Rozdział 11

18.5K 1.6K 1.2K
                                    

Dzisiejsze lekcje mijały cholernie wolno, więc chyba jasne jest to, że byłem ogromnie szczęśliwy, gdy w końcu mogłem wyjść z mini specjalistycznego zakładu karno-opiekuńczego łączącego analfabetów, potocznie zwanego szkołą.

Od zakończenia lekcji do treningu mam półtora godziny czasu wolnego, w którym zawsze idę do domu odłożyć plecak i zabrać torbę oraz coś przekąsić. Wytłumaczyłem ten plan Yoshidzie podczas drogi do domu.

***

Na hali treningowej byliśmy dwadzieścia minut przed czasem. Powiedziałem białowłosemu którędy dojdzie na trybuny i rozeszliśmy się. Po chwili dotarłem do szatni, gdzie byli już moi współzawodnicy.

-Cześć Aki! Co to za ukesia dziś przyprowadziłeś?- Uśmiechnął się zadziornie Yuuji jeden z najbardziej zboczonych gości w drużynie.

-Nie tykaj go -odpowiedziałem mierząc szatyna wzrokiem i zmieniając koszulkę. Wszyscy popatrzyli na mnie wyczekująco, podczas gdy ja zmieniałem spodnie. -No co się tak gapicie?

- To twój chłopak?- zapytał Yuuji przeszywając mnie wzrokiem - Szkoda, żeby taki dobry towar się marnował... -oblizał wargę patrząc na mnie.

-Po pierwsze: nie masz na co liczyć, po drugie: nawet o tym nie myśl zboku, a po trzecie: nie tykaj Yoshidy bo zadźgam na śmierć - zawiązałem sznurówki od trampek i posłałem mu ciepły uśmiech. Pomimo tego, że Yuuji jest największym zboczeńcem jakiego znam i tak go lubię. Jest moim przyjacielem tak samo jak Yuki i Haru, chociaż on chyba ostatnimi czasy lubi mnie coraz mniej.

- Czyli jednak to twój chłopak! - wszyscy zaczęli klaskać.

-A-ale... On nie jest... -zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć zostałem zagłuszony gwizdami.

-Jak się dostaniemy na mistrzostwa to go zabierzemy do Ameryki! Ubłagamy trenera! -Powiedział szatyn i spojrzał na wszystkich, a oni przytakująco pokiwali głowami. -Będzie yaoi na żywo- zrobił minę prdofila.

- To nie mój chłopak... Nie będzie żadnego yaoi!- Powiedziałem pod nosem, czując jak moje policzki stają się coraz cieplejsze.

-Jasne, jasne... Wmawiaj sobie... I tak nas nie okłamiesz- tym razem inny kolega posłał mi uśmiech.

***

Zaraz po wejściu na ogromną salę spojrzałem na trybuny, gdzie zauważyłem Yoshidę. Niebieskooki uśmiechnął się widząc mnie, a chłopaki zaczęli do niego machać. Po chwili niepewnie odwzajemnił ich gest.

Trening tradycyjnie rozpoczął się od rozgrzewki, na której nasz trener ma fioła, bo w sumie czemu by nie wymęczyć nas już na samym początku.
Tak właściwie to też ma swoją dobrą stronę, gdyż dzięki temu, jesteśmy bardziej... "Wytrzymali" na wszystkich meczach.

Gdy wstępne ćwiczenia dobiegały końca i siedzieliśmy na ziemi rozciagając się Yuuji usiadł obok mnie.

-Panie kochasiu... Bo ktoś się dosiadł do twojego ukesia- mimowolnie spojrzałem w stronę Yoshidy. Moje serce zaczęło uderzać -deliatnie mówiąc- o moje żebra, gdy obok chłopaka dostrzegłem Haru.

Czy w tym momencie byłem zazdrosny? Jeśli mam być szczery... To tak! Byłem i jestem!

***

Po ustaleniu składów ustawiliśmy się na odpowiednich pozycjach. Ja stanąłem na pozycji serwera.

Walka o serwa potoczyła się na korzyść mojego składu, dlatego złapałem piłkę i po kilku odbiciach jej od ziemi odbiłem ją tak mocno, że spadła ona na część boiska po stonie przeciwników. W czasie lotu piłki spojrzałem w stronę trybun. Po dłuższym czasie zacząłem się na tym przyłapywać co kilka minut, przez co czasem za późno dostrzegłem piłkę która leciała w moją stronę. Skutkiem mojego zachowania była strata kilku punktów oraz przewaga drugiego składu.

Gdy przeciwnicy przygotowywali się do ostatniego serwu. Spojrzałem w stronę białowłosego. Poczułem cholernie silne ukłucie w klatce piersiowej, gdy zobaczyłem jak Haru całuje Yoshidę, a ten nie rusza się. Wyglądało to jakby zastygł.

Nie minęło pięć sekund, gdy poczułem silne uderzenie w bok głowy, które sprawiło, że upadłem. Zawzięcie patrzyłem w stronę trybun. Zobaczyłem jak Yoshida zrywa się, podbiega do barierki i obserwuje całą sytuację. Po chwili przed moimi oczami zaczęły pojawiać się mroczki.

Cała drużyna zebrała się wokół mnie i każdy wypytywał czy wszystko w porządku. Sam trener zalecił mi żeby do piątku nie wychodzić z domu, by odzyskać formę.

Co to, to nie! Nie pozwolę by Yoshida sam chodził do szkoły i przebywał w towarzystwie Haru sam na sam! Warunkiem dla którego nie wyjdę z domu jest to, że Yoshida zostanie ze mną. Koniec i kropka. Tak. Kropka. W dodatku kropka nienawiści.

Gdy poczułem się lepiej podniosłem się z podłogi i ruszyłem do szatni. Na dziś koniec treningu.

Przebrałem się i wyszedłem na zewnątrz, mając nadzieję, że niebieskooki już tam będzie.

Tak jak myślałem chłopak już na mnie czekał. Gdy do niego podszedłem, zza rogu wyszedł Haru, który również skierował się w stronę chłopaka.

-Pokazałeś klasę Akinori- mruknął pod nosem drwiąco.

-Ty też. Możesz już spierdalać- odpowiedziałem chłodno. Nie miałem ochoty na rozmowę z nim. Dosłownie sekundy patrzenia na jego parszywe oblicze dzieliły mnie od przywalenia mu w twarz, co po chwili się stało. Chłopak dostał pięścią w lewy policzek, w dodatku z całej siły.

-Nie waż mi się go więcej dotykać! - Warknąłem łapiąc Yoshidę za rękę i ruszyłem w stronę domu. Dopiero po kilkunastu minutach chłopak odważył się odezwać.

-A-Aki... Co to było? - Zapytał zapewne będąc w szoku.

- Dlaczego ten skurwiel cię pocałował?!-Zapytałem przez zaciśnięte zęby, a w moich oczach pojawiły się łzy. Tyle razy słyszałem jak ludzie w telewizji mówili o czymś takim, ale jakoś w to nie wierzyłem. Aż do teraz, bo w moich oczach właśnie pojawiły się łzy zazdrości...

Tam, tam, taaaaaaaaaaaaam!

Mam nadzieję, że zaskoczyłam kogokolwiek zwrotem akcji w tym rozdziale...

Nie mam pojęcia co tu jeszcze napisać, więc...

PAPATKI! :3

I Love You "Brother" (YAOI)Where stories live. Discover now