziewczyną Thomasa". To stąd miała klucze, bo miała do nich prawo. Była jego dziewczyną. Ta myśl wżerała się w mój mózg niczym pożoga. Miałem ochotę krzyczeć do niej, że przez całą noc obracałem jej chłopaka doprowadzając do tego, że krzyczał moje imię! Nie jej, a moje! Ale tego nie zrobiłem. Nie miałem prawa. Byłem rozrywką, miłą odskocznią, urozmajceniem, jednorazową przygodą i tyle.

Spojrzałem na Thomasa raz jeszcze. Był blady jak ściana. Nie patrzył na mnie za to przeszywał wzrokiem Brende.

Chciałem podejść do niego i go uderzyć. Zmazać z jego ust i ciała moje pocałunki, wyrwać z pamięci to co z nim robiłem. Kazać mu odwołać wszystko co mówił o tym, że mnie pragnął od zawsze. Nie zrobiłem jednak nic takiego. Jedyne na co było mnie stać to wyjście stamtąd z podniesioną głową i trzaśnięcie drzwiami.

(Thomas)

Newt patrzył na mnie nienawistnym wzrokiem. Nie mam prawa mieć o to pretensji. Chciał zostawić dla mnie dziewczynę, a tu ni stąd ni zowąd wpada Brenda i nazywa siebie moją dziewczyną!

Mam ochotę ją zabić!

Spoglądam na Newta jak taksuje ją wzrokiem po czym bez słowa rusza do drzwi. Powinienem za nim biec i mu wszystko wyjaśnić jednak nie mogę się ruszyć z miejsca.

- Skąd masz klucze do mojego mieszkania?!

- Oh Thomas daj spokój! Leżały na blacie więc je wzięłam.

Nie wierzę w to co słyszę.

- Tak po prostu śmiałaś wziąć moje klucze i wchodzić tu jak do siebie?

- Co się z tobą dzieje? - zapytała, przystępując z nogi na nogę i spoglądając na mnie podejrzliwie. - Przecież jesteśmy razem.

Wybucham.

- Nie jesteśmy razem, nigdy nie byliśmy i nie będziemy! Nie kocham cię, rozumiesz? To co było wczoraj nic nie znaczyło. - Ranie ją i nie ma na to żadnego usprawiedliwienia. Jestem cholernym klumpem!

Brenda spojrzała na mnie spod powiek. Nie wygląda na urażoną. Albo ją to nie obeszło, albo dobrze to ukrywała.

Zachowałem się jak dupek, którym zresztą jestem. Najpierw przespałem się z nią, a potem rozpływałem się w ramionach Newta.

- Ty i Newt? Wy jesteście razem, tak?

Spojrzałem na nią szeroko otwartymi oczami. Już miałem coś powiedzieć, ale nie byłem w stanie wydobyć z siebie słowa.

- No tak. Przecież już na pustyni coś miedzy wami było, prawda? Myśleliście, że nikt tego nie widział jak na siebie patrzyliście, jak to niby przypadkiem dotykaliście swoich dłoni... jak znikaliście oboje - zamyśliła się. - To dla niego wynalazłeś lek. Zależało ci na tym, aby uratować osobę, którą kochałeś ponad wszystko. A ja myślałam, że kochasz Terese, ale to był Newt. To jest Newt.

- Nie twoja sprawa, Brenda!

- Nie oceniam cię. - Potrząsnęła głową. - Jeśli go kochasz to biegnij za nim i mu to powiedz. Gdybym tylko wiedziała... - Odłożyła klucze na blat i uśmiechnęła się pocieszająco. - Posłuchaj Thomas, chcę abyśmy nadal byli przyjaciółmi. Tylko przyjaciółmi.

Odwróciła się i wyszła.

Nie spodziewałem się takiej reakcji. Nie znałem jej od tej strony.

Posłuchałem Brendy. Założyłem pośpiesznie buty i wybiegłem na ulicę. Nie zaprzątałem sobie głowy zamykaniem drzwi na klucz. Liczyło się tylko to, że za kilkanaście minut wezmę Newta w ramiona i wykrzyczę co do niego czuje. Powiem mu, że z Brendą nic a nic mnie nie łączy. Liczyło się to, że znów poczuję jego usta na swoich ustach. I powiem mu, powiem mu o wszystkim co go spotkało. Powiem mu o nas w Labiryncie. Wezmę go w ramiona i przyrzeknę, że zrobię wszystko, aby odkupić wszystkie te lata, które były dla niego kupą klumpu.

PROSZĘ, TOMMY. PROSZĘ. | ✔ ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now