5. escape

4.3K 447 213
                                    

Yoongi otworzył oczy. Powoli, leniwie, nieśpiesznie, niepewnie. Niepewny swojego otoczenia, niepewny swojego wnętrza, niepewny swoich uczuć, niepewny swoich myśli, niepewny tej sytuacji, niepewny tych dwóch osób, które w tym momencie były najbliżej niego. Mógł poczuć ciepło ich ciał, usłyszeć rytm ich oddechów, niemalże wyczuć tą energię, która płynęła od nich mimo tego, że na razie wciąż spali. Obaj byli tak mocnymi charakterami, o wiele mocniejszymi od miętowowłosego, że ten właśnie strumień nigdy ich nie opuszczał ani na krok.

Min wiedział, że w pewnym sensie ten moment przebudzenia był dokładnie taki sam jak wiele innych, które już przeżył w przeszłości; starał powtarzać sobie to w duchu aby się uspokoić, aby nie wpaść w panikę, aby wmówić sobie, że wszystko było całkowicie normalne, że nic takiego wcale się nie stało. Jednak jedna, fundamentalna świadomość nie pozwalała mu osiągnąć tej częściowej nirwany: do tej pory, to wszystko było tylko z Jungkookiem. Wiele razy budził się czując czyjeś ciepło tuż koło siebie, ale był to Jungkook. Budził się słysząc rytm czyjegoś oddechu, czując płynący obok siebie strumień energii, który zdecydowanie nie należał do niego, czując w powietrzu zapach czyjejś skóry, czyjegoś potu i czyichś włosów, ale zawsze to był Jungkook. Jungkook, Jungkook i tylko Jungkook. Brunet przez tak długi czas był jedynym, który widział Mina w pewnym stanie, który miał pewne prawa do jego ciała i który miał nad nim pewną moc, ale teraz... Teraz Yoongi czuł, że jego pewność co do tego wszystkiego powoli się kruszyła; chwiała się niebezpiecznie i mężczyzna miał wrażenie, że mogłaby w każdej sekundzie na niego runąć, przycisnąć go do ziemi i brutalnie zmiażdżyć jego płuca.

Zeszłej nocy także męczył się z podobnymi myślami. W pewnym momencie myślał nawet, że za moment rozpłakałby się, przyciskając mocno twarz do poduszki, podczas gdy jego chłopak gładził jego bok. Jego palce były tak delikatne, czułe jak nigdy, jakby chciały się upewnić, że wszystko było z nim w porządku. Te opuszki skrupulatnie rysowały niewidzialne, delikatne wzorki na jego skórze, rozpieszczając ją w najbardziej szlachecki ze sposobów, subtelny i przepełniony słodyczą, której Yoongi nigdy wcześniej nie doświadczył. To było tak bardzo niepodobne do Kooka.

Dopiero po parunastu minutach miętowowłosy zorientował się, że ta dłoń należała do Hoseoka.

W tamtym momencie jego gardło zacisnęło się najmocniej, a łzy nagle naparły na jego powieki, chcąc spłynąć po jego policzkach i wsiąknąć w materiał poduszki. Odsunął się może zbyt gwałtownie od Junga, przekręcając się niemalże zupełnie w stronę swojego chłopaka i przylegając do jego potężnej piersi w poszukiwaniu jakiegoś oparcia i pocieszenia, chociaż brunet nie wiedział co właśnie działo się w jego głowie: nikt nie wiedział, nawet on sam, a to uczucie go wykańczało. Kook jednak sprawiał wrażenie niesamowicie zmęczonego i niechętnego na jakiekolwiek czułości, których Yoongi tak bardzo w tym momencie potrzebował, aby pozbyć się swojej cholernej niepewności; ale młodszy jedynie słabo objął go jednym ramieniem, bez uczucia, bez wyrazu, nie przyciągając go nawet bliżej do siebie tak, jak Min tego pragnął, ale po prostu przechylając głowę na jedną stronę, wzdychając cicho i bez słowa zamykając oczy.

Yoongi nie miał pojęcia, jakim cudem udało mu się zasnąć zeszłej nocy, ale stawiał na zmęczenie: zarówno fizyczne, jak i psychiczne. A teraz wszystkie tamte myśli do niego powracały, przypominały mu, że wciąż w nim żyły, tliły się bardziej, niż kiedykolwiek, szeptały cicho do ucha, że nie opuściłyby go prędko.

Świadomość swojego ciała dotarła do niego pierw powoli, w ten sam sposób, jak słońce wsuwało się za linię horyzontu i znikało z pola widzenia ludzkiego, ale nagle przyspieszyła znacznie tempo i uderzyła go z impetem prosto w twarz, niemalże sprawiając, że mężczyzna poczuł fizyczny ból na policzku, a w płucach nagle brakło mu powietrza.

trapped ; myg, jhs, jjkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz